Zwycięstwo Comarch Cracovii nad Re-Plast Unią Oświęcim we wtorkowy wieczór odłożyło rozstrzygniecie ćwierćfinałowej rywalizacji. „Pasy” po dogrywce ograły biało-niebieskich 2:1, sprawiając, że oba zespoły czeka siódmy mecz w serii. – Jest siódmy mecz, widzimy się w czwartek i niech wygra lepszy – zaznaczył Krystian Dziubiński, kapitan Unii.
Patrząc po wynikach w sezonie zasadniczym, z pewnością nie spodziewano się tak przeciągającej się w czasie rywalizacji. „Pasy” po zwycięstwie 2:1 po dogrywce, zdołały wyrównać stan serii na 3:3, doprowadzając tym samym do siódmego spotkania, które ostatecznie o wszystkim zadecyduje.
– Jest siódmy mecz, widzimy się w czwartek i niech wygra lepszy. Co tu dużo rozpamiętywać. W hokeju jest tyle możliwości, a my już wszystkie wykorzystaliśmy – powiedział nam Krystian Dziubiński.
Wtorkowy pojedynek toczył się na wyrównanym poziomie, a oba zespoły zaciekle walczyły o każdy centymetr lodu. Regulaminowy czas gry rozstrzygnięcia nie przyniósł, potrzebna była więc dogrywkę. W niej, o jednego gola, lepsi okazali się hokeiści spod Wawelu.
– Mi się wydaje, że wszystkie mecze toczą się na zaciętym poziomie. Tutaj dyspozycja dnia jest taka, że to raz my strzelamy więcej bramek, a raz oni. Dzisiaj Cracovia była o tego jednego gola w dogrywce lepsza, wykorzystując popełniony przez nas błąd. Mamy jednak dobre nastawienie. Wiemy czego się po nich spodziewać, oni z kolei wiedzą, czego po nas. Teraz zdecyduje charakter. Wydaje mi się, że będzie na co popatrzeć w czwartek – przyznał 35-letni napastnik.
Przez większość meczu „Pasy” utrzymywały się na skromnym, jednobramkowym prowadzeniu, ale w 56. minucie celnym strzałem do remisu doprowadził Ville Heikkinen. Wówczas do końcowej syreny oświęcimianie zaatakowali, chcąc pójść za ciosem. Ku ich rozpaczy jednak, nie potrafili pokonać dobrze dysponowanego Matthew Robsona.
– Mieliśmy w końcówce lepszy moment. Kilku naszych zawodników miało wówczas niezłe okazje i szkoda, że nie odbiło się to wówczas w naszą w stronę. Zwłaszcza przy szansie Marka Kaleinikovasa, gdzie zarówno akcja, jak i strzał były w zasadzie takie, jak być powinny, ale niestety bramkarz to wybronił. Trochę więc jest nam żal. Z drugiej strony - jak podkreślam - broni nie składamy i nie załamujemy się – zaznaczył środkowy Unii.
Przed siódmym spotkaniem tajemnic już nie będzie, gdyż po sześciu pojedynkach obie formacje zdążyły się już bardzo dobrze poznać. Nikt nie zamierza też kalkulować, bo zwycięzca czwartkowego starcia weźmie po prostu wszystko.
– To jest taka gra, że jeżeli w dany dzień wykonujemy małe rzeczy, które nie są widoczne gołym okiem dla kibiców i o których jako profesjonalni zawodnicy wiemy, to przyniesie to efekty. My dziś nie robiliśmy tych kroczków, które przynoszą rezultat, a zamiast tego zachłysnęliśmy się pięknym i ładnym rozgrywaniem krążka. Powinniśmy kierować go w kierunku bramki – zaznaczał popularny „Dziubek”.
Co zatem może sprawić, że to oświęcimianie awansują do półfinału?
– Będzie zdrowie, będzie dobrze! Myślę, że wówczas uda nam się przejść do następnej rundy – zapowiedział Dziubiński.
Siódmy mecz serii odbędzie się w czwartek w Hali Lodowej w Oświęcimiu. Początek spotkania o godzinie 18:00.
Czytaj także: