Prezydent USA Donald Trump wystąpił w obronie Wayne'a Gretzky'ego, który jest w Kanadzie atakowany właśnie za bliskie relacje z Trumpem.
Jak pisaliśmy w ubiegłym tygodniu, najwybitniejszy hokeista w historii, podpadł swoim rodakom ze względu na swoje bardzo dobre kontakty z amerykańskim prezydentem.
Gretzky zna się z Trumpem od lat, jeszcze z czasów, gdy ten ostatni nie był politykiem. W przeszłości bywał w rezydencji obecnego prezydenta USA Mar-a-Lago. W styczniu uczestniczył w inauguracji Trumpa i specjalnym przyjęciu po niej.
Tymczasem Trump jest negatywnie odbierany przez Kanadyjczyków po swoich licznych prowokacyjnych wypowiedziach na temat północnego sąsiada. Prezydent USA ogłosił nałożenie ceł na Kanadę, a ponadto kwestionował jej suwerenność terytorialną, wielokrotnie mówiąc, że powinna zostać włączona do Stanów Zjednoczonych jako 51. stan i deprecjonując premiera Kanady Justina Trudeau przez nazywanie go "gubernatorem", którą to funkcję pełnią w USA ludzie stojący na czele władzy w poszczególnych stanach.
Trump niedawno w rozmowie z Gretzkym stwierdził nawet, że "The Great One" powinien zostać gubernatorem stanu Kanada w ramach USA.
Na Gretzky'ego spadła więc lawina krytyki w ojczyźnie, a w Edmonton, gdzie odnosił swoje największe sukcesy w barwach miejscowych Oilers, powstała petycja, by odebrać mu miano patrona jednej z ulic.
Trump broni swojego przyjaciela.
- Wayne jest moim przyjacielem i chce, żebym był zadowolony, więc dlatego trochę po cichu mówi o tym, żeby Kanada pozostała oddzielnym krajem, zamiast stać się cenionym i pięknym 51. stanem, płacącym znacznie niższe podatki, z wolną i potężną armią, BEZ CEŁ i z kwitnącą gospodarką - napisał Trump w społecznościowym serwisie Truth Social.
Prezydent USA nazwał Gretzky'ego "fantastycznym facetem" i "najwybitniejszym Kanadyjczykiem", a także stwierdził, że ustanawia go "wolnym agentem", sugerując, że powinien być wolny od krytyki w swojej ojczyźnie.
Warto dodać, że Gretzky w Kanadzie został skrytykowany także za swoje zachowanie przed finałowym meczem z USA podczas niedawnego Turnieju 4 Narodów, gdy był jedną z dwóch legend obu reprezentacji, które pojawiły się na tafli.
W odróżnieniu od kapitana "złotej" drużyny USA z zimowych igrzysk olimpijskich w Lake Placid Mike'a Eruzione, nie wystąpił w bluzie swojej reprezentacji, a w garniturze. Kibice zarzucali mu także to, że kciukiem uniesionym do góry pozdrawiał reprezentantów USA, podczas gdy nie zauważono podobnego gestu w stronę hokeistów Kanady, a nawet to, że na lód wyszedł z boksu amerykańskiego, zamiast z kanadyjskiego.
- Wayne i Janet, jego cudowna żona, kochają Kanadę i tak jak powinni wspierają tylko Kanadę oraz to, co czyni szczęśliwymi Kanadyjczyków oraz gubernatora [w rzeczywistości premiera - red.] Justina Trudeau (...) [Gretzky] wspiera Kanadę taką, jaką jest, tak jak powinien, nawet jeśli nie jest tak dobra, jak mogłaby być jako część Największego i Najpotężniejszego Kraju na Świecie - Starych Dobrych USA - napisał Trump.
W obronie Gretzky'ego stanął ostatnio inny były wybitny kanadyjski hokeista Bobby Orr. Uważanemu za najlepszego obrońcę w historii hokeja Orrowi podziękowała za to żona Gretzky'ego, która stwierdziła, że gdy jej mąż czyta niemiłe komentarze pod swoim adresem, to "łamie to jego serce".
- Zrobiłby wszystko, by uczynić Kanadyjczyków dumnymi - stwierdziła.
Z kolei zapytany wczoraj w Montrealu czy rozmawiał z Gretzkym od czasu Turnieju 4 Narodów premier Trudeau zaśmiał się i odpowiedział: "Nie rozmawiałem".
Czytaj także: