GKS Tychy nie chce wpuścić na półfinał ligi hokejowej kibiców z Torunia. - Powód jest prosty. Na naszym obiekcie nie ma wydzielonego sektora dla fanów drużyn przyjezdnych. Taka wizyta może się po prostu skończyć tragicznie - wyjaśnia Karol Pawlik, dyrektor GKS Tychy. - czytamy w Gazecie Wyborczej.
Zorganizowana grupa fanów toruńskiego TKH/ThyssenKrupp/Energostal to jedna z najbardziej kulturalnych grup kibiców w kraju. - Podobnych ludzi życzyłbym wszystkim klubom w Polsce. To idealny przykład pozytywnego związania z klubem - mówi o nich międzynarodowy sędzia Jacek Chadziński.
Kulturalny doping, pierniki wręczane kibicom innych zespołów oraz kapitanom drużyn, pokazywanie czerwonych kartek zawodnikom, zamiast gwizdów - tak bawią się na meczach sympatycy TKH.
Kilkuset takich kibiców z Pomorza chce w niedzielę obejrzeć spotkanie w Tychach. Jednak GKS nie zgodził się na takie rozwiązanie. Dlaczego? - W porozumieniu z policją i służbą ochrony podjęliśmy decyzję, że nie będziemy wpuszczać na tyskie lodowisko zorganizowanych grup kibiców drużyn przyjezdnych - mówi Pawlik. - Co ważne: taka decyzja zapadła już przed sezonem - dodaje.
- To niebezpieczny precedens - mówi jednak dyrektor klubu z Torunia Zdzisław Buczel. - Dochodzimy do sytuacji, gdy niedługo nie tylko w hokeju, ale we wszystkich dyscyplinach sportu będziemy uzależnieni od grupy zdziczałych wyrostków. To pierwszy krok do tego, aby sport w Polsce odbywał się przy pustych trybunach - uważa Buczel.
Zakaz nie oznacza jednak, że na obiekt nie zostaną wpuszczeni pojedynczy kibice z Torunia, którzy na mecz jednak się wybiorą.
W tym sezonie na lodowisku w Tychach gościły tylko zorganizowane grupy kibiców Cracovii. Fani hokeja z Tychów i Krakowa darzą się sympatią, więc mecze przebiegały w przyjaznej atmosferze.
Czytaj także: