Przed rokiem zdobyli złoto, teraz - w bardzo zmienionym składzie - sięgnęli po brąz w kategorii juniorów starszych. Młodzi toruńscy hokeiści potwierdzili tym samym przynależność do krajowej czołówki.
Przypomnijmy, iż w 2010 roku juniorzy Sokołów (prowadzeni wówczas przez Wiesława Walickiego i Marka Góreckiego), zdobyli srebro. Rok temu - pod wodzą Leszka Mingego - wygrali z kolei finały, sięgając po pierwszy w historii klubu złoty medal mistrzostw Polski.
W obecnym sezonie w toruńskiej drużynie nastąpiło sporo zmian (ze „złotego składu” pozostało ledwie siedmiu zawodników), gdyż na początku stycznia, na życzenie PZHL-u, doszło do małej rewolucji w ustalaniu roczników w rozgrywkach młodzieżowych. Podjęta przez hokejową centralę decyzja uniemożliwiła walkę o medale sześciu młodym torunianom. Z podobnymi problemami borykały się jednak również pozostałe ekipy.
Niedosyt po półfinale
Wprowadzone przepisy zmieniły nieco układ sił w kraju. W zakończonych w miniony weekend mistrzostwach w Dębicy toruńscy juniorzy sięgnęli jednak po brązowy medal, co należy uznać za spory sukces.
Podczas sześciodniowych zmagań finałowych wydarzyć się mogło wszystko, gdyż stawka drużyn w nich występujących była bardzo wyrównana. Sokoły mogły więc wrócić z Podkarpacia zarówno ze złotem, jak i w ogóle bez medalu.
W fazie grupowej torunianie mieli nieco szczęścia. Przegrali co prawda minimalnie mecz otwarcia mistrzostw (3:4 z Bytomiem), ale zwycięstwem w kolejnej potyczce (5:3 z Oświęcimiem) zapewnili sobie awans do półfinału.
Na tym szczeblu zmierzyli się z rówieśnikami z Tychów i choć wygrywali już 2:1, przegrali ostatecznie całe spotkanie, którego stawką był wielki finał, 2:4.
- Po półfinale czuliśmy niedosyt. Graliśmy dobry hokej. Zebraliśmy dużo pochwał. Jednak w tym meczu zadecydowało 20-30 sekund na początku trzeciej tercji, podczas których straciliśmy czwartą bramkę - powiedział Leszek Minge, szkoleniowiec Sokołów. - Mieliśmy później sporo sytuacji i strzałów, ale były one niecelne.
Szkoleniowiec toruńskiej młodzieży miał po meczu sporo uwag, do obrońców, którzy...
- Mieli tyle okazji strzeleckich, że mogliby obdzielić nimi dwa mecze. Byli jednak nieskuteczni - stwierdził trener naszych hokeistów.
Radość z kolejnego medalu
W spotkaniu o trzecie miejsce Sokoły wzięły jednak pełen odwet za przegrany półfinał, jak również za porażkę z fazy grupowej. W 60 minut torunianie zdeklasowali bytomian (8:2), notując najwyższe zwycięstwo w całym turnieju.
- Miło było patrzeć na naszą grę. To, co chłopacy zrobili w tym meczu, to był majstersztyk - dodał trener Minge. - Krążek wędrował od kija do kija. Gole padały po pięknie wypracowanych sytuacjach, niektóre z nich strzelane były nawet do pustej bramki.
Radość na zakończenie finału pocieszenia była więc wielka.
- Komuś mogłoby się wydawać, że skoro rok temu zdobyliśmy złoto, to i teraz powinniśmy je zdobyć. W rozgrywkach młodzieżowych, rocznik rocznikowi nie jest jednak równy - stwierdził Leszek Minge. - Trzecie miejsce to dla nas spory sukces. Cieszymy się, że znów mamy medal.
Warto Wiedzieć
Medaliści z Dębicy
- Barw toruńskich Sokołów, podczas mistrzostw Polski juniorów w Dębicy, broniło 21 zawodników. Oto oni:
- Bramkarze: Bartosz Lewangowski, Wiktor Kopyciński
- Obrońcy: Jakub Gimiński, Remigiusz Gazda, Piotr Huzarski, Jakub Świerczewski, Paweł Heyka, Szymon Rzadkiewicz, Arkadiusz Kobyliński
- Napastnicy: Tomas Ratica, Szymon Maciejewski, Marcin Wiśniewski, Michał Kalinowski, Bartosz Fraszko, Marek Iwański, Marcin Zwierzychowski, Dawid Zembrzuski, Łukasz Błotnicki, Mariusz Zwierzychowski, Bartosz Kurpiewski, Michał Hrecki
Czytaj także: