Pierwsze dwie tercje zapowiadały pogrom, a Kanada na praskim lodzie robiła co chciała z bezradnymi Austriakami. Jednakże to, co zdarzyło się w trzeciej tercji, przeszło wszelkie pojęcie... Hokeiści znad Dunaju dokonali nieprawdopodobnej "Remontady", odrabiając aż pięciobramkową stratę i doprowadzając do dogrywki przeciw faworyzowanemu rywalowi. I choć koniec końców po piętnastu sekundach musieli przełknąć gorycz porażki, za waleczną postawę należą im się owacje.
Faworyt od startu pokazujący swą potęgę
Od pierwszego kontaktu krążka z taflą nie ulegało wątpliwości, kto w tym spotkaniu jest faworytem. Kanadyjczycy uzyskali pełną kontrolę nad grą, co prędko przełożyli na trafienia. Już w 7.minucie blisko bramki odbity krążek zebrał Dylan Cozens i z nadgarstka skierował go do siatki, a chwilę później, po zagraniu z zakrystii, z lewego koła bulikowego sztukę tą powtórzył Kaiden Guhle.
Na drugie trafienie „Klonowych liści” prędko zdołali odpowiedzieć Austriacy. Po akcji prawą flanką dwukrotnie próbował Paul Huber, za każdym razem zatrzymywał go bramkarz. Wobec niepowodzeń kolegi do akcji przeszedł Benjamin Nissner – zaczaił się pod bramkarzem i wyłuskując mu za plecami gumę skierował ją do celu. Był to jednak jeden z niewielu błysków hokeistów znad Dunaju w początkowych fragmentach meczu.
Blisko pogromu
Przed przerwą Kanada dołożyła jeszcze jednego gola. W 15.minucie Bowen Byriam strzelił z niebieskiej, a posłany przez niego krążek odbił się od obrońcy i zmylił Davida Madlenera. Druga odsłona, choć przez Austrię rozpoczęta obiecująco, szybko przechyliła się na stronę hokejowego hegemona. W trzy minuty po wznowieniu gry Kanada zgasiła entuzjazm rywali – Jared McCann minął golkipera i sprytnie, zza bramki, wepchnął mu gumę za parkany.
W 31.minucie kolejne trafienie do dorobku dołożył Connor Bedard. Utalentowanemu „Rookie” z ubiegłej kampanii NHL wydatnie pomógł w tym jednak Madlener, fatalnie przepuszczając z pozoru niegroźne uderzenie z ostrego kąta. Na koniec drugiej tercji „Klonowe liście” zaaplikowały przeciwnikom szóstego gola. W 38.minucie w kotle pod bramką najprzytomniej zachował się Pierre-Luc Dubois, z bliska wpisując się na listę strzelców.
Początek remontady
Zaczęło się niepozornie. W 44.minucie Peter Schneider przechwycił krążek i pognawszy z nim po lewej flance, w tempo nagrał Benjaminowi Baumgartnerowi, któremu przy finalizacji pozostało jedynie dołożyć łopatkę kija. Zaraz potem przyszedł kolejny gol – tym razem Schneider niemal równo z linią bramkową świetnie pomierzył pod poprzeczkę. Nikt jednak na poważnie nie brał tych ostrzeżeń. Nawet austriaccy komentatorzy z tonowaną radością fetowali gole pocieszenia…
Z czasem jednak zaczęły nadchodzić kolejne. Akcję po fenomenalnej robinsonadzie Madlenera, który niczym Tomas Fucik w równoległym meczu rozgrywanym w Ostrawie zatrzymał kanadyjskiego napastnika, jak kolubryny ze skrzydła kropnął Dominic Zwerger, zaskakując golkipera. Było już 6:4, a z minuty na minutę Austria nakręcała się coraz bardziej. Gracze z Ameryki Północnej nie dowierzali w to, co się dzieje. A najgorsze dla nich miało dopiero nadejść.
„To jest możliwe!”
W 56.minucie brylujący na tafli Schneider między bulikami stanął oko w oko z przeciwnym golkiperem i, zachowując zimną krew, dał swej drużynie kontakt. Austriacka większość publiki szalała, reszta zaś przecierała oczy ze zdumienia. „To jest możliwe!” – wykrzykiwał nie potrafiący opanować emocji sprawozdawca z alpejskiej krainy.
Z piekła do nieba i z powrotem… w niecałą minutę
Na 48 sekund do końca krążek około bramki opanował Marco Rossi. Korzystając z wolnej luki, przedarł się prosto pod nos Jordana Binningtona po czym zawinął gumę z bakchandu. Guma zatrzepotała w siatce, a na tablicy wyników pojawił się remis. Sen Austriaków się spełnił, Kanada zaś wciąż nie potrafiła pojąć, jak wypuściła z rąk pewne trzy punkty. A przed zespołami była jeszcze dogrywka, w której wszystko mogło się stać…
Z nieba na twardą ziemię Austriacy ściągnięci zostali jednak błyskawicznie. Po ledwie piętnastu sekundach gry sfrustrowany najwyraźniej przebiegiem partii John Tavares samotnie pomknął z krążkiem, wdzierając się klinem pomiędzy trójkę broniących rywali. Gracz Toronto Maple Leafs wykończył swój rajd golem, który dał Kanadzie wygraną.
Bohaterami wieczoru byli jednak Austriacy, którzy pomimo beznadziei postanowili zawalczyć, napędzając przeciwnikom pietra.
Kanada - Austria 7:6 (3:1, 3:0, 0:5, d. 1:0)
1:0 Dylan Cozens - Andrew Mangiapane, Kaiden Guhle (06:34)
2:0 Kaiden Guhle - John Tavares, Brandon Hagel (09:21)
2:1 Benjamin Nissner - Mario Huber, Thomas Raffl (10:11)
3:1 Bowen Byram - Olen Zellweger (13:29)
4:1 Jared McCann - Michael Bunting (22:57)
5:1 Connor Bedard - Dylan Guenther, Colton Parayko (29:22)
6:1 Pierre-Luc Dubois - Brandon Hagel, Owen Power (37:56)
6:2 Benjamin Baumgartner - Peter Schneider (43:14)
6:3 Peter Schneider - Dominic Zwerger, David Wolf (44:08)
6:4 Dominic Zwerger - Thimo Nickl (50:41)
6:5 Peter Schneider - Dominic Zwerger, Marco Rossi (55:56)
6:6 Marco Rossi (59:12)
7:6 John Tavares - Pierre-Luc Dubois, Colton Parayko (60:15, 3/3)
Minuty karne: 4-4
Strzały: 49-21
Widzów: 14174
Kanada: J. Hofer ( J. Binnington) - O. Power, C. Parayko, B. Hagel, P. Dubois, J. Tavares (2) - B. Byram, J. Oleksiak, D. Guenther, N. Paul (2), C. Bedard - K. Guhle, D. Severson, B. Tanev, J. McBain, D. Mercer - O. Zellweger, M. Bunting, J. McCann, D. Cozens, A. Mangiapane.
Austria: ( D. Madlener) - T. Nickl, D. Heinrich, T. Raffl, B. Nissner, M. Huber - D. Wolf, C. Unterweger, P. Schneider, D. Zwerger, M. Rossi (4) - D. Maier, S. Strong, M. Ganahl, L. Haudum, B. Baumgartner - P. Stapelfeldt, N. Brunner, A. Wukovits, V. Rohrer, P. Huber.
Czytaj także: