"W meczu w Tychach, który wygraliśmy 6:1, oddawaliśmy bardzo dużo strzałów i pracowaliśmy na bramce. Do tego musimy wrócić" - mówi RMF FM Adam Bagiński, napastnik GKS-u Tychy. W półfinale play off polskiej ligi hokejowej tyszanie remisują z Unią Oświęcim 2:2 w rywalizacji do czterech zwycięstw. "Zaangażowanie, walka, agresja. To jest najważniejsze. Bez tego każda taktyka się posypie" - podkreśla Bagiński i dodaje: "Gramy dalej, nikt się nie położy".
Edyta Bieńczak: Przed rozpoczęciem półfinału play off mało kto chyba spodziewał się, że nie wygracie zUnią Oświęcim w4-5 meczach. Tymczasem oświęcimianie bardzo wysoko postawili wam poprzeczkę. Wyrośli na wielką niespodziankę tych play offów.
Adam Bagiński:Ja nie spodziewałem się, że Unia łatwo nam ten półfinał odda, że przejdziemy ich ot tak sobie. Chyba tylko ktoś, kto nie zna się na hokeju, mógł się tego spodziewać. Najważniejsze jest zaangażowanie, reszta schodzi trochę na plan dalszy. Myślę, że wostatnim meczu (przegranym 2:4 - przyp. red.) troszeczkę nam tego zabrakło, dlatego oświęcimianie odnieśli zwycięstwo, byli bardziej zdeterminowani. Nie wiem, dlaczego stało się tak, że akurat nam tej determinacji brakło. Ale to jest play off, nikt się tu nie położy imusimy dalej walczyć do upadłego. Na pewno damy zsiebie wszystko wnastępnym meczu. Gramy wTychach ito będzie nasz rewanż.
W ćwierćfinałowych meczach graliście zPolonią Bytom, zespołem najniżej sklasyfikowanym wplay offach, iwygrywaliście różnicą 2-3 bramek. To skromny wynik, gdyby porównać go ztymi, jakie uzyskiwały zespoły zSanoka czy Jastrzębia ze swoimi przeciwnikami.
Właśnie, to jest kolejna rzecz: Polonia nie była wcale najsłabszą drużyną wtej stawce. Krynica nabiła sobie punkty wcześniej, wczasach Dream Teamu. Później wszystko się posypało, ale punktów starczyło im na szóste miejsce. Tak samo Katowice - posypały się wkońcówce sezonu. Generalnie Polonia Bytom wcale nie była taka słaba. Uważam, że wnormalnej sytuacji skończyłaby sezon zasadniczy na szóstym miejscu. My wcale nie mieliśmy spacerku, ale dla nas to było akurat dobre rozwiązanie, bo mogliśmy się przetrzeć przed takimi meczami jak te zUnią.
Unia również miała świetne przetarcie - wćwierćfinale grała zCracovią.
Na pewno. Nam nie położyła się Polonia. Wsezonie zasadniczym gra się inaczej. Kiedy jest duża przewaga punktowa albo ktoś ma dużą stratę iwie, że niczego już nie zdziała, to stawka jest mniejsza. Wplay offach każdy się mobilizuje idrużyna, która jest niżej wtabeli, może zrobić dużą niespodziankę. Pamiętam, jak kiedyś, dawno temu wStoczniowcu zsiódmego miejsca wyeliminowaliśmy drugi wtabeli Sanok. To dopiero była sensacja. Wplay offach mogą się dziać różne rzeczy, nigdy nie jest tak - ito jest piękne - że faworyt ma lekko. Ci teoretycznie słabsi robią wielką robotę - trzeba się znimi liczyć inie można nigdy odpuszczać.
W tym ostatnim, przegranym meczu zUnią po raz pierwszy wpółfinale oddaliście mniej strzałów na bramkę niż przeciwnik.
Trzeba starać się bardzo dużo strzelać, zasypywać bramkę strzałami. My staramy się chyba wypracowywać jakieś mega 100-procentowe sytuacje idlatego każdy zawodnik, kiedy ma już oddać strzał, szuka jeszcze kogoś lepiej ustawionego. To też trzeba zmienić. Wtym meczu wTychach, który wygraliśmy 6:1, oddawaliśmy bardzo dużo strzałów ipracowaliśmy na bramce - dlatego bramkarz Unii wwielu przypadkach po prostu nie widział krążka. To jest to, do czego musimy wrócić. Jeżeli dwóch zawodników zasłania bramkarza, to on niczego nie widzi iwtedy strzały zdaleka mają szansę wpaść do bramki. Dlatego wpadło ich wtedy aż sześć. Uważam, że to był bardzo dobry mecz wnaszym wykonaniu ipowinniśmy wrócić do takiego grania. Podobnie - pierwsza tercja pierwszego meczu wOświęcimiu (GKS Tychy strzelił wniej dwie bramki, ostatecznie wygrał po karnych 4:3 - przyp. red.). Również była wnaszym wykonaniu bardzo dobra inie wiem, dlaczego dzieje się tak, że gramy pierwszą tercję super, apóźniej nie trzymamy tego poziomu, nie gramy równo, tylko jak coś nam wychodzi, to zaczynamy gdzieś kombinować - niepotrzebnie zupełnie. Powinniśmy cały czas trzymać stały poziom, dużo strzelać, iść na bramkę imocno się angażować. To musi nam przynieść sukces.
Ale wpierwszym półfinałowym spotkaniu, przegranym 1:3, zasypaliście oświęcimian strzałami - tam była statystyka 40 do 20 na waszą korzyść.
Wtym spotkaniu akurat fajnie bronił bramkarz Unii...
Jak wtransie.
Tak, wtym meczu bronił bardzo dobrze iw podobnie wtym ostatnim (Unia wygrała 4:2 - przyp. red.). Ja oczywiście nie twierdzę, że byliśmy oniebo lepsi, aprzegraliśmy - ale Michal Fikrt na pewno wybronił wiele strzałów, aUnia zagrała skutecznie, zdeterminacją iwygrała mecz. Tę determinację było widać - chcieli wygrać, musieli wygrać, bo przegrywali 1:2 wmeczach imusieli wyrównać.
Gramy dalej, nikt się nie położy.
Mówiłeś otym, że musicie oddawać dużo strzałów na bramkę. Nad czymś jeszcze pracujecie szczególnie wtym gorącym okresie?
Pracujemy, ale to, nad czym pracujemy, nie będzie nic znaczyło bez zaangażowania. Wkażdym meczu musi być widoczne znaszej strony zaangażowanie, walka, agresja. To jest najważniejsze. Bez tego każda taktyka się posypie. Musimy skupić się właśnie na tym, żeby podejść do tych meczów na 100 procent, żeby nie odpuszczać żadnych pojedynków, oddawać dużo strzałów. No ioczywiście gry wprzewagach iosłabieniach. Do tego jak najmniej fauli, wykluczeń znaszej strony, bo wosłabieniu traci się siły.
Co po ostatnim meczu, przegranym 2:4, powiedzieliście sobie wszatni? "Zapominamy, idziemy dalej"?
Byliśmy mocno źli na siebie, mocno sfrustrowani. Mieliśmy świadomość tego, że ten mecz był do podniesienia. Ale to jest play off, musimy grać dalej. We wtorek jest rewanż imusimy dać zsiebie wszystko przed swoją publicznością.
Edyta Bieńczak
Czytaj także: