Hokej.net Logo
SIE
31

GKS Tychy: mistrzostwo i co dalej?

Silna czwarta piątka, przekształcenie klubu w sportową spółkę akcyjną, walka w europejskich pucharach. Działacze GKS-u Tychy stawiają sobie ambitne cele.

Hokeiści GKS-u jeszcze nie ochłonęli po zdobyciu mistrzostwa, a działacze tyskiego klubu już myślą, jak powtórzyć sukces w następnym sezonie. Andrzej Skowroński, prezes GKS-u, deklaruje, że nadal chce kierować klubem. Skowroński, który od kilku tygodni pracę sportowego działacza łączy z funkcją wiceministra w rządzie Marka Belki, miał na początku wątpliwości, czy uda się pogodzić oba zajęcia.

- Zapytanie w tej sprawie skierowałem do biura legislacji rządu. Odpowiedzi jeszcze nie otrzymałem, ale nie sądzę, by był to problem - mówi.

Prezes nie ukrywa, że chciałby przekształcić stowarzyszenie GKS Tychy w sportową spółkę akcyjną. - Takie są wymogi naszych czasów. Prowadzenie spółki jest na pewno bardziej kosztowne, ale też i bardziej przejrzyste, a to ważny sygnał dla potencjalnych inwestorów - podkreśla.

Cracovia chce Ślusarczyka

GKS zdobył mistrzostwo trochę metodą chałupniczą. Budżet (ostatecznie wyniósł około 1,5 mln zł) był budowany z kwartału na kwartał. Zawodnicy wykazali się dużą cierpliwością - do dziś nie dostali na przykład wynagrodzenia za luty i marzec (termin wypłaty mija 15. dnia następnego miesiąca). Za mistrzostwo Polski klub obiecał 150 tys. zł do podziału.

Głównym sponsorem GKS-u od kilku lat pozostaje Kompania Piwowarska, która jednak zapewnia jedynie około 25 proc. budżetu.

Za rozmowy z Kompanią jest odpowiedzialny prezydent Tychów Andrzej Dziuba, jest szansa, że po zdobyciu mistrzostwa hojność właścicieli bogatej firmy wzrośnie.

- Optymalnie byłoby oprzeć budżet na dwóch, trzech sponsorach. Nam się to nie udało, nie oznacza to jednak, że nasze rozwiązanie jest złe. Życie z miesiąca na miesiąc jest jednak na pewno męczące i tego chcielibyśmy uniknąć - podkreśla prezes.

Gdy GKS awansował do finału, na tyskim lodowisku zaczęto plotkować, że sponsorowaniem klubu jest zainteresowana bogata firma - padła nazwa Husqvarny, czyli szwedzkiego przedsiębiorstwa zajmującego się produkcją sprzętu do prac leśnych i ogrodniczych.

- Nic mi o tym nie wiadomo. Obawiam się, że po zdobyciu złota wiele jednak się nie zmieni. Sponsorowanie gier zespołowych cały czas zakrawa o szaleństwo. Pomoc dla klubu jest oparta na wzajemnych sympatiach, układach, znajomościach. Sponsor chce być w telewizji, a telewizja nie lubi hokeja. Fakt, że nie było transmisji z finałowych spotkań, jest dla mnie zupełnie niezrozumiały [ponoć regionalna "Trójka" szykowała się do transmisji z niedzielnego meczu, który ostatecznie się nie odbył - przyp. red.]. Szkoda, że TVP przypomina sobie o kibicach tylko wtedy, gdy walczy o abonament - mówi prezes.

W przyszłym sezonie GKS nie tylko będzie bronił mistrzostwa, ale też pierwszy raz w historii klubu zagra w europejskich pucharach (Puchar Kontynentalny). - Musimy się wzmocnić - deklaruje prezes.

- Chciałbym, żeby w komplecie zostały trzy pierwsze piątki - dodaje. Może to być jednak trudne do zrealizowania, bo bogata Cracovia chętnie widziałaby w swoim składzie Artura Ślusarczyka.

Klub jest zdecydowany się na transfer definitywny Adama Bagińskiego (dotychczas wypożyczony ze Stoczniowca Gdańsk) oraz Artura Gwiżdża i Sławomira Krzaka, którzy są zawodnikami KTH Krynica.

Ze Stoczniowcem trzeba też wyjaśnić spór dotyczący Mariusza Justki (GKS zapłacił ostatnią ratę za transfer zawodnika dzień po terminie). Prezes chce też zatrzymać w drużynie Michala Belicę i Robina Bacula, czyli dwóch obcokrajowców. Całkowicie zostanie przebudowana czwarta piątka. - To musi być formacja, która będzie realnym zagrożeniem dla rywala - mówi prezes. GKS będzie szukał dwóch obrońców. Prezes Skowroński namawia do powrotu Piotra Sarnika, który jest zawodnikiem GKS-u wypożyczonym do Cracovii. - Sarnik wstępnie zadeklarował, że interesuje go takie rozwiązanie - mówi. GKS jest też zainteresowany Tobiaszem Bernatem, napastnikiem Zagłębia. Do zespołu dołączy też trzeci obcokrajowiec.

Mateusz kręcił kółka

Na lodowisku w Tychach wciąż czuć złotą atmosferę. Po piątkowej fecie, gdy na tafli znalazło się kilka tysięcy fanów, rolba czyściła lód do samego rana (około pięciu godzin!), by przywrócić go do stanu używalności. Najtrudniej było usunąć zacieki z piwa i szampana.

Wczoraj nowi mistrzowie Polski pierwszy raz od piątkowego zwycięstwa w Oświęcimiu spotkali się na lodzie. Trening rozpoczął się o godz. 10 i był raczej zabawą. Jarosław Kuc, obrońca tyskiej drużyny, przyszedł na zajęcia z synem Mateuszem. Malec, trzymając się ręki taty, kręcił zawzięcie kółka wokół tyskiego lodowiska.

O tym, że GKS jest najlepszą drużyną w Polsce, cały czas przypomina napis na tablicy świetlnej, który dumnie obwieszcza: "GKS Tychy mistrz Polski!".

Po treningu zawodnicy zajadali się pizzą i dopytywali się o szczegóły wtorkowej fety. Raz po raz ktoś wchodził do szatni trenerów. - A pamiętacie, że jak przyszedłem do klubu i powiedziałem, że chcę walczyć o mistrzostwo, to co niektórzy wzięli mnie za bufona - mrugał w kierunku Dariusza Wieczorka, drugiego trenera GKS-u, Adrian Parzyszek, napastnik tyskiej drużyny.

Zawodnicy wydzierają sobie puchar za mistrzostwo. Każdy chce mieć trofeum przez chwilę tylko dla siebie. Puchar zjeździł już całe Tychy, był też widziany na Giszowcu! Prawdopodobnie już wkrótce trofeum trafi też do Czech. Robin Bacul, napastnik GKS-u, chce się nim pochwalić w domu, mieszka w miejscowości Valasskie Mezirici niedaleko Ostrawy.

Nie starczyło proporców

Zespół będzie trenował do 11 kwietnia, gdy zakończy się okres roztrenowania. Od środy na zajęciach nie będzie się już pojawiać ośmiu zawodników: Sebastian Gonera, Artur Gwiżdż, Krzysztof Śmiełowski, Adrian Parzyszek, Mariusz Justka, Adam Bagiński, Artur Ślusarczyk i Arkadiusz Sobecki, którzy zostali powołani do kadry przed mistrzostwami świata grupy B w Debreczynie. Z reprezentacją na pewno nie będzie przygotowywał się Justka, który zgłosił kontuzję. Waha się też Parzyszek.

Działacze GKS-u starają się, by na tyskim lodowisku odbył się mecz reprezentacji Polski z Francją - dwa spotkania planowane są na 11 i 12 kwietnia (według wcześniej założonego planu mecze mają się odbyć w Oświęcimiu i Janowie). Możliwe jednak, że reprezentacja zagra w Tychach już 9 kwietnia. PZHL nie ustalił jeszcze rywala (prawdopodobnie Łotwa) i miejsca rozegrania tego spotkania.

Dodajmy, że działacze GKS-u myślą o produkcji pamiątek, które uświetniłyby pierwsze mistrzostwo Polski dla Tychów. Póki co o złocie GKS-u przypominają tylko proporce, których wyprodukowano jednak tylko 40. Proporców nie starczyło nawet dla wszystkich członków złotej drużyny, nie ma go na przykład Dariusz Wieczorek, drugi trener GKS-u. Jeden z tyskich kibiców był gotowy zapłacić za tę pamiątkę tysiąc złotych! Dobra wiadomość jest taka, że proporczyków będzie więcej, ale będą mniejsze - mają kosztować 25-30 zł. Być może pojawią się też krążki, upamiętniające finałową rywalizację z Unią.

Srebro w trybuny

Działacze GKS-u Tychy zwrócą się do Polskiego Związku Hokeja na Lodzie z prośbą o kolejnych 25 złotych medali, którymi chcą uhonorować sponsorów i szczególnie zasłużonych kibiców i sympatyków klubu. Członkowie złotej ekipy cieszą się z posiadania cennych krążków, ale po cichu narzekają na ich wykonanie, które rzeczywiście trąci trochę odpustem.

Gdy w trakcie ceremonii dekoracji medalami jeden z członków złotej drużyny zwrócił Zenonowi Hajdudze, prezesowi PZHL-u, uwagę na fatalne wykonanie krążków, ten ponoć tylko rozłożył ręce.

Jeden z działaczy GKS-u zażartował, że zawiezie złoty medal do Marcina Dańca, a ten już będzie wiedział, co z nim zrobić. Żarty żartami, ale to, co zrobił Marcin Jaros, zawodnik Unii, śmieszne już nie było. Napastnik drużyny z Oświęcimia po dekoracji rzucił srebrny medal w trybuny, miał przy tym ponoć powiedzieć, że "za rok będzie miał złoto". Potem tłumaczył się, że rzucił medal... siostrze.





Parada złotej drużyny

W Tychach odbędzie się we wtorek parada mistrzów. Hokeiści GKS-u objadą miasto na specjalnej platformie. Samochód ma się poruszać z prędkością około 10 kilometrów na godzinę.

Zawodnicy spotkają się przed lodowiskiem o godz. 15. Najpierw fotograf wykona pamiątkowe zdjęcia, a potem, około godz. 16, zespół wyjedzie w miasto. Trasa przejazdu rodziła się w bólach i pewnie jeszcze się zmieni. Sympatycy GKS-u chcieliby, żeby zespół gościł na każdej ulicy. Gdy wydawało się, że wypracowano kompromis, w klubie zjawił się Janusz Gurazda, były zawodnik tyskiej drużyny, i uprosił, by platforma przejechała też obok jego baru piwnego. W czasie przejazdu drużynie mają towarzyszyć kibice. Parada zakończy się na placu Baczyńskiego.

Plan przejazdu:

Lodowisko - Urząd Miejski - ul. Grota-Roweckiego - ul. Jana Pawła II - plac Baczyńskiego (koło kina Andromeda).

Wojciech Todur- GW


Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe