Paul Bissonnette, były zawodnik NHL i autor podcastu "Spittin’ Chiclets" został zaatakowany przez sześciu mężczyzn w restauracji Houston’s, w Scottsdale w Arizonie.
Do wydarzenia doszło w ubiegły weekend. Według amerykańskiej policji, Kanadyjczyk został zaatakowany po tym, gdy chciał uspokoić nerwową wymianę zdań między sześcioma klientami restauracji a jej menedżerem.
Niestety, interwencja byłego hokeisty odniosła odwrotny skutek do zamierzonego i konflikt tylko eskalował, przenosząc się w końcu poza lokal. Gdy mężczyźni wyprowadzili siłą Bissonnette’a na zewnątrz, szefostwo restauracji wezwało policję, która szybko pojawiła się na miejscu i aresztowała sześciu krewkich klientów, a ratownicy medyczni, którzy również zostali wezwani, opatrzyli na miejscu obrażenia zaatakowanego mistrza świata juniorów z 2003 roku i zabrali go do szpitala na dalsze badania.
– Podejrzani są w areszcie, będą im postawione zarzuty dotyczące napaści i zakłócania porządku publicznego – przekazała mediom rzeczniczka prasowa policji w Scottsdale.
– Chodzę do tej restauracji kilka razy w tygodniu. Personel jest doskonały, jedzenie wyborne. Zwykle siadam przy barze, ale akurat tego dnia wszystkie miejsca tam były zajęte. Zająłem zatem zwykły stolik, a po jakimś czasie moją uwagę przykuło zamieszanie przy barze. Gdy jeden z mężczyzn fizycznie zaatakował menedżera lokalu, podszedłem tam, żeby spróbować rozładować sytuację. To miejsce, do którego przychodzą rodziny z małymi dziećmi, nie sądzę, żeby ktokolwiek inny wśród klientów chciał się bezpośrednio mieszać w tę sytuację… Podszedłem, położyłem rękę na ramieniu klienta, który zaatakował managera i powiedziałem, że jak się nie uspokoi, to będzie miał problemy. I wtedy uaktywnili się koledzy tego gościa… – tak 39-latek, który rozegrał w NHL 202 mecze w barwach Pittsburgh Penguins i Phoenix Coyotes, przytaczał incydent na łamach swojego podcastu "Spittin’ Chiclets".
– Sześciu facetów wyciągnęło mnie z restauracji i powaliło na chodnik. Dwa razy zostałem kopnięty w głowę, raz w szyję. Na szczęście policja błyskawicznie pojawiła się na miejscu, a ja jestem w sumie bardziej wstrząśnięty tym, co się stało, niż poraniony fizycznie.
Czytaj także: