W Tychach jeszcze rozpamiętują nieudany finał sezonu i gafy organizatorów. - Jeżeli Polskiego Związku Hokeja na Lodzie nie stać, żeby wybić kilka medali więcej, to chętnie za nie zapłacimy - irytuje się Karol Pawlik, dyrektor klubu.
Członkowie tyskiej ekipy denerwowali się, że srebrnych krążków jest za mało już w momencie dekoracji na krakowskim lodowisku. - Przygotowano dla nas 30 medali. Samych hokeistów mamy w kadrze więcej. Musieliśmy wybierać. Uhonorowaliśmy Bartosza Matczaka i Artura Gwiżdża, którzy nie grali w finale z powodu kontuzji, więc zabrakło medali dla naszych trenerów. Medalu nie dostał też młody obrońca Karol Baranowski, który był przecież z nami przez cały sezon - wylicza Pawlik.
Działacze GKS-u chcą interweniować w tej sprawie. - Medal kosztuje raptem kilka złotych. Możemy je wybić na własny koszt. Proszę nam tylko wskazać firmę, która je wyprodukowała. PZHL mógł nas przed finałem uprzedzić, że to dla związku za duży wydatek - podkreśla Pawlik. Zdzisław Ingielewicz, prezes PZHL, nie pozostaje dyrektorowi GKS-u dłużny. - Są pewne granice farsy. Jeżeli medali jest za mało, to wystarczy poprosić o więcej. Związek stać na wybicie kilku dodatkowych. Z tego co się orientuję, to kilka medali jeszcze zostało - odpowiada.
putBan(62);
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice - Wojciech Todur
Czytaj także: