Sylwestrowe popołudnie na baseballowym stadionie Wrigley Field w Chicago upłynęło w rytmie bluesa. St. Louis Blues pokonali miejscowych Blackhawks w kolejnej edycji "Zimowego Klasyku" NHL.
Zespoły z Chicago i St. Louis przeniosły swoją trwającą niemal 60 lat rywalizację na wolne powietrze, rozgrywając 332. mecz w jej historii na jednym z najbardziej legendarnych obiektów sportowych w Stanach Zjednoczonych.
Kibice Blackhawks nie mieli jednak powodów do radości, bo to goście zwyciężyli 6:2 w obecności 40 933 fanów na trybunach.
Bohaterem dnia okazał się obrońca Blues Cam Fowler, który oddał w meczu 2 celne strzały i oba wpadły do bramki. Dla Fowlera i bez tego była to niezwykła okazja, bo rozgrywał spotkanie numer 1 000 w sezonach zasadniczych NHL. Amerykanin jest pierwszym hokeistą w historii, który swój tysięczny mecz w NHL zagrał pod gołym niebem.
Przed meczem wystąpiła legenda rocka alternatywnego, pochodzący z Chicago zespół The Smashing Pumpkins, Jim Cornelison odśpiewał hymn Stanów Zjednoczonych, a nad stadionem przeleciały cztery samoloty szturmowe amerykańskich sił powietrznych Fairchild A-10 Thunderbolt II.
Niedługo później, bo już w 2. minucie Fowler zaczął strzelanie podczas gry w przewadze, a w 9. na 2:0 podwyższył także w liczebniejszym składzie Jordan Kyrou. Gola i 2 asysty dla Blues zanotował Justin Faulk, a po bramce i asyście Dylan Holloway i Francuz Alexandre Texier.
Dla Blackhawks strzelali tylko Taylor Hall i Tyler Bertuzzi, a pozostałe 28 strzałów graczy gospodarzy obronił Jordan Binnington.
Wynik właściwie nie mógł zaskakiwać, biorąc pod uwagę historię gier obu klubów pod gołym niebem. Blues grali taki mecz po raz trzeci i wygrali wszystkie. Mają już na koncie zwycięstwa nad swoimi rywalami z Chicago na baseballowych stadionach w obu miastach, bo 2 stycznia 2017 roku pokonali "Czarne Jastrzębie" 4:1 na Busch Stadium w St. Louis.
Wygrali także przed trzema laty z Minnesota Wild na Target Field w Minneapolis. Kyrou, który wczoraj trafił raz, wtedy zdobył 2 gole i miał 2 asysty.
- Po prostu mnóstwo ludzi ogląda ten mecz i myślę, że jesteś na niego bardziej nakręcony, więc chcesz wypaść lepiej - zdradził tajemnicę swoich sukcesów w takich spotkaniach.
Zupełnie inaczej wygląda historia gier Blackhawks pod gołym niebem. Tej nocy grali taki mecz po raz piąty i po raz piąty przegrali. Co więcej, już drugi raz ponieśli porażkę na Wrigley Field, gdzie na co dzień rozgrywa swoje mecze drużyna Chicago Cubs. 1 stycznia 2009 roku ulegli tam Detroit Red Wings 4:6. Tym razem było jeszcze gorzej.
- To zawstydzające przegrać 2:6 w takim otoczeniu u siebie. Nasi kibice zasługują na coś lepszego - powiedział po spotkaniu napastnik gospodarzy Nick Foligno, który w czasie spotkania stoczył bójkę z Braydenem Schennem.
On i jego koledzy wstydzili się tym bardziej, że ponieśli już piątą porażkę z rzędu i są na ostatnim miejscu nie tylko w dywizji centralnej, ale i całej NHL.
- Na tej scenie i przy ekscytacji, jaką mieliśmy przed meczem, myślałem, że to będzie punkt zwrotny dla naszego klubu. Oczywiście nie był - skomentował Foligno.
St. Louis Blues wygrali 3 z ostatnich 4 meczów i w dywizji centralnej zajmują 5. miejsce.
Wyniki wtorkowych meczów NHL:
Washington Capitals - Boston Bruins 3:1
Toronto Maple Leafs - New York Islanders 3:1
Vegas Golden Knights - Montréal Canadiens 2:3
Chicago Blackhawks - St. Louis Blues 2:6
Detroit Red Wings - Pittsburgh Penguins 4:2
Columbus Blue Jackets - Carolina Hurricanes 4:3k.
Dallas Stars - Buffalo Sabres 4:2
Minnesota Wild - Nashville Predators 5:3
Colorado Avalanche - Winnipeg Jets 5:2
Anaheim Ducks - New Jersey Devils 3:2
San Jose Sharks - Philadelphia Flyers 0:4
Calgary Flames - Vancouver Canucks 3:1
Edmonton Oilers - Utah Hockey Club 4:1
Czytaj także: