Wciąż nieznana jest przyszłość Jewgienija Małkina, który już w środę może zostać wolnym zawodnikiem. Rosjanin wciąż nie podpisał kontraktu z Pittsburgh Penguins.
Jewgienij Małkin stał się już żywą legendą klubu z „Miasta Stali”. Etatowy reprezentant Rosji w 2004 roku został wybrany w drafcie przez „Pingwiny” z numerem drugim. Debiut zaliczył w sezonie 2006/07 i od razu stał się czołowym graczem, jak i asystentem kapitana.
W pierwszym sezonie jego licznik zatrzymał się na 89 punktach w 83 spotkaniach, a z roku na rok jego zdobycz znacząco się powiększała. Dwa lata później zdobył 149 punktów w 106 spotkaniach. W ostatnich sezonach nie radził sobie już tak dobrze, bo często zmagał się z problemami zdrowotnymi.
Przez kontuzje w minionym sezonie opuścił blisko połowę spotkań i zagrał „tylko" w 48 konfrontacjach. Udało mu się jednak zgromadzić na swoim koncie 48 „oczek".
Małkin wciąż chciałby być „Pingwinem", jednak klub nie chce się zgodzić na jego warunki. Dla Pittsburghu priorytetem było zakontraktowanie Krisa Letanga, co im się udało. Rosjanina również widzieliby w swoich szeregach, jednak na swoich warunkach.
„Geno” jest niezwykle lubiany w zespole. Wspomniany Letang otwarcie przyznał, że chciałby, aby rosyjski środkowy dalej występował w zespole. „The Atletic" poinformował, że do domu Małkina na Florydzie przyjechał Sidney Crosby i miał go nakłaniać, by przyjął ofertę działaczy z Pittsburgha.
Zwłoka w negocjacjach nie wróży nic dobrego. Komentatorzy twierdzą, że pozostanie Rosjanina w „Pingwinach” staje się coraz mniej realne.
Czytaj także: