Comarch Cracovia po bardzo wyrównanym meczu pokonała na własnym lodzie Unię Oświęcim 2:1. Choć oświęcimianie przyjechali do Krakowa w mocno osłabionym składzie, to zostawili po sobie dobre wrażenie.
- Była tojuż inna Unia niż ta z początku sezonu. Oświęcimianie okazali się zespołem bardzo dobrze zorganizowanym i świetnie realizującym założenia taktyczne.Czasami w hokeju bywa tak, że wygrywa zespół, który wypracował sobie mniej sytuacji podbramkowych- tymi słowamiRudolf Rohaček, trener Pasów, podsumował dzisiejszy mecz.
Bez środkowych
Podziękowania dla bramkarza i amerykańskiego strzelca
- Po pierwszej tercji mogło już być po meczu, ale mieliśmy w bramce świetnie dysponowanego Radziszewskiego, który „przytrzymał” nam wynik. Pozostali zawodnicy mogą mu za to podziękować - przyznał trenerRohaček.
W drugiej odsłonie jego zespół zagrał już znacznie lepiej. Ustrzegł się błędów i otworzył wynik spotkania. W 29. minucie na listę strzelców wpisał się Dennis McCauley, wykorzystując genialne podanie wzdłuż bramki Patrika Valčaka i okres gry w przewadze (na ławce kar siedział PeterTabaček).
137 sekund później ten sam zawodnik podwyższył prowadzenie. Tym razem zachował się najsprytniej w zamieszaniu podbramkowym i w sobie tylko znany sposób skierował gumę do siatki.
- Jestem troszkę zdziwiony, że pomimo naszych próśb sędzia główny nie zdecydował się na sprawdzenie zapisu wideo. Wydaje nam się, że rywale dopuścili się spalonego w polu bramkowym- zaznaczył Josef Doboš, trener Unii.
Od tego momentu krakowianie zaczęli kontrolować przebieg spotkania. Jednak na początku trzeciej odsłony przytrafiła im się chwila rozprężenia. W 44. minucie dwuminutowe wykluczenie zarobił Bartosz Dąbkowski, a oświęcimianie błyskawicznie założyli zamek. Kontaktowego gola, przywracającego nadzieję na korzystny rezultat, zdobył Mateusz Bepierszcz. 23-letni skrzydłowy wykorzystał dobre podanie Jana Danečka i zmieścił gumę między parkanami Rafała Radziszewskiego.
Kolejne bramki już nie padły, choć okazji ku temu nie brakowało. Jednak ze swoich zadań świetnie wywiązywali się obaj golkiperzy, którzy obronili kilka kąśliwych strzałów.
Po meczu powiedzieli:
Rudolf Rohaček, trener Cracovii: - Potwierdza się, że w naszej lidze jest sześć wyrównanych zespołów i w konfrontacjach między nimi o końcowym wyniku decydują indywidualne błędy. Każdy może wygrać i każdy może przegrać.
Już w pierwszej tercji rywale mogli strzelić nam kilka bramek. Jednak tak się nie stało, co jest zasługą Rafała Radziszewskiego, który obronił groźne strzały rywali. Cały zespół może mu za to podziękować.
W drugiej odsłonie zagraliśmy już znacznie lepiej, dobrze prezentował się zwłaszcza drugi atak, który zdobył dwie bramki. W trzeciej części gry rywale zdobyli kontaktowego gola i rozpoczęła się wymiana ciosów. Oba zespoły wypracowały sobie kilka dobrych okazji, jednak wynik nie zmienił się.
Josef Doboš, trener Unii: - Powinniśmy dzisiaj wygrać to spotkanie, bo na przestrzeni całego meczu byliśmy zespołem lepszym. Tylko w pierwszej odsłonie mieliśmy cztery sytuacje sam na sam, ale bramkarz rywali popisywał się świetnymi interwencjami. Mój zespół zagrał dzisiaj bardzo dobry mecz i walczył do samego końca. Szkoda...
Comarch Cracovia – Unia Oświęcim 2:1 (0:0, 2:0, 0:1)
1:0 – McCauley – Valčak, Fojtik (28:47, 5/4),
2:0 – McCauley – Valčak (31:04),
2:1 – Bepierszcz - Daneček (45:14, 5/4).
Sędziowali: Paweł Meszyński (główny) – Marcin Polak, Wiktor Zień (liniowi).
Minuty karne: 14-8 (w tym 2 minuty kary technicznej).
Widzów: ok. 1200.
Cracovia: Radziszewski – A. Kowalówka, Noworyta (2); Dvořak, Słaboń, S. Kowalówka – Wajda, Kruczek; Fojtik, Valčak, McCauley – Dąbkowski (6), Liotti (4); Kalus, Pasiut (2), Stoklasa – Kłys; Fraszko, Kozłowski, Wiśniewski oraz Kisielewski.
Trener: Rudolf Rohaček.
Unia: Fikrt – Vosatko, Vizvary; Bepierszcz, Daneček, Piotrowicz – Ciura, Gabryś; Jaros (2), Tabaček (2), Wojtarowicz – Kasperczyk, Piekarski; Szewczyk (2), Fiedor, Adamus.
Trener: Josef Doboš.
Czytaj także: