Anthon Eriksson: Kibice w Polsce byli magiczni i zupełnie szaleni
Był oblewany piwem i obrzucany słonecznikiem, ale z mistrzowskiego sezonu spędzonego w Polsce Anthon Eriksson najlepiej wspomina kibiców. - Muszę powiedzieć, że otoczka była niesamowita. Wspaniała kibicowska kultura - mówi były gracz GKS-u Katowice.
Szwedzki napastnik w ubiegłym sezonie sięgnął w barwach "GieKSy" po tytuł mistrza Polski. W 50 występach w PHL zdobył 20 goli i zaliczył 12 asyst.
W nowym sezonie dostanie jednak wielką szansę występów w szwedzkiej ekstraklasie w barwach drużyny IK Oskarshamn. Przed startem rozgrywek opowiedział o swoich wspomnieniach z naszego kraju w rozmowie ze szwedzkim dziennikiem "Aftonbladet".
Eriksson przyznał, że decyzji o przenosinach do Polski nie żałuje, a wręcz przeciwnie. Choć pierwsze dni nie należały do najprzyjemniejszych.
- Zastanawiałem się raz i drugi, gdzie ja do cholery wylądowałem. Były wtedy chyba Mistrzostwa Europy w siatkówce i nasza hala była zajęta, więc trenowaliśmy w hali dosyć zniszczonej. Z powodu tych mistrzostw były też zajęte wszystkie hotele, więc musiałem nocować w hostelu. Wyglądał jak obiekt do remontu, a prześcieradła śmierdziały papierosami - opowiada 27-letni napastnik.
Na szczęście szybko mógł zmienić miejsce pobytu.
- To była dość nietypowa pierwsza noc, ale drugiego dnia mogłem się przenieść do dobrego hotelu, a kilka tygodni później dostałem piękne mieszkanie - wspomina.
Szwed stał się członkiem drużyny, która zdobyła dla GKS-u pierwsze od 52 lat mistrzostwo Polski. Zwycięstwo w play-off i radość kibiców z Katowic zapamiętał bardzo dobrze.
- Ostatni raz wygrali ok. 50 lat temu. To było niesamowite przeżycie - mówi. - Kibice tam byli magiczni. Zupełnie szaleni, ale świetni.
W rozmowie z "Aftonbladet" Eriksson opowiada właśnie przede wszystkim o sprawach kibicowskich.
- To było coś innego [niż w Szwecji]. Kibiców gości nie ma na meczach ze względów bezpieczeństwa - mówi. - Nie ma sektorów rodzinnych czy czegoś takiego, tylko fani siedzą właściwie w całej hali. Na wyjazdy nie jeżdżą, bo to by się skończyło bójkami.
Nieco zdziwionemu szwedzkiemu dziennikarzowi były napastnik "GieKSy" mówi: - Naprawdę. Mniej więcej wiadomo, jacy są polscy kibice piłkarscy i to są te same osoby, które chodzą na hokej. Ale muszę powiedzieć, że otoczka była niesamowita. Wspaniała kibicowska kultura.
Zapytany o to, jak w takim razie wyglądały mecze wyjazdowe, Eriksson odpowiada: - Myślę, że bardzo fajnie. Kiedy w play-offach toczyła się gra o wszystko, to na przykład standardem było, że oblewali człowieka w boksie piwem.
- Mówiłem, że jak leją piwo, to ja tylko otwieram usta - żartuje zawodnik. - Nie, ale fajnie jest widzieć, jak bardzo im zależy. Oczywiście chcę podkreślić, że nie może się to przerodzić w przemoc.
Szwed z polskich lodowisk zapamiętał również... słonecznik.
- Żuli jakieś ziarna i dość często opróżniali na mnie torebki - opowiada. - Ale moim zdaniem nie doszło do żadnej przesady. Po prostu jest fajnie, kiedy temperatura rośnie i robi się prawdziwy kocioł.
Eriksson w nowym sezonie będzie miał szansę spełnienia swojego marzenia i regularnego grania w SHL. 9 lat temu jako młody gracz debiutował już w najwyższej klasie rozgrywkowej w swojej ojczyźnie, ale wtedy wystąpił tylko w 6 meczach i grał bardzo mało. Większą część kariery w Szwecji spędził w drugiej i trzeciej lidze.
Jak porównałby poziom PHL do rozgrywek szwedzkich?
- Trudno jest porównywać ligi. Nie jest to oczywiście tak ustrukturyzowane, jak w Szwecji, w każdym znaczeniu tego słowa, ale jest wysoki poziom umiejętności indywidualnych, z wieloma byłymi zawodnikami KHL - tłumaczy. - Poziom jest pewnie gdzieś między dołem a środkiem tabeli Allsvenskan (druga klasa rozgrywkowa w Szwecji - red).
Komentarze
Lista komentarzy
WitekKH
Eriksson to był dobry ruch transferowy katowiczan. Zawodnik wydatnie przyczynił się do zdobycia długo wyczekiwanego mistrzowskiego tytułu.
Poziom PHL chyba tak na poziom szwedzkiego zaplecza ekstraklasy.
A słonecznik na hokejowych meczach to tragedia!