Wszystko sprzysięgło się przeciwko Zagłębiu, choć w meczu z Aksam Unią Oświęcim znów zaczęło walczyć. Kłopoty kadrowe, a przede wszystkim organizacyjne, sprawiają, że zawodnicy bardziej myślą o prozie dnia codziennego...
- Nawet gdy wszyscypowrócą do gry, to i tak nam sięnie uda złożyć czterech piątek - mówitrener Krzysztof Podsiadło. - To, co siędzieje wokół drużyny, ma wpływ napostawę zawodników. Najbardziej bolibrak zainteresowania zespołem. Niewiem, co się dzieje. Są opóźnienia wwypłatach (udało nam się ustalić, żewynoszą 1,5 miesiąca - przyp. red.),a wokół nas panuje zmowa milczenia.Podobno są przyznane pieniądze nadziałalność spółki, ale ich nikt nie widział.A przecież ci młodzi ludzie mająrodziny, pewne zobowiązania i musząpokonywać trudności każdego dnia. Towszystko ma wpływ na ich psychikę.Wystarczyłoby gdybyś ktoś z zarządusię pofatygował i wyjaśnił, jaka jestsytuacja. Mnie to najbardziej boli...Młodzi hokeiści pokazują się z niezłejstrony, walczą ambitnie, ale musząwykazać się cierpliwością i dalej pracować.
(ma)
Poszukiwaniatrwają
Tylko jakiś nadzwyczajny zbiegokoliczności mógłby odebrać hokeistomz Sanoka pierwsze miejscepo fazie zasadniczej. Tym samymrywalizację w play offie rozpocznąod półfinału. I tu powstaje problem,bowiem na początku lutego wszystkiezespoły będą miały dwutygodniową- reprezentacyjną - przerwę, a 15 lutegoCiarko zagra ostatni mecz (wSosnowcu). Potem znów będzie miałodwa tygodnie przerwy - do pierwszegomeczu w play offie.- W minionym tygodniu mieliśmy testyszybkościowo-wydolnościowe. Jednocześniepracą w siłowni rozpoczęliśmyprzygotowania do play offu - informujedrugi szkoleniowiec Ciarko, MarcinĆwikła. - Chłopaki dostali nieźle wkość, dlatego wynik niedzielnego meczuz Katowicami (2:4) niespecjalnienas zdziwił. A z kalendarzem rzeczywiściemamy dylemat: w połowie lutegogramy ostatni mecz ligowy, a potemczekamy na rywala w play offie. Niewyobrażamy sobie, by w tym czasienie rozegrać żadnego spotkania. Tyleże... nie mamy z kim, bo zespoły słowackiei czeskie są uwikłane w swojerozgrywki. Szukanie potencjalnych rywaliwziął na siebie mój szef, StefanMikesz, który ma szerokie kontakty.W 2010 r. w fazie play off mieliśmypodobną sytuację. Cracovia szybkouporała się ze Stoczniowcem i czekałana zwycięzcę rywalizacji Podhale NowyTarg - GKS Tychy. „Szarotki” wygrały w7. spotkaniu, zaś w finale siłą rozpędupokonały „Pasy”. W Sanoku chcielibytakiego scenariusza uniknąć.
(ws)
Czytaj także: