- Wiemy, jak gra GKS Tychy, ale nie będziemy nastawiać się pod ich styl gry, tylko zagramy swój dynamiczny i agresywny hokej, który przyniósł nam powodzenie w starciu z Cracovią - zapowiada szkoleniowiec Dworów/Unii Andriej Sidorenko przed piątkowym pierwszym meczem finałowym (godz. 18) o mistrzostwo Polski.
Po analizie składów obu ekip można dojść do wniosku, że po raz pierwszy od 1999 r. oświęcimianie nie przystępują do decydującej o mistrzostwie rywalizacji w charakterze faworyta. Tyski GKS ma zdecydowanie mocniejsze formacje ataku, w jego szeregach występuje były najlepszy środkowy Unii Adrian Parzyszek i znakomity obrońca Sebastian Gonera, też eks-unita. W tej sytuacji fani hokeja powinni zdjąć kapelusze z głów przed Sidorenką za to, że w sezonie zasadniczym wyprzedził GKS aż o 10 pkt. - Wiem, że Tychy mają mocniejszy skład, ale to nie znaczy, że nie możemy wygrać rywalizacji finałowej - zaznacza trener Dworów/Unii. - Musimy tylko pilnować porządku i dyscypliny w grze. Taki hokej chcemy pokazać już w piątek.
Sidorenko nie obawia się o kondycję i wytrzymałość zespołu, choć w ostatnim półfinałowym meczu z Cracovią nie było z tym najlepiej. - Brak sił w tym meczu miał podłoże psychologiczne. Drużyna szybko objęła prowadzenie 3:0 i zdekoncentrowała się. Później, gdy rywal nas dogonił, nogi zrobiły się ciężkie, zaczęły się emocje - uważa. - Najważniejsze, że przez ćwierćfinał i półfinał przeszliśmy bez porażki. Przyznam szczerze: nie spodziewałem się, że wygramy półfinałową rywalizację do zera.
Oprócz normalnego treningu Sidorenko zaaplikował wczoraj swoim podopiecznym zajęcia teoretyczne, w których wykorzystał nagranie wcześniejszych meczów z GKS-em Tychy.
MiBi-GW
Czytaj także:
