Blamażem nazywają szwajcarskie media porażkę ZSC Lions Zurych z GKS-em Katowice w Hokejowej Lidze Mistrzów. "ZSC Lions przegrywają z mistrzem Polski - kto by pomyślał, że będziemy używać takiego zdania?" - pyta jedna z największych szwajcarskich gazet.
Katowiczanie pokonali we wczorajszym meczu w Janowie wicemistrzów Szwajcarii 2:1 po "złotym golu" strzelonym w dogrywce przez Grzegorza Pasiuta.
Mecz znalazł się w szwajcarskich mediach sportowych nieco w cieniu przegranego wczoraj przez Szwajcarki 1:8 półfinału Mistrzostw Świata kobiet z Kanadą, ale przegrana nie uszła uwadze tamtejszych dziennikarzy.
"Blamaż ZSC w Polsce" - zatytułował swoją relację w serwisie internetowym największy szwajcarski tabloid "Blick", który zauważa, że mistrz naszego kraju okazał się zbyt silny dla wicemistrza Szwajcarii i dodaje, że drużyna ZSC Lions "skompromitowała się" w Katowicach.
Porażkę gazeta nazywa "w najwyższym stopniu nieoczekiwaną".
- Nic nie zostało z planowych trzech punktów ZSC w polskich Katowicach. Ostatecznie tylko jeden trafił na konto "Lwów" - pisze "Blick" w swojej relacji, dodając, że podopieczni Rikarda Grönborga otrzymali lekcję na kilka dni przed pierwszą kolejką rozgrywek ligowych, które rozpoczną 14 września meczem z Rapperswil-Jona Lakers.
W podobnym tonie pisze na swojej stronie internetowej jeden z największych szwajcarskich dzienników "Tages-Anzeiger", który poświęcił meczowi najwięcej uwagi.
W relacji zatytułowanej "ZSC skompromitował się w Polsce" dziennikarz gazety nazywa występ szwajcarskiej drużyny całkowicie przeciętnym, a porażkę "zawstydzającą".
- Na końcu zawodnicy Rikarda Grönborga wymykali się z lodu, podczas gdy w małej, prawie wyprzedanej hali w Katowicach z 1 309 widzów na trybunach odbywała się mała impreza. ZSC Lions przegrywają z mistrzem Polski - kto by pomyślał, że będziemy używać takiego zdania? - pisze serwis internetowy "TA".
Gazeta chwali polską drużynę, która broniła się "z pasją i mądrze", a do tego prezentowała dyscyplinę w defensywie, ale dodaje, że ekipa ZSC nie potrafiła wykorzystać swojej wyraźnej przewagi umiejętności technicznych i jazdy na łyżwach.
Mimo że "Lwy" miały w statystyce oczekiwanych goli (xG) przewagę 3,00 - 1,99 i wyprowadziły 72 próby strzałów przy 42 próbach "GieKSy", to podopieczni Jacka Płachty ostatecznie okazali się lepsi.
- Oczywiście w drużynie z Katowic grają Polacy i naturalizowani Polacy, tacy jak dobry amerykański bramkarz John Murray. 35-latek wcześniej zarabiał pieniądze na trzecim albo nawet czwartym poziomie rozgrywek w Ameryce Północnej. Wielu zagranicznych graczy w Katowicach to - oprócz Japończyka - byli zawodnicy z drugich i trzecich najwyższych lig w Finlandii i Szwecji. Na przykład napastnik Matias Lehtonen jest hokejowo właściwie "nieznanym" bratem nowej gwiazdy obrony ZSC Mikko Lehtonena, uważanego za jednego z najlepszych obrońców poza NHL - pisze "TA".
O "niespodziewanym" zwycięstwie GKS-u pisze portal sport.ch, który przyznał także swoje tytuły "wygranego" i "przegranego" meczu. Tym pierwszym został John Murray.
- Murray był oblężony i zarzucony strzałami przez wszystkie tercje i dogrywkę, a mimo to tylko raz musiał wyciągać krążek z bramki. Co za występ bramkarza, który wniósł znaczący wkład w zwycięstwo swojej drużyny - pisze portal.
Za "przegranego" sport.ch uznał obrońcę czwartej formacji gości Enzo Guebeya, ukaranego w trzeciej tercji dwiema karami w jednej sytuacji. Później dodatkowo wykluczony został Jérôme Bachofner, a Bartosz Fraszko zamienił podwójną przewagę na gola wyrównującego, który doprowadził do dogrywki.
Portal watson.ch pisze o "zawstydzających" porażkach nie tylko ZSC Lions, ale także innego reprezentanta Szwajcarii w Hokejowej Lidze Mistrzów HC Fribourg-Gottéron, który wczoraj uległ u siebie mistrzom Norwegii Stavanger Oilers 0:1.
Porażki poniosły zresztą w HLM wszystkie trzy grające wczoraj szwajcarskie drużyny, ponieważ gracze Rapperswil-Jona Lakers ulegli fińskiej Tapparze Tampere u siebie 1:3. Stąd portal internetowy szwajcarskich mediów publicznych SRF nazywa ten dzień "sobotą do zapomnienia" dla uczestników Hokejowej Ligi Mistrzów z tego kraju.
A nie tak miały wyglądać występy przedstawicieli "Helwetów" w tych rozgrywkach w obecnym sezonie. Szwajcaria co prawda w rankingu ligowym HLM na koniec ostatniego sezonu zajmowała 2. miejsce i jako jedyna obok Szwecji ma prawo wystawiania do gry 5 drużyn, ale tylko dwa razy jej przedstawiciel grał w półfinale, a przed rokiem żadna drużyna z tego kraju nie awansowała do ćwierćfinału. Przed tym sezonem działacze tamtejszych klubów zapowiadali, że chcą wreszcie odegrać w Lidze Mistrzów najważniejsze role.
Na konferencji prasowej w Zurychu przed startem rozgrywek nawiązywał do tego także sam szef Hokejowej Ligi Mistrzów Martin Baumann.
- Szwajcaria nie może ciągle mówić, że ma najlepszą ligę w Europie po Szwecji, a później odpadać po fazie grupowej. Wymówki się skończyły - upominał działacz.
Na razie jednak szwajcarska liga po pierwszych meczach tego sezonu spadła na 4. miejsce w rankingu i gdyby tak zakończyła rozgrywki, to straciłaby jednego przedstawiciela HLM na kolejny sezon. Do tego jednak jeszcze długa droga, ponieważ rywalizacja dopiero się zaczęła.
Zespół ZSC Lions, z którym wczoraj wygrała "GieKSa", przed rokiem wyszedł z grupy, ale w 1/8 finału przegrał z Rögle BK Ängelholm, który później sięgnął po tytuł, a z którym teraz jest w grupie.
Przed startem obecnych rozgrywek szwajcarski dziennik "Berner Zeitung" napisał, że wszystko inne niż awans z grupy z GKS-em, Rögle i węgierskim Fehérvár AV19 będzie dla wicemistrzów kraju gorzkim rozczarowaniem, ale dyrektor sportowy ZSC Sven Leuenberger jakby przeczuwał problemy, które sprawią jego drużynie katowiczanie i przestrzegał przed lekceważeniem dwóch teoretycznie niżej notowanych rywali z Polski i Węgier.
- Nie możemy nie doceniać tych przeciwników. Nie zakwalifikowali się tam bez powodu. Nie wiemy, czego się po nich spodziewać i musimy zakładać, że będą chcieli nam wsadzić kij w szprychy - mówił.
Czytaj także: