Detale, które robią dużo problemów. "Musimy pracować nad mentalnością"
Hokeistom Tauron Podhala Nowy Targ nie udał się wynik do Sanoka. Pomimo, że w już w 12. sekundzie wyszli na prowadzenie, to przegrali całe spotkanie 3:7. – Największą naszą bolączką nie jeden błąd, ale to, że powtarzamy małe błędy – wyjaśniał po meczu Martin Przygodzki, doświadczony napastnik „Szarotek”.
Górale rozpoczęli ten mecz od szybko zdobytego gola. Już w 12. sekundzie po błędzie Dominika Salamy, krążek do pustej bramki skierował Bartłomiej Neuapuer jednak gospodarze wykorzystali także błąd gości, którzy stracili gola grając w przewadze.
– Zdobyliśmy pierwsi bramkę, ale nie widziałem jej do końca. To chyba było po pomyłce bramkarza. Gramy nieźle, dopóki realizujemy nasz system. Dopóki nie pojawiają się w naszych szeregach jakieś taktyczne błędy. Szczerze mówiąc, nie wiem z czego to wynika. Nagle gdzieś odjedziemy, robi się luka... Wszystko rozchodzi się o detale, z którymi jak na razie mamy wiele problemów – wyjaśnił Przygodzki.
– Nie da się wygrać, jeśli robi się tyle błędów i traci się tyle bramek. Myślę, że naszą największą naszą bolączką nie jeden błąd, ale to, że powtarzamy małe błędy – dodał.
Warto zwrócić uwagę na to, że do połowy meczu hokeiści z Nowego Targu dzielnie się bronili, a na tablicy wyników widniał wynik 2:2. Później “Szarotki” wyraźnie spuściły z tonu
– Jaka była tego przyczyna? Chyba utrata koncentracji, zabrakło nam też dyscypliny i realizacji założeń taktycznych. Musimy pracować nad mentalnością, ale to proces długofalowy i trzeba go wykonywać małymi kroczkami. Wiesz, ktoś może być szybszy od ciebie o pół centymetra, ale jeśli jesteś dobrze nastawiony, to przeczytasz całą sytuację i wyprzedzisz go o pół kroku – zwrócił uwagę 30-letni skrzydłowy.
Nowotarżanie trzykrotnie grali w przewadze. Dwa razy w pierwszej odsłonie i raz w drugiej, ale nie zdołali wykorzystać żadnej z nich.
– Potrzebujemy w nich spokoju, bo ten element często decyduje o wyniku – zaznaczył “Przygo”.
– W trzeciej tercji chcieliśmy już za bardzo. Nagle zarobiliśmy kilka kar, co nie może nam się przydarzyć. Musimy grać w sposób zdyscyplinowany, bo w trzeciej odsłonie, przy stanie 3:5 mogliśmy podgonić wynik. Tymczasem przeciwnik ukłuł nas i zdobył gola. Szkoda – dodał doświadczony napastnik.
2 października hokeiści Tauron Podhala Nowy Targ zagrają dopiero pierwszy mecz na własnym lodowisku. Wynikało to z faktu, że przez ostatnich kilkanaście dni na lodowisku były montowane nowe bandy.
– Niedługo wracamy na własne lodowisko, które zawsze jest atutem. Nie chodzi tylko o kwestię treningów, ale również o wsparcie kibiców. Ważne jest to, abyśmy naszą grą zachęcali fanów do przyjścia na lodowisko, a na razie tak nie jest. Mam nadzieję, że to się zmieni i z Sosnowca przywieziemy jakieś punkty. Patrzymy optymistycznie w przyszłość, a kibiców zapraszamy na mecz z Katowicami – zakończył Martin Przygodzki.
Komentarze
Lista komentarzy
szalnt
Martin szacun. Dla mnie jesteś GOŚĆ i cieszę się że grasz w Podhalu.
Podoba mi się to co robisz na lodzie (także pięściami) i liczę na to że pójdą za Tobą inni.
Co do Psychologii to w Podhalu zawsze było z tym marnie - jak tylko przegrywają minimum dwoma bramkami to tracą chęci do gry - brakuje tej determinacji którą mieli w JKH. Jak grali Dziubiński, Zapała, Neupauer, Sulka i Tomasik, to ta piątka potrafiła powalczyć do ostatniej sekundy bez niepotrzebnych kar. Teraz takich niema stąd te kary. Trzeba drużynie dobrego psychologa sportowego może tego od skoczków narciarskich ? ale na pewno nie tego co w ostatnim sezonie (MJ) bo on sam potrzebuje leczenia.
pilat1933
Do szalnt
...ten z poprzedniego sezonu to jest psychiatra :)