Potrzeba było dogrywki w meczu numer 7, by wyłonić zwycięzcę ostatniej pary pierwszej rundy play-off konferencji wschodniej NHL. Ostatecznie dalej grają Boston Bruins.
Zespół z Bostonu pokonał tej nocy przed własną publicznością Toronto Maple Leafs 2:1 i zwyciężył w całej serii 4-3.
O wygranej zdecydował David Pastrňák, który w 2. minucie dogrywki dopadł do krążka znakomicie zagranego o bandę w narożniku przez Hampusa Lindholma i pokonał bramkarza rywali Ilję Samsonowa.
Wcześniej w trzeciej tercji Lindholm sam zdobył bramkę dla gospodarzy, odpowiadając po zaledwie 81 sekundach na otwierającego wynik meczu gola innego Szweda Williama Nylandera dla Maple Leafs.
Zespół z Bostonu uratował się przed powtórką scenariusza z zeszłego roku, gdy prowadził w pierwszej rundzie z Florida Panthers 3-1, ale przegrał 3-4. Teraz też dał się dojść rywalom z wyniku 3-1, ale nie został pierwszą w historii amerykańskich sportów zawodowych drużyną, która dwa razy z rzędu odpadła z play-off, mimo prowadzenia 3-1.
Trener Jim Montgomery po porażce w 6. spotkaniu publicznie na konferencji prasowej wskazał Pastrňáka jako gracza, który musi grać lepiej niż dotąd. Czech po zdobyciu gola na wagę zwycięstwa przyznał, że jego szkoleniowiec miał rację.
- Powiedziałem Jimmy'emu: "Gdybym ja był trenerem, a Ty zawodnikiem, to powiedziałbym to samo". Nie miałem z jego wypowiedzią problemu. On stara się wyciągnąć z każdego zawodnika to, co najlepsze i oczekuje więcej. Przyznaję, że powinienem być lepszy i ciągle mam rzeczy, w których mogę być lepszy - skomentował czeski snajper.
Pastrňák został pierwszą gwiazdą wczorajszego meczu, a drugą był bramkarz Bruins Jeremy Swayman, który obronił 30 z 31 strzałów rywali.
Teraz ich zespół będzie się starał zrewanżować Florida Panthers za wyeliminowanie w play-offach przed rokiem. Pierwszy mecz tej serii drugiej rundy odbędzie się w nocy z poniedziałku na wtorek w Sunrise na Florydzie.
A "Klonowe Liście" żegnają się z fazą play-off po meczu numer 7 już niejako tradycyjnie. Po raz 6. z rzędu przegrały w NHL takie spotkanie. Na wygraną czekają od 20 lat. Z Bruins zespół z Toronto grał mecz numer 7 także po raz 6. Wszystkie te mecze odbyły się w Bostonie i gospodarze wygrali 5 z nich, a jedyne zwycięstwo Maple Leafs odnieśli w 1959 roku.
Ostatniej nocy dość niespodziewanie przyjezdni zagrali bez bramkarza Josepha Walla, który świetnie spisywał się w meczach numer 5 i 6. Okazało się jednak, że w 6. spotkaniu doznał kontuzji.
Prawdopodobnie zdarzyło się to w ostatniej sekundzie, gdy rozciągnął się próbując obronić strzał Morgana Geekie'ego przy honorowym golu rywali. Do bramki wszedł Ilja Samsonow, którego wcześniej Woll zastąpił od spotkania numer 4.
W składzie znalazł się za to nieobecny w dwóch poprzednich spotkaniach najlepszy snajper sezonu zasadniczego Auston Matthews, który ostatnio zmagał się z chorobą i kontuzją. Zaliczył asystę przy golu Nylandera, którego z kolei z powodu kontuzji nie było w 3 pierwszych meczach serii, a w grach numer 6 i 7 zdobył wszystkie 3 gole swojego zespołu.
Ekipa z Toronto w całej serii wykorzystała zaledwie 1 z 21 gier w przewadze. Gorsi pod tym względem w pierwszej rundzie play-off byli tylko Los Angeles Kings, którzy nie zdobyli w liczebniejszym składzie żadnego gola.
Boston Bruins - Toronto Maple Leafs 2:1 (0:0, 0:0, 1:1, 1:0)
0:1 Nylander - Matthews - Bertuzzi 49:01
1:1 Lindholm - van Riemsdyk - Brazeau 50:22
2:1 Pastrňák - Lindholm - Carlo 61:54
Strzały: 31-31.
Minuty kar: 2-4.
Widzów: 17 850.
Stan serii: 4-3. Awans Bruins.
Skrót meczu:
Czytaj także: