Rozmowa z Kasprem Bryniczką, kapitanem MMKS Podhale Nowy Targ, na temat zakończonego sezonu 2013/2014 oraz planach na przyszłość.
Jak skomentujesz decyzję trenera Marka Ziętary o rezygnacji ze swojej posady?
- Miałem nadzieję, że zmieni zdanie i z nami zostanie Stoję za nimi murem, podobnie jak za trenerem Rafałem Sroką. Wiele się od nich nauczyliśmy. Trzeba jednak uszanować ich decyzję. To był dla niech trudny okres, może nawet trudniejszy niż dla nas. Zobaczymy, kto przyjdzie na ich miejsce. Mam nadzieję, że będzie to trener co najmniej na poziomie trenera Ziętary.
Jakie odczucia towarzyszą Tobie po kolejnym nieudanym dla Podhala sezonie?
- Niestety te ostatnie trzy lata to pasmo porażek. Najpierw spadek z ekstraklasy, potem przegrany finał w rozgrywkach I ligi, a teraz ostatnie miejsce w tabeli i tym samym brak dla nas miejsca w fazie play-off. To musi boleć. Mimo wszystko uważam jednak, że po tym sezonie mamy prawo mieć głowy do góry podniesione. Nie można się załamywać. To był trudny sezon, ale bardzo cenny i ważny w perspektywie kolejnych lat. Wywalczyliśmy 30 punktów, a przed rozpoczęciem rozgrywek wielu tzw. „znawców" nie dawało nam szans na wygranie choćby meczu. To taki mały „promyczek", który pozwala zachować optymizm.
Polonia Bytom śni się wam po nocach? Rok temu przegraliście z nią finał I ligi, w tym sezonie walkę o play-off...
- Ja tam śpię spokojnie. Polonia to przeciwnik jak każdy inny. Nie uważam, że akurat przegrana z tym zespołem odegrała w tym sezonie kluczowe znaczenie w walce o play-off. Wiele spotkań czy to z Unią, Tychami, czy Katowicami przegraliśmy w głupi sposób, zazwyczaj w samych końcówkach. Tych właśnie punktów, które były na wyciągnięcie ręki, zabrakło nam przede wszystkim.
Można dostrzec jakieś pozytywy tego sezonu?
- Myślę, że jest ich sporo. Wielu młodych zawodników dostało szansę gry na poziomie ekstraklasy i podołali temu wyzwaniu. To pokazuje, że w Nowym Targu hokej nie zginie. Wielu jest zniesmaczonych naszymi wynikami, wypominają nam porażki, ale tak naprawdę Ci ludzie nie mają i pojęcia o hokeju i budowie drużyny. Kolejny pozytyw to fakt, że dysponowaliśmy drużyną złożoną praktycznie z samych wychowanków. Czegoś takiego już dawno w polskim hokeju nie było. Z upływem czasu Ci młodzi chłopcy nabiorą doświadczenia i jestem przekonany, że znajdzie to odzwierciedlenie w coraz lepszych wynikach.
Gdzie więc tkwi problem z jakim Podhale boryka się od dłuższego czasu, i który nie pozwala aby „Szarotki" wróciły do krajowej czołówki?
- Problem ten nie nastąpił dzisiaj, wczoraj czy rok temu. Problemy się zaczęły się trzy lata temu i wszyscy wiemy jak to wszystko się skończyło i kto wtedy do tego doprowadził. Teraz wszyscy za to płacimy i wszyscy pracujemy na to żeby Podhale odzyskało należyte miejsce w polskim hokeju. Na to potrzeba dwóch trzech lat pracy, zrozumienia i cierpliwości.
Jak zapatrujesz się na przyszłość swoją i klubu?
- Mam kontrakt do końca marca. Potem będę czekał na rozwój sytuacji. O przyszłość klubu jestem spokojny. Kieruje nim świetna osoba, jaką jest pani prezes Michalska. Wkłada w swoją pracę dużo serca i energii.
Rozmawiał Maciej Zubek
Czytaj także: