Czarny scenariusz
Ostatnie spotkanie sanoczanie wygrali w Gdańsku w lutym 1998 roku! Wówczas stawką był półfinał Mistrzostw Polski. Dzisiaj hokeiści KH Sanok po 7 latach odczarowali „Olivię”, przybliżając się do gry o 5 miejsce. Stoczniowiec uległ KH Sanok po rzutach karnych 1:2 i jeżeli przegra w niedzielę w Sanoku, to przyjdzie mu grać o utrzymanie.
Tragiczna. Taka była dyspozycja hokeistów Stoczniowca we wczorajszym spotkaniu. Kibice, którzy pojawiają się na meczach biało-niebieskich w coraz mniejszych ilościach, dawno nie widzieli tak słabo dysponowanej drużyny gospodarzy. Zatrważający brak skuteczności, niecelne podania, stracone krążki spowodowały, że hokeiści z Grodu Grzegorza wywieźli z Gdańska zwycięstwo. Choć nie można powiedzieć, że byli drużyną lepszą. Po prostu sprawiali wrażenie bardziej zmotywowanych.
Już w 34 sekundzie biało-niebiescy mogli objąć prowadzenie, ale krążek po strzale Romana Skutchana uderzył w słupek. Przez cała I tercję "Stocznia" posiadała inicjatywę, sanoczanie atakowali tylko wtedy, gdy grali w liczebnej przewadze.
Podobny obraz gry obserwowaliśmy w II tercji, choć przyjezdni poczynali sobie coraz śmielej w kontratakach. Po jednym z nich Tomasz Demkowicz znalazł się sam przed Przemysławem Odrobnym, ale ten znakomicie wyczuł intencję sanoczanina i efektownie obronił parkanem. Wcześniej kilka dogodnych okazji do zdobycia gola stworzyli sobie stoczniowcy, ale ich strzały trafiały prosto w Mykolę Voroshnova. A gdy ten znalazł się poza polem bramkowym, to ani Wojciech Jankowski, ani Zdenek Jurasek nie mogli posłać "gumy" do pustej bramki.
Nieskutczność napastników Stoczniowca srodze zemściła się w III tercji. W 47 minucie przed bramką został staranowany Odrobny, Rostislav Saglo dopadł do krążka i zrobił to, czego wcześniej nie mogli zrobić hokeiści Stoczniowca - czyli skierował krążek do opuszczonej bramki. Gol dla sanoczan został nagrodzony przez zdegustowanych kibiców sporą porcją braw. W bramce gospodarzy nastąpiła zmiana, bowiem Przemek Odrobny odczuwał skutki zderzenia. Zastąpił go Paweł Jakubowski, ale nie miał on wiele pracy, gdyż stoczniowcy, chcąc odrobić straty, mocno zaatakowali.
Najwięcej sytuacji stwarzał sobie Jurasek, ale brakowało wykończenia. Aż do 59 minuty, gdy Stoczniowiec grał w osłabieniu. Czeski skrzydłowy stanął do wznowienia. Choć je przegrał, szybko wywałczył krążek, minął obrońcę oraz Voroshnova i nie miał problemów ze skierowaniem krążka do bramki. Remis 1:1.
W dogrywce Stoczniowiec nadal przeważał, ale nie stworzył sobie klarownych sytuacji bramkowych. Do wyłonienia zwycięzcy potrzbne były rzuty karne. W nich lepsi okazali się goście, którzy wygrali je w siódmej serii 3:2. Dla KH Sanok trafiali: dwukrotnie Saglo oraz Tomasz Demkowicz, dla Stoczniowca: Rafał Cychowski i Jankowski.
Mało kto dopuszczał do siebie myśli o porażce biało-niebieskich. Stała się ona jednak faktem i jeżeli podopieczni Mariana Pysza nie chcą grać o utrzymanie to muszą jutro wygrać w Sanoku i we wtorek w Gdańsku. W obecnej formie będzie naszym hokeistom o to niezwykle trudno, bowiem na gorącym terenie w Sanoku gra się niezwykle ciężko.
Stoczniowiec Gdańsk – KH Sanok 1:2 (0:0,0:0,1:1,0:0 – karne: 2:3)
0:1 Saglo – T.Demkowicz (47’)
1:1 Jurasek (59’, w osłabieniu)
Rzuty karne:
I: Radwański (-) – Skutchan (-)
II: M.Mermer (-) – Jurasek (-)
III: Saglo (+) – Cychowski (+)
IV: T.Demkowicz (+) – Jankowski (+)
V: Secemski (-) – Słodczyk (-)
VI: Cychowski (-) – T.Demkowicz (-)
VII: Jankowski – Saglo (+)
Sędziowali: Matuszak (Bydgoszcz) – Wolas, Porzycki (obaj Oświęcim)
Kary: 14 min – 16 min
Widzów: 300
Stan rywalizacji: 2-1 dla KH Sanok
Stoczniowiec: Odrobny (49’ Jakubowski); Wróbel – Leśniak, Cychowski (4) – Bukowski, Smeja – Błażowski; Skutchan (6) – Balat – Jankowski, Kostecki (4) – Zachariasz – Jurasek, Grobarczyk – Słodczyk – Drzewiecki.
KH Sanok: Voroshnov; Burnat – Połącarz (6), Rąpała – Ciepły (4), Piekarz – D.Demkowicz (2); Radwański (4) – Koszarek – Niemiec, T.Demkowicz – Saglo – M.Mermer, Brejta – Dżoń – Secemski.
Przemas
Komentarze