Były gwiazdor NHL Mariusz Czerkawski mówi "Rz" o reprezentacji Polski, trenerze Igorze Zacharkinie i problemach związku.
Rz: Polska wygrała mistrzostwa świata Dywizji IB iawansowała na zaplecze elity. To jeszcze nie spełnienie marzeń, ale krok naprzód.
Mariusz Czerkawski:Możemy być zadowoleni. Ciężka praca się opłaciła, wykorzystaliśmy swoją szansę iwkońcu przyszła nasza kolej. Przypomnę tylko, że na to zaplecze jakiś czas się dobijaliśmy. Ostatnio brakowało niewiele. Dwa lata temu awans uciekł wmeczu zKoreą Południową, aprzed rokiem wspotkaniu zUkrainą. Oba były do wygrania, wobu prowadziliśmy, ale to rywale cieszyli się zawansu. My musieliśmy się męczyć iczekać. Aż się doczekaliśmy.
Mistrzostwa wygraliśmy wdobrym stylu. Szkoda tylko tej porażki na koniec zWielką Brytanią...
Do Wilna jechaliśmy jako faworyci, ale wiedzieliśmy, że to będzie ciężki turniej, bardzo wyrównany. Itak było. Kilka wyników mogło zaskoczyć, zespoły, które wjednym meczu wygrywały zteoretycznie silniejszymi, wkolejnym przegrywały zteoretycznie słabszymi. Wszystko mogło się ułożyć zupełnie inaczej. Ale nie ma co szukać dziury wcałym, bo uzyskaliśmy cel, jakim było wygranie imprezy. Oczywiście, idealnie byłoby, gdybyśmy nie przegrali na sam koniec. ZBrytyjczykami nie zagraliśmy źle. Nasi hokeiści wiedzieli już, że uzyskali awans, ale widać było, że nie odpuścili. Głowy wytrzymały, kości trzeszczały. Trenerzy świetnie wykonali swoją robotę. Nie tylko przygotowali drużynę do trudów turnieju, ale też odpowiednio nastawili zawodników mentalnie.
Co dalej?
Drużyna jest młoda, może grać wustabilizowanym składzie przez dłuższy czas. Nikt nie kończy kariery, nie mamy zawodników na miarę ponad 40-letnich Teemu Selanne czy Jaromira Jagra. Oczywiście chcemy konkurencji, chcemy zawodników jeszcze młodszych ijeszcze bardziej głodnych sukcesów. Wtym zespole jest świetna atmosfera, są wiara idobre podejście do ciężkiej pracy. Wierzę, że nasza reprezentacja może wygrywać, może grać dobry, szybki hokej. Trener Igor Zacharkin mówił, że jeszcze dwa–trzy lata iztymi chłopakami może awansować do elity. Napewno to jest bardzo duże wyzwanie.
Ipamiętajmy, że to nie jest tak, że do elity tylko się wchodzi. Stamtąd się również spada, ato oznacza, że wprzyszłorocznych mistrzostwach świata przyjdzie nam się zmierzyć zzespołami, które już wtej elicie grały. Na razie skupmy się na utrzymaniu.
PZHL chce się ubiegać oorganizację mistrzostw zudziałem Polaków. Jak pan ocenia nasze szanse?
Wydaje mi się, że bez względu na konkurencję szanse mielibyśmy duże. Organizowaliśmy piłkarskie Euro, mamy nowoczesne lotniska ipiękne obiekty sportowe, Kraków walczy oprzyznanie igrzysk olimpijskich w2020 roku. Sportowo jesteśmy obecni wświecie. Akurat teraz kończy się budowa pięknej Areny Kraków, która mogłaby gościć mistrzostwa. To będzie obiekt znajwyższej półki, którym przy okazji turnieju moglibyśmy się pochwalić. No ibyłoby też przyjemnie ze względu na jubileusz PZHL, związek wprzyszłym roku będzie świętował 90-lecie.
Wspomniał pan trenera Zacharkina, ale on przecież żegna się już zreprezentacją.
Wcale nie jestem przekonany, że się żegna. Podczas mistrzostw powiedział mi, że chce zostać. To oczywiście może wydawać się niebywałe. Wkońcu niedawno podpisał kontrakt zklubem SKA Sankt Petersburg imówi się, że to może być najwyższa umowa whistorii europejskiego hokeja. Amimo to on nadal chce pracować zreprezentacją Polski! Nie wiem, jak to miałoby wyglądać? Czy miałby wPolsce człowieka, który realizowałby jego założenia iprzekazywał myśl trenerską, aon pracowałby na dystans... Na pewno teraz bardzo mocno będzie angażował się wpracę klubową, ale wlidze KHL też są przerwy iwtedy mógłby się pojawiać unas. Nie mnie decydować otym, czy trener zostanie na stanowisku, ale na pewno jest to sprawa godna rozważenia.
Jest jeszcze kwestia wynagrodzenia. Nie wiadomo, czy nadal stać nas na takiego trenera. Kiedy blisko dwa lata temu Zacharkina zatrudniał prezes Piotr Hałasik, PZHL był winnej sytuacji finansowej. Sporo się zmieniło.
Prezes Hałasik miał zmienić oblicze polskiego hokeja ina początku tak to się zapowiadało. Później było zamieszanie ze sponsorem, który miał wnieść duże pieniądze, aostatecznie wogóle się nie pojawił. Okazało się też, że prezes przez swoje spółki pożyczał związkowi pieniądze. Teraz chce je odzyskać imówi się, że długi sięgają kilku milionów złotych. Ale chyba nikt tak naprawdę nie wie, jaka jest rzeczywista finansowa sytuacja związku. Jest nowy prezes – Dawid Chwałka, jest zarząd, są ludzie zmandatami. Ja stoję zboku, leży mi na sercu dobro hokeja, ale oniczym nie decyduję. Nie wiadomo nawet, kiedy iczy wogóle ma być zwołany zapowiadany wcześniej na czerwiec nadzwyczajny zjazd wyborczy. Aco do trenera – zobaczymy, jak to będzie.
Ale wiele osób właśnie wpanu widzi przyszłego prezesa związku. Zmisji ratowania polskiego hokeja się pan nie wycofuje?
Energię mam, chęci też. Rozmawiam zludźmi, którzy tak jak ja chcą odbudować ten sport. Oni też są gotowi do pracy. Ale musimy poznać jakieś konkrety, terminy, bo na razie wszystko jest wstanie zawieszenia.
Program wyborczy?
Najważniejszy jest rozwój hokeja. Nie czas teraz, żebym przedstawiał swój program, ale pewne rzeczy są oczywiste. Potrzebujemy długoterminowej strategii, brakuje sponsorów, musimy odbudować wizerunek związku, zbudować system szkolenia młodzieży, powołać koordynatorów wposzczególnych kategoriach wiekowych igłównego trenera, który nadzorowałby realizację jednolitego programu szkoleniowego. Do tego dochodzą problemy klubów, potrzebna jest dyskusja nad stworzeniem ligi zawodowej. Na pewno mamy nad czym myśleć, ale warto to zrobić.
Autor: Piotr Nowak - rp.pl
Czytaj także: