Zespół Boston Bruins wygrał na wyjeździe pierwszy mecz drugiej rundy Pucharu Stanleya i przejął przewagę własnej tafli w serii. Jednego z goli strzelił gracz, który ledwo zdążył na mecz po narodzinach syna.
Bruins wygrali pierwsze spotkanie z Florida Panthers 5:1, mimo że jako pierwsi stracili gola po strzale Matthew Tkachuka.
Otwarcie wyniku przez "Pantery" mogło być dla nich dobrym znakiem, bo w tych play-offach wszystkie dotychczasowe mecze rozpoczęte zdobyciem gola wygrywały. Ale tym razem było inaczej.
Zespół z Bostonu już po 67 sekundach wyrównał, a później zdobył 4 kolejne gole i objął prowadzenie 1-0 w serii, przejmując przewagę własnej tafli.
Przyjezdni mieli dość nietypowy zestaw zdobywców goli. Na listę strzelców wpisali się dwaj zawodnicy, dla których jest to pierwszy sezon w NHL i zanotowali pierwsze gole w play-offach. Ten obrońcy Masona Lohreia na 2:1 z 37. minuty okazał się być zwycięskim, a Justin Brazeau w trzeciej tercji trafił na 4:1.
Pomiędzy ich golami ze swojego cieszył się także Brandon Carlo, który opuścił poranny rozjazd, a do hali w Sunrise na Florydzie dotarł zaledwie 2 godziny przed meczem, bo wcześniej poleciał zobaczyć swojego narodzonego wczoraj rano syna.
Oprócz nich na liście strzelców znaleźli się Morgan Geekie i Jake DeBrusk, a Lohrei dołożył jeszcze asystę.
Dwie największe ofensywne gwiazdy Bruins, czyli David Pastrňák i Brad Marchand, nie wystąpiły tym razem w roli liderów zespołu, ale obaj zaliczyli po asyście.
Ta Marchanda była rzadko spotykana, bo miała miejsce w 57. minucie, gdy zablokował kijem strzał, który oddał Carter Verhaeghe. Kij pękł, ale krążek trafił do DeBruska, a ten go wyprowadził i strzelił do pustej bramki rywali.
Pierwszą gwiazdą meczu nie wybrano jednak żadnego ze strzelców goli, a bramkarza Bruins Jeremy'ego Swaymana, który zatrzymał 38 z 39 strzałów rywali i wygrał bramkarski pojedynek z Siergiejem Bobrowskim. Rosjanin został pokonany 4 razy na 28 uderzeń.
Swayman broni na razie w play-offach z fantastyczną skutecznością 95,5 %, a średnio wpuszcza zaledwie 1,42 gola na 60 minut. W żadnym z 7 dotychczasowych występów nie wpuścił więcej niż 2 gole.
Zespół z Bostonu chce się "Panterom" zrewanżować za sensacyjną porażkę w pierwszej rundzie play-off przed rokiem, gdy po rekordowym w historii NHL sezonie zasadniczym ze 135 punktami uległ już w pierwszej rundzie drużynie awansującej do Pucharu Stanleya z "dziką kartą".
Tym razem to Panthers byli w rozgrywkach zasadniczych wyżej, ale swoich rywali wyprzedzili tylko o punkt, a przewagę własnej tafli, która z tego wynikała, stracili tej nocy.
W historii NHL 56,3 % drużyn wygrywających na wyjeździe mecz numer 1 serii wygrywało całą rywalizację, ale w drugiej rundzie play-off ten odsetek jest nieco wyższy i wynosi 60,3 %. Spotkanie numer 2 tej serii odbędzie się w nocy ze środy na czwartek polskiego czasu także w Sunrise na Florydzie.
Florida Panthers - Boston Bruins 1:5 (0:0, 1:3, 0:2)
1:0 Tkachuk - Barkov 31:45
1:1 Geekie - Zacha - Pastrňák 32:52
1:2 Lohrei - Wotherspoon - Zacha 36:17
1:3 Carlo - Coyle - Frederic 39:39
1:4 Brazeau - van Riemsdyk - Lohrei 47:13
1:5 DeBrusk - Marchand 56:38 (pusta bramka)
Strzały: 39-29.
Minuty kar: 24-18.
Widzów: 19 275.
Skrót meczu:
Czytaj także: