– Mimo wszystko mogliśmy wywieźć stamtąd trzy punkty. Nie udało się i zobaczymy jak będzie w sobotę – tak przegrane po dogrywce 3:4 spotkanie z Ilves Tampere ocenił Krystian Dziubiński, kapitan Re-Plast Unii Oświęcim.
HOKEJ.NET: – Za Wami mecz z Ilves Tampere, który przegraliście dopiero po dogrywce. Jak to wyglądało z Twojej perspektywy?
Krystian Dziubiński, kapitan Re-Plast Unii Oświęcim: – Z przebiegu meczu na pewno nie byliśmy stroną dominującą, ale stworzyliśmy sobie kilka dogodnych sytuacji. Mamy nową drużynę, ale widać w niej duży potencjał. Takie mecze pokazują, na ile każdego z nas stać. W samej końcówce mogliśmy zdobyć trzy punkty, ale w końcówce meczu się nie udało wykorzystać dogodnej okazji. Trzeba się cieszyć, że mamy choć jeden i wciąż jesteśmy w grze.
Trzy bramki na czternaście oddanych strzałów to dobry wynik. Podobnie jak stuprocentowa skuteczność w przewagach. Pracowaliście szczególnie nad tymi elementami?
– Nie, trenowaliśmy tak, jak zawsze. Nie działo się nic specjalnego. Na początku sezonu każdy trener podejmuje proste decyzje i wszystko - jak mi się wydaje - przychodzi łatwo. Z biegiem czasu, rywale analizują, próbują przeczytać zamiary i sprawy się komplikują. Później wymyśla się „kwadratowe koła” i często dochodzi do przekombinowania. Gdy grasz na takim poziomie, to wiesz, że jak masz miejsce do podania to musisz zrobić to szybciej. Widzisz i podajesz. A jak ma się więcej czasu, to zawsze zawodnikowi przyjdzie do głowy, żeby a to coś wypróbować, a to pokombinować i potem nic z tego nie ma. Wydaje mi się, że zespół Ilves nie znał nas jeszcze zbyt i kilka rzeczy ich zaskoczyło.
Zgodzisz się z tezą, że jeden punkt na lodzie tak klasowego rywala to już spory sukces, ale pewnie zwycięstwo smakowałoby jeszcze więcej.
– Tak, fajnie się ułożyło, ale mimo wszystko mogliśmy wywieźć stamtąd trzy punkty. Nie udało się i zobaczymy jak będzie w sobotę.
A co przesądziło o tym, że nie udało Wam się dowieźć dobrego wyniku do końca i wygrać spotkania? Prosty błąd, złapana kara?
– Tam nie było jakiegoś zagrożenia… Nie mogę mówić zbyt wiele o sędziach, bo zaraz wlepią mi jakąś karę.
Czyli Twoim zdaniem sytuacja nie była jednoznaczna?
– Wydaje mi się, że to nie była jakaś ewidentna kara typu za uderzenie, czy zahaczanie, bo za coś takiego nikt by pewnie nie miał żadnych pretensji. Ale patrząc na przebieg meczu to oni byli lepszą drużyną, więc cieszmy się z tego, co mamy.
W sobotę kolejny mecz i nie macie zbyt dużo czasu na regenerację, a czeka Was intensywny mecz. Jaki macie plan na Eisbären Berlin?
– Liczę na to, że atmosfera na trybunach będzie gorąca, kibice na pewno będą naszym atutem i dodadzą nam sił. Gra u siebie zawsze jest na plus. Hokeiści Eisbären Berlin też pierwszy mecz rozegrali na wyjeździe, ten dzień również ma w podróży, poza tym ma drugie spotkanie na wyjeździe pod rząd, a to nigdy nie jest łatwe… Będziemy szukać swoich szans. Musimy od początku grać odważnie, z wiarą w swoje umiejętności. Tak, jak w czwartek.
Dobrze waszego kolejnego rywala przeanalizowaliście? Wiecie jakie są jego atuty, a jakie słabsze strony?
– Gramy standardowo. Przygotowujemy się do tego meczu, jak do każdego innego. Trener mówi jak mamy grać, na co zwracać uwagę, czego unikać i z reguły wychodzi dobrze.
Rozmawiał: Sebastian Królicki
Czytaj także: