Demonstracja siły w finale NHL. "Złoci Rycerze" rozbili "Pantery" [WIDEO]
Demonstracją siły Vegas Golden Knigths był drugi mecz finału Pucharu Stanleya. "Złoci Rycerze" rozbili Florida Panthers i są coraz bliżej zdobycia najważniejszego hokejowego trofeum.
Drużyna Bruce'a Cassidy'ego przed własną publicznością w T-Mobile Arenie w Paradise, Las Vegas pokonała gości z Florydy 7:2, podwyższając swoje prowadzenie w finałowej serii na 2-0 przed przeniesieniem jej do Sunrise.
Przyjezdni zaczęli strzelać dopiero na samym początku trzeciej tercji, gdy gospodarze prowadzili już 4:0.
Do zwycięstwa swój zespół poprowadził wybrany pierwszą gwiazdą spotkania Jonathan Marchessault, który zdobył 2 gole i zaliczył asystę. To on zaczął strzelanie podczas gry w przewadze w 8. minucie.
6 lat temu władze Panthers nie zdecydowały się chronić Marchessaulta w drafcie rozszerzenia NHL, gdy do ligi przystępował zespół Golden Knights, mimo że zawodnik w swoim pierwszym sezonie w lidze był najlepszym strzelcem drużyny.
Trafił do Las Vegas, a tam został najlepiej punktującym dotąd graczem klubu i jego najlepszym strzelcem w krótkiej historii. Dziś w nocy ustanowił nowy klubowy rekord, zdobywając już 11. i 12. gola w jednych play-offach. Tegoroczne rozgrywki o Puchar Stanleya zaczął co prawda bez trafienia w pierwszej rundzie z Winnipeg Jets, ale teraz ma za sobą serię 7 spotkań ze zdobytym punktem.
Dwukrotnie trafił ostatniej nocy także Brett Howden, Michael Amadio zanotował bramkę i asystę, gole strzelili też Alec Martinez i Nicolas Roy, a w 28. minucie gry gospodarze swoim czwartym trafieniem odesłali do boksu rosyjskiego bramkarza Siergieja Bobrowskiego który wpuścił 4 z 13 strzałów.
Rosjanin w dwóch meczach finału wpuścił już 8 goli, podczas gdy w 4 spotkaniach finału konferencji wschodniej z Carolina Hurricanes tylko 6.
Zastąpił go grający pierwszy raz od 21 kwietnia Alex Lyon, który zaczynał między słupkami te play-offy, ale w trzecim meczu pierwszej rundy z Boston Bruins został zmieniony przez Bobrowskiego i do wczoraj już nie zagrał. Tym razem wpuścił 3 z 15 strzałów.
Po drugiej stronie tafli znów znakomity był Adin Hill, który obronił 29 z 31 uderzeń, a kiedy trzeba było, obrońca Shea Theodore pomógł mu, zatrzymując krążek na linii bramkowej (wideo poniżej).
Hill został przed tym sezonem sprowadzony z San Jose Sharks właściwie jako bramkarz numer 4 w hierarchii, bo było jasne, że z powodu kontuzji całe rozgrywki straci Robin Lehner, a sezonu nie będzie mógł rozpocząć Laurent Brossoit.
Zaczynał sezon broniąc na zmianę z Loganem Thompsonem, a klub miał w czasie rozgrywek na tyle duże problemy kadrowe na tej pozycji, że musiał korzystać z 5 różnych bramkarzy. Play-offy Hill rozpoczął jako zmiennik Brossoita i zmienił go na stałe dopiero po kontuzji tego ostatniego w drugiej rundzie z Edmonton Oilers.
Broni ze skutecznością 93,7 %, średnio wpuszcza 2,06 gola na mecz i w swoich pierwszych play-offach NHL w karierze jest o 2 mecze od zdobycia Pucharu Stanleya. Jak powiedział na konferencji prasowej po meczu, hokej prawdopodobnie jeszcze nigdy nie sprawiał mu tyle przyjemności, co teraz.
Tej nocy pokonali go tylko Anton Lundell i Matthew Tkachuk. Ten drugi zdobył co prawda 22. punkt w tych rozgrywkach postsezonowych, ale wyraźnie nie wytrzymuje nerwowo finałowej rywalizacji. Dostał tej nocy dwie 10-minutowe kary za niesportowe zachowanie i meczu nie dokończył.
Największy gwiazdor drużyny z Florydy, który jest znany z zamiłowania do prowokowania rywali, w dwóch pierwszych spotkaniach finałowych uzbierał aż 36 karnych minut. W całych play-offach ma ich 60 - najwięcej ze wszystkich graczy razem z kolegą klubowym Samem Bennettem.
Tej nocy na lodzie, zwłaszcza w końcówce drugiej i w trzeciej tercji, było dużo "złej krwi". Sędziowie łącznie nałożyli 148 minut kar, w tym aż 11 indywidualnych wykluczeń 10-minutowych. Weteran Panthers Eric Staal został zaś wykluczony za obrażenie arbitrów.
Ostro zaatakowany ciałem gracz Panthers Radko Gudas z powodu urazu meczu nie dokończył. Jego klubowy kolega Anthony Duclair też na chwilę udał się do szatni po trafieniu krążkiem, ale wrócił do gry. Podobnie jak gwiazdor Golden Knights Jack Eichel, którego ostro zaatakował w drugiej tercji Tkachuk. Eichel na swojej pierwszej zmianie po powrocie na lód zaliczył asystę.
"Pantery" przegrały 2 pierwsze finałowe spotkania na wyjeździe po tym, jak wcześniej zanotowały serię 8 wyjazdowych zwycięstw.
Łącznie uległy "Złotym Rycerzom" w Las Vegas różnicą 8 goli (w pierwszym meczu było 2:5). Większa różnica bramek w 2 pierwszych spotkaniach finału NHL po raz ostatni miała miejsce w 1996 roku, gdy Colorado Avalanche wygrali u siebie łącznie 9 golami z... Florida Panthers w ich poprzednim występie finałowym.
Tamten finał "Lawina" wygrała 4-0. Trener Paul Maurice i jego podopieczni będą walczyć o to, by uniknąć takiego wyniku i odnieść pierwsze w historii klubu finałowe zwycięstwo w meczu numer 3, który w nocy z czwartku na piątek odbędzie się w Sunrise na Florydzie.
Historia nie ma jednak dla nich dobrych wiadomości. Tylko 13,7 % drużyn w dziejach NHL wygrało serie rozpoczęte od wyniku 0-2. W finałach jest jeszcze gorzej, bo zdarzyło się to w 9,4 % przypadków, a zespoły przegrywające 0-2 po dwóch meczach na wyjeździe dokonały tego zaledwie 7,3 % razy.
Dokładnie udało się to 3 finalistom na 41 próbujących. W 1971 roku dokonali tego Montréal Canadiens (z Chicago Black Hawks), w 2009 Pittsburgh Penguins (z Detroit Red Wings), a w 2011 Boston Bruins (z Vancouver Canucks).
Vegas Golden Knights - Florida Panthers 7:2 (2:0, 2:0, 3:2)
1:0 Marchessault - Stephenson - Eichel 07:05 (w przewadze)
2:0 Martinez - Barbaszow - Marchessault 17:59
3:0 Roy - Carrier - Whitecloud 22:59
4:0 Howden - Stone - Stephenson 27:10
4:1 Lundell - Duclair 40:14
5:1 Marchessault - Eichel 42:10
6:1 Amadio - Karlsson 50:33
6:2 Tkachuk - Bennett - Mahura 52:44
7:2 Howden - Amadio - Carrier 57:52 (w przewadze)
Strzały: 28-31.
Minuty kar: 64-84.
Widzów: 17 367.
Stan rywalizacji: 2-0. Trzeci mecz w nocy z czwartku na piątek w Sunrise (Floryda).
Skrót meczu:
Komentarze