Hokej.net Logo

Okiem Kojota. Fakty z historii finalistów, o których (jeszcze) nie wiesz

2024-06-06 14:55 NHL
Okiem Kojota. Fakty z historii finalistów, o których (jeszcze) nie wiesz

To nie będzie kolejny artykuł z cyklu „ostatni raz ta drużyna zdobyła Puchar Stanleya w roku…”. Nie planujemy tu także sprzedawać newsów odnośnie zdobyczy punktowych Connora McDavida. Wszystkie takie statystyki znajdziecie spokojnie w ciągu kilkunastu sekund. Obie ekipy mają na koncie kilka ciekawych faktów i historyjek, o których często milczą hokejowe podręczniki. Tym razem postaramy się pominąć Wayne’a Gretzky'ego i nie przytaczać tysiąca różnych liczb i cyferek. Przed wami kilka faktów z życia tegorocznych finalistów walki o Puchar Stanleya, których nie wiecie i nie pytacie, bo nie przyszłoby wam to do głów.

Edmonton Oilers dosłownie zgubili Puchar Stanleya

Najtrudniejsze do zdobycia trofeum w historii sportów zespołowych jest jak ofiara przemocy domowej. Jest pobite, obite, pęknięte i niejednokrotnie sprawdzano czy umie latać, pływać i ile alkoholu można z niego wypić. Dość powiedzieć, że gdy Dallas Stars zdobyli go w 1999 roku, napastnik Gwiazd, Guy Carbonneu stwierdził, że świetnym pomysłem będzie wrzucić Puchar do…basenu Vinniego Paula, legendarnego perkusisty grupy Pantera. Nie jest to jednak historia o tej próbie wodowania.

Po jednej z wielu wiktorii Edmonton Oilers kilkadziesiąt lat temu, zawodnicy ochoczo wybrali się na paradę z okazji świętowania kolejnego sukcesu. Parada odbywała się dnia następnego po dosyć hucznej imprezie, po której większość zawodników cierpiała na syndrom dnia wczorajszego. Gdy tak przemierzali miasto machając do ludzi, uśmiechając się i krzycząc „Go Oilers!”, nagle pojawiło się dosyć istotne pytanie. Gdzie jest Puchar? Żaden z zawodników obecnych na imprezie nie miał go przy sobie, a okazanie kibicom trofeum znacznie utrudniał fakt, że nikt nie miał go przy sobie.

Okazało się, że najbardziej przytomnym (dosłownie i w przenośni) tamtego wieczoru okazał się Mark Messier. Napastnik Oilers znalazł Puchar po imprezie i w asyście policji, jadąc pod prąd, dogonił paradę, by pokazać fanom i zawodnikom Puchar, którego o mało jego ekipa nie zgubiła.

Ten kapitan Panthers o mało nie poderżnął gardła własnemu zawodnikowi

W 2008 roku, w spotkaniu przeciwko Buffalo Sabres, Olli Jokinen z Panthers traci równowagę i przewraca się po tym, jak rozbił o bandę zawodnika „Szabel”. Zagranie jakich wiele nagle jednak kończy się grobową ciszą i sprintem innego hokeisty Panthers, Richarda Zednika, do szatni. W ślad za hokeistą podążyli lekarze, publiczność wstała i nastała cisza, której próżno szukać podczas spotkań hokejowych.

Okazało się, że upadając, Olli Jokinen dosłownie „poderżnął” gardło Zednikowi, gdy próbując złapać równowagę wyrzucił nogę wysoko za siebie trafiając łyżwą prosto w szyję kolegi z zespołu. Zednik stracił bardzo dużo krwi i choć do szatni zszedł o własnych siłach, to chwilę potem rozpoczęła się walka o jego życie. Na szczęście skończyło się na szwach, strachu i dużej ilości straconej krwi.

Jeden z dziennikarzy spytał Jokinena, jak czuje się z tym, co się stało. „A jak, kur*a, myślisz? Co za debilne pytanie?” - odparł krewki napastnik.

Ten trener Panthers był zamieszany w skandal

W 2021 roku, jeden z najbardziej emocjonalnych, nerwowych i krewkich szkoleniowców w historii ligi, „Coach Q”, czyli trener Joel Quenneville, musiał zrezygnować z prowadzenia Florida Panthers. „Pantery” zapłaciły cenę za błędy przeszłości swojego trenera, choć nie był on bezpośrednio uwikłany w słynny skandal. W 2010 roku jeden z zawodników Chicago Blackhakws, Kyle Beach, miał być molestowany przez trenera wideo, Brada Aldricha. Choć Quenneville nie był bezpośrednio zamieszany w sprawę, mówiło się wiele o tym, że w ekipie panowała zmowa milczenia w związku z tym, że „Czarne Jastrzębie” były na absolutnej fali, miały stanowić niemal dynastię, a sława całego sztabu trenerskiego przyćmiłaby każdą plamę na honorze organizacji.

Po wielu dyskusjach zdecydowano, że choć od afery minęła ponad dekada, wysoce niestosownym jest, by „Q” pełnił rolę trenera Panthers lub jakiejkolwiek innej drużyny NHL. Sytuację pogorszył fakt, iż trener zaprzeczał jakoby był świadomy procederu odbywającego się w kuluarach. Śledztwo wykazało jednak, że miał być obecny podczas co najmniej jednego spotkania mającego na celu „zniwelowania” potencjalnych konsekwencji wyjścia na jaw obrzydliwych czynów członka sztabu szkoleniowego.

Oilers dali szansę chłopakowi z zespołem Downa i napisali cudną historię

Joey Moss był pracownikiem ekipy „Nafciarzy” od lat osiemdziesiątych, kiedy to Wayne Gretzky, który umawiał się z jego siostrą, załatwił mu pracę na okres próbny jako „szatniarz”. Miała to być fajna przygoda, możliwość sprawdzenia się. Gretzky śmiał się, że z nich dwóch to on miał mieć długą karierę jako członek organizacji Oilers, ale nie zbliżył się nawet do Joey’a. Moss zajmował się praniem sprzętu i ubrań, przygotowywaniem szatni i dbaniem o porządek. Był także absolutnym ulubieńcem zawodników i kibiców. Słynął z najgłośniejszego śpiewania hymnu Kanady i pasji do hokeja, której pozazdrościć mogło nawet wielu hokeistów.

Najważniejszym był fakt, że nikt nie traktował go gorzej. W latach 80. osoby dotknięte tym schorzeniem mierzyły się z ostracyzmem i drwinami z powodu wyróżniającego się wyglądu i wielu wad ciała związanych z naturą choroby. Nie dość, że Moss nigdy nie spotkał się z takim traktowaniem w Oilers, to jeszcze okrzyknięto go drużynowym „twardzielem”, gdy w 2006 roku celowo opóźniał operację przepukliny, by być z drużyną podczas fazy play-off.

Joey zmarł w 2020 roku w wieku 57 lat. Po dziś dzień w hali Oilers rozbrzmiewa „La Bamba”, ulubiony utwór legendarnego pracownika zaplecza drużyny.

Kibicki obu drużyn okazały wsparcie, okazując swoje wdzięki

Od kilku dni po hokejowym internecie krąży wideo z ostatniego spotkania Edmonton Oilers i Dallas Stars. Próżno jednak szukać tam meczu, a nawet osób zainteresowanych spotkaniem. Jedna z fanek drużyny z Edmonton ucieszyła się z sukcesu swoich pupilu dużo bardziej niż inni. Postanowiła więc zaprezentować swoje wdzięki w geście wdzięczności i podciągnęła swoją koszulkę Oilers dumnie prężąc klatkę piersiową. Nagranie zrobiło błyskawiczną karierę w hokejowej sieci.

Trzeba jednak pamiętać, że „matka chrzestna” tej formy celebracji jest fanką…Florida Panthers. W czasach, gdy złapanie takiego momentu telefonem komórkowym nie było jeszcze takie proste, Pani żywo zainteresowana kibicowaniem mało wówczas popularnej ekipy z Sunrise postanowiła zaprezentować się widzom w podobny sposób, jak jej „uczennica” ponad dekadę później.

Dziewczyna kibicująca Edmonton Oilers może jednak, w odróżnieniu od poprzedniczki, nieźle zarobić na swoim wystąpieniu. Znana platforma streamingowa dla dorosłych, a w zasadzie kilka takich platform, zaproponowało dziewczynie kontrakty opiewające na sumę nawet do stu tysięcy dolarów, jako oficjalny powód podając, że „jej piersi są stworzone do filmów dla dorosłych”.

Obrońca Panter prawie zatłukł kijem swojego bramkarza

„Pantery” zdają się mieć predyspozycje do robienia sobie poważnej krzywdy. W 2009 roku, rok po incydencie Jokinena i Zednika, drużyna traci istotną bramkę przeciwko niezwykle słabym Atlanta Thrashers. Ilja Kowalczuk wyprzedza defensora Keitha Ballarda i zdobywa bramkę, czym rozwściecza obrońcę „Kotów”. Pokonany czeski golkiper Tomáš Vokoun podnosi się powoli po nieudanej interwencji. Pech chciał, że w tym momencie Ballard poczuł silną potrzebę wyładowania frustracji na słupku od bramki.

Niefortunnie sprawa kończy się tak, że Keith Ballard z całej siły wymierza potężny cios swoim kijem prosto z maskę Vokouna, który przewraca się i wykręca na wszystkie strony z bólu. Choć nie skończyło się to poważnym urazem, to rozerwane ucho powodowało koszmarny ból i Tomáš nie był w stanie dokończyć spotkania.

Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe