Hokej.net Logo

Dezercja czy choroba Mike Dantona?

Dezercja czy choroba Mike Dantona?

Czy choroba zwaliła z nóg Mike Dantona czy też strach przed kontrolą antydopingową sprawił, że wyjechał do szpitala?

Mike Danton ma za sobą niezwykle barwny życiorys, nie tylko sportowy. Karierę rozpoczął przed 18 laty w Quinte Hawks. Od 2002 r. regularnie występował w NHL - najpierw w New Jersey Devils, potem w St. Louis Blues. Dobrze zapowiadająca się kariera została jednak z dnia na dzień przerwana. 16 kwietnia 2004 r., dwa dni po wyeliminowaniu Blusmenów z play offu, został zatrzymany pod zarzutem usiłowania zlecenia zabójstwa.

Pół roku później amerykański sąd skazał go na karę 7,5 roku (90 miesięcy) pozbawienia wolności za namowę do zabójstwa. Po 62 miesiącach więzienia, 11 września 2009 r., został warunkowo przedterminowo zwolniony. Gdy wrócił na lód w szwedzkim zespole IFK Ore wsławił się uratowaniem życia partnerowi z zespołu, Marcusowi Bengtssonowi, gdy ten stracił przytomność podczas jednego z meczowych starć.

Od stycznia tego roku reprezentuje barwy Ciarko PBS Bank Sanok, z którym zdobył mistrzostwo Polski. Tak właśnie w lapidarnym skrócie przedstawia się życiorys Mike'a Dantona, Kanadyjczyka z polskimi korzeniami, który za trzy tygodnie skończy 34 lata. Gdy tylko pojawia się na tafli, czujność rywali jest podwójna, bo ten przedstawiciel amerykańsko-kanadyjskiej szkoły hokeja nie należy do potulnych. Gra prowokująco, na pograniczu faul, a i w słowach nie przebiera. Do bieżącego sezonu przygotowywał się indywidualnie. Po kilku miesiącach pobytu w Kanadzie pojawił się w Sanoku nieco odmieniony - przybrał na wadze, sprawiając wrażenie jakby nie wychodził z siłowni.

Przed niedzielnym meczem Sanoka z wicemistrzem z Tychów (4:2) pojawili się przedstawiciele komisji antydopingowej z Warszawy; ot, rutynowa kontrola. Zgodnie z przepisami, w obecności kierowników drużyn, do badania wylosowano po trzech zawodników oraz po dwóch rezerwowych. Procedury nakazują trzymanie ich nazwisk w tajemnicy i dopiero na 5-10 minut przed zakończeniem meczu poinformowanie kierowników zespołów. W niedzielę ta zasada nie została dotrzymana, bowiem nazwiska wylosowanych ujawniono już w przerwie między tercjami. Ze strony sanockiej w zacisznym pokoju sikać mieli Mike Danton, Justin DaCosta oraz Bryan Pitton (z tyskiej byli to Kacper Guzik, Nicolas Besch oraz Josef Vitek).

Wokół szatni sanockiej powstało spore zamieszanie i krzątanina osób towarzyszących ekipie – tak twierdzi jeden z postronnych obserwatorów PZHL, proszący o anonimowość. Po zakończeniu spotkania działacze Ciarko poinformowali przedstawicieli komisji antydopingowej, że Danton, który rozegrał dwie tercje, w przerwie... wyjechał do szpitala i jego miejsce zajmie zawodnik z listy rezerwowej, jego rodak Matt Williams. - Został popełniony jeden błąd, że nasi koledzy za wcześnie poinformowali, kto będzie badany - przyznaje Dariusz Błachnio, jeden z kontrolerów Komisji Antydopingowej, który tym razem nie uczestniczył w badaniu. - Oczywiście, zawsze mogą zdarzyć się przypadki nagłej hospitalizacji, szczególnie w sportach kontaktowych i urazowych. Nasi kontrolerzy zostali poinformowani, że Danton w trybie nagłym został odwieziony do szpitala. W tej sytuacji diagnoza lekarzy jest obowiązująca i trudno ich podejrzewać o jakiekolwiek machinacje czy złą wolę - uważa Błachnio.

Trenerzy oraz działacze Ciarko PBS Bank chcieli nawet mecz przełożyć, bo w drużynie szaleje grypa wirusowa. Bryan Pitton, kanadyjsko-włoski bramkarz, kilka godzin przed meczem leżał nawet w szpitalu i leżał pod kroplówką. Kilku jego kolegów też nie było w pełni sił. - Podejrzenia, że Mike unikał kontroli są nie na miejscu. Nasz napastnik, podobnie jak kilku jego zawodników, miał grypę jelitową i w drugiej tercji wymiotował w boksie. Potem był tak osłabiony, że musiał skorzystać z pomocy lekarzy. Z tego co wiem, to przebywał kilka godzin w szpitalu i leżał pod kroplówką - wyjaśnia rzecznik sanockiego klubu, Wojciech Pajestka.

Niemniej niektórzy obserwatorzy twierdzą, że osłabienie organizmu Dantona wiąże się z wizytą warszawskich kontrolerów. Czy sprawa może mieć ciąg dalszy? A może teraz rozpocznie się polowanie na Kanadyjczyka? Komisja na pewno sporządzi sprawozdanie i wnioski prześle do PZHL.

Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy to choroba zwaliła Dantona z nóg, czy też strach przed kontrolą antydopingową sprawił, że Kanadyjczyk nagle musiał wyjechać do szpitala. Tylko kolejne, najlepiej nieoczekiwane, badanie może sprawić, że poznamy prawdę.

Włodzimierz Sowiński, Sport

Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe