"Gra psychologiczna ma duże znaczenie, a my mamy w składzie kilku Kanadyjczyków, którzy pokazują, że hokej to jest bardzo twardy sport. Incydent na rozgrzewce z pewnością pomógł nam odnieść zwycięstwo, mimo że przegrywaliśmy" - mówi RMF FM Rafał Dutka, obrońca Ciarko PBS Bank KH Sanok. W półfinale play off polskiej ligi hokejowej sanoczanie mierzą się z JKH GKS-em Jastrzębie i w rywalizacji do czterech zwycięstw prowadzą w meczach 2:0. "Do Jastrzębia jedziemy po dwa zwycięstwa. Każdy chciałby zakończyć to jak najszybciej, bo nerwy nikomu nie są potrzebne. Jesteśmy kolektywem, a te dwa mecze pokazały, że bez względu na okoliczności jesteśmy w stanie zrobić wiele" - podkreśla.
Edyta Bieńczak: Jedną nogą jesteście już wzasadzie wfinale play off, prowadzicie zJKH 2:0 wmeczach. Jedziecie do Jastrzębia spokojniejsi, bo macie przewagę, czy przeciwnie - zpoczuciem presji, że nie wolno wam tej przewagi zmarnować?
Rafał Dutka:Wygraliśmy dwa mecze, abyliśmy drużyną, która dwa razy musiała gonić wynik. Na pewno pokazaliśmy charakter, graliśmy do samego końca. Wszystkim chłopakom trzeba pogratulować za to, że pokazali złość, zostawili serce na lodzie. Do Jastrzębia jedziemy na pewno po zwycięstwo, zrobimy wszystko, żeby te mecze wypadły jak najlepiej. Zdrugiej strony sport jest nieprzewidywalny, wszystko może się zdarzyć. Na to też jesteśmy przygotowani, ale jesteśmy bardzo zmotywowani ipewni tego, że potrafimy wygrać też na obcym terenie. Zrobimy wszystko, żeby tak się stało.
Te dwa mecze, które zagraliście zJastrzębiem, to były bardzo zacięte pojedynki. Drugi wygrany dopiero po rzutach karnych. Pierwszy zakończył się waszym zwycięstwem 5:2, ale ten wynik nie do końca odzwierciedla przebieg spotkania - to był trudny mecz, musieliście gonić wynik, jak mówiłeś, adwa ostatnie gole wpadły do pustej bramki.
Jastrzębie jest bardzo dobrą drużyną, wostatnim czasie się wzmocnili iwydaje mi się, że nasze zespoły są personalnie bardzo podobne. Idlatego tak wyglądają te mecze. Cieszy, że ztakim przeciwnikiem potrafimy grać do końca, że nawet jeśli przegrywamy, to do końca jesteśmy wgrze iwalczymy do ostatniej sekundy.
W tych dwóch meczach nie brakowało przepychanek na lodzie. Przed pierwszym spotkaniem już na rozgrzewce zaczęliście sobie wyjaśniać, gdzie leży czerwona linia...
Tak jest whokeju, wkażdej dyscyplinie, że gra psychologiczna ma duże znaczenie. Sytuacja była, jaka była, nie będę tego specjalnie roztrząsał. Wiemy, jak się gra wKanadzie, amy mamy wskładzie kilku Kanadyjczyków, którzy pokazują, jak się naprawdę gra whokeja, że to jest bardzo twardy sport iże są jakieś zasady, których nie wolno łamać. Dlatego stało się tak, jak się stało. Ale jak mówiłem: dobre psychologiczne wejście wmecz jest bardzo ważne. Ten mecz dobrze nam się układał, ato zajście na pewno pomogło nam wkońcówce strzelić bramki idoprowadzić do zwycięstwa, mimo że wcześniej przegrywaliśmy.
W drugim meczu JKH grało dosyć ostro. Mieliście później pretensje do sędziów za to, jak prowadzili to spotkanie?
Wydaje mi się, że to spotkanie nie było najgorsze pod względem sędziowania. Sędzia też jest człowiekiem imoże się pomylić - tak jak imy - inie można za każdym razem mieć do niego pretensji. Wniektórych sytuacjach się unosimy, bo inaczej widzimy to, co dzieje się na lodzie, sędzia widzi to zinnej perspektywy. Ale wydaje mi się, że wtym meczu sędziowanie nie było takie złe. Mecz był ostry, bo Jastrzębie chciało na pewno wywieźć zSanoka przynajmniej jedno zwycięstwo inie ma się co dziwić, że tak mocno grali. Ale odpieraliśmy ich ataki iwygraliśmy mecz - wrzutach karnych, ale otym nikt nie będzie pamiętał, ważne, że wygraliśmy iprowadzimy 2:0.
Gdybyś miał po tych dwóch meczach wskazać najpoważniejsze mankamenty wwaszej grze?
Na pewno musimy poprawić skuteczność, bo mieliśmy bardzo dużo sytuacji, które nie zostały wykorzystane. Wobronie musimy troszkę bardziej pomagać Johnowi (Murrayowi, bramkarzowi - przyp. red.) - przede wszystkim przy akcjach, wktórych on odbija krążek przed siebie - obrońcy są od tego, żeby te krążki przejmować iwyprowadzać ztercji. Te dwa mankamenty na pewno musimy poprawić, ale rozmawialiśmy już otym ztrenerem, tak że wiemy, co mamy robić, ijesteśmy przygotowani na dwa bardzo ciężkie spotkania wJastrzębiu.
Ten wasz pojedynek zJastrzębiem jest też starciem dwóch bardzo dobrych bramkarzy. Zjednej strony John Murray, który jest mocnym punktem waszego zespołu, zdrugiej - Przemek Odrobny, bramkarz reprezentacji. Wkarnych lepiej spisał się Murray.
Karne to loteria, ale wdużym stopniu zależą od psychiki bramkarza. Znam Przemka iznam Johnny’ego. Johnny ma bardzo mocną psychikę, au bramkarza to jest bardzo duży atut. Wiem, jak zachowuje się po przegranych meczach, nie pokazuje po sobie emocji. To świadczy oklasie zawodnika, który potrafi sobie pewne sprawy przemyśleć iodrzucić złe emocje, bo dzisiaj jest mecz igo przegrywasz, ale jutro jest następny ito jest nowa historia. Johnny jest zawodnikiem, który umie poradzić sobie zpresją.
Ajeżeli chodzi oPrzemka, to on jest takim bardzo pobudliwym zawodnikiem, który jak coś mu nie wychodzi, to szuka przyczyn wokół, ma pretensje do siebie, bo jest profesjonalistą ichce być jak najlepszy. Jest przecież bramkarzem reprezentacyjnym, wszyscy na niego patrzą, bo musi nam pomóc wmistrzostwach świata, ana pewno będzie bramkarzem numer jeden wkadrze - na dzień dzisiejszy jest zawodnikiem, który spełnia wszystkie kryteria, żeby tam bronić.
Chciałam zagadnąć cię jeszcze oSamsona Mahboda, który wkońcówce drugiego meczu trochę oberwał.
Samson już wcześniej miał problemy ztym nadgarstkiem, ale jest już lepiej. Myślę, że zaciśnie zęby. Mówi się, że możesz mieć kontuzję, ale jeżeli są play offy, to nic cię nie boli, ajeśli jeszcze się wygrywa, to nawet ze złamaną ręką można grać. Itrzeba grać, bo to mogą być twoje ostatnie mecze wsezonie. Tak że myślę, że Samson zaciśnie mocno zęby ipokaże charakter, zrobi wszystko, żeby pomóc drużynie, izagra najlepiej, jak potrafi - awszyscy bardzo dobrze wiemy, że potrafi grać whokeja.
Rozumiem, że plan maksimum na wyjazd do Jastrzębia to dwa zwycięstwa. Ale gdybyś miał tak zupełnie realnie ocenić, jak ta rywalizacja się potoczy, to wrócicie jeszcze do Sanoka czy już nie?
Sport jest nieprzewidywalny, nie chcę prognozować, czy wygramy oba mecze, czy nie. Ale jedziemy nastawieni na to, żeby wygrać oba. Każdy chciałby zakończyć to jak najszybciej, bo nerwy nikomu nie są potrzebne. Poza tym chcemy mieć dłuższy odpoczynek przed finałem. Wybiegam trochę wprzyszłość, ale jeśli wierzy się wdrużynę iw siebie, to można sobie trochę na to pozwolić. Jesteśmy zgranym kolektywem, ate dwa mecze pokazały, że bez względu na okoliczności jesteśmy wstanie zrobić wiele.
W drugim półfinale jest wtej chwili 1:1 wmeczach. Jeśli wybiegniemy wprzyszłość, zakładając, że faktycznie awansujecie do finału, to wolelibyście zmierzyć się wtym finale zUnią Oświęcim czy zGKS-em Tychy? Który zespół bardziej wam leży?
Zawsze sobie mówiłem, że jeżeli chcesz być mistrzem, musisz wygrać ze wszystkimi. Bez względu na to, czy będą to Tychy, czy Oświęcim, trzeba dać zsiebie wszystko iwygrać.
Między tymi dwoma zespołami też będzie zacięta rywalizacja. Unia weszła do półfinału zmocnego marszu, można powiedzieć, bo grała wćwierćfinale zbardzo dobrym przeciwnikiem - Cracovią, która na pewno odbiega poziomem od zespołów, zktórymi graliśmy my iJastrzębie. Tak że weszli dobrze wpółfinał iwygrali ten pierwszy mecz. Ale później Tychy już nie pozwoliły sobie na to, żeby skompromitować się przed własną publicznością.
Teraz przenoszą się do Oświęcimia, aUnia ma to do siebie, że na własnym lodowisku gra im się ciężej - nie wiem, czy trema ich zabija, czy kibice tworzą taką atmosferę, że zawodnicy nie wytrzymują presji. Tak samo było zCracovią (w ćwierćfinale Unia wygrała trzy mecze wyjazdowe iprzegrała dwa spotkania na własnym lodowisku - przyp. red.). Zobaczymy, czy teraz to przełamią. WOświęcimiu gra się bardzo ciężko, kibice przychodzą na mecz iwymagają od swoich zawodników wygranej, więc Unia na pewno stanie na wysokości zadania iwysoko postawi Tychom poprzeczkę. Ale tak na 95 procent jestem przekonany, że Tychy wygrają tę rywalizację.
Edyta Bieńczak
Czytaj także: