Grała Ekstraliga
Drużyny Ekstraligi rozegrały ostatnią kolejkę przed zrupowaniem reprezentacji. Na ligowe tafle wrócą 14 lutego. Najciekawiej zapowiadał się mecz w Tychach między GKS-ami. I tak też było. Ciekawy mecz rozegrano też w Gdańsku gdzie gościła Unia DworyGKS TYCHY – GKS KATOWICE 4:5 (1:2, 2:0, 1:3)
Sędziowali: Tadeusz Godziątkowski (Bydgoszcz) oraz Hubert Godziątkowski (Warszawa) i Waldemar Kupiec (Oświęcim)
Bramki:
0:1 Grobarczyk (4. PP), 1:1 Słaboń(9.), 1:2 Grobarczyk (18.), 2:2 Sarnik (25. Ślusarczyk), 3:2 Sarnik (29. Ślusarczyk), 3:3 Słodczyk (45.), 3:4 Trybuś (48.), 3:5 Piekarski (49.), 4:5 Sarnik (57. Słaboń),
Oba GKS- sy solidarnie straciły punkty w piątek na wyjazdach i tym samym mecz w Tychach był pojedynkiem o wszystko dla obu śląskich drużyn. Faworytami byli gospodarze którzy wcześniej bardzo pewnie wygrywali we własnej hali z katowiczanami. Poza tym Katrowice bardzo słabo zagrały w piątek w Toruniu.... Od początku meczu gra była wyrównana i ostra, jak na derby przystało. Od pierwszych chwil zauważyc jednak można było że gdy z lodu zjeżdża pierwszy atak Tychów zagrożenie pod bramką Zająca maleje niemal do zera. I to znalazło potwierdzenie w dalszej grze. W 4 minucie liczebną przewagę wykorzystał Grobarczyk ale już 5 minut później „zaszalał” wspomniany tyski atak i Słaboń wyrównał. I tak wyglądał cały mecz. Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Gdy obie drużyny myślały o przerwie kolejnego gola przy biernej postawie tyszan strzelił Grobarczyk. Tradycji stało się jednak zadość; i katowiczanie przewagi nie utrzymali. W II tercji dwukrotnie akcje Ślusarczyka wykończył Piotr Sarnik. Wydawało się że tyszanie opanowali sytuację, zwłaszcza że słabo w kolejnym meczu spisywał się pierwszy atak Katowic. Ale już 5 minut po wznowieniu gry był remis po strzale Słodczyka. Trzy minuty póżniej zdarzył się prawdziwy nokaut. Najpierw obudził się wspomniany I atak Katowic i bramkę strzelił Trybuś a zaraz po wznowieniu na 5:3 dla gości podwyższył Grzegorz Piekarski. Tychy rzuciły się do odrabiania strat i w 57 minucie hat-trick skompletował Sarnik po akcji Słabonia. Trzy kolejne minuty to był horror dla tyskiej publicznościale Katowice nie dały sobie wyrwać; zwycięstwa. Po tej porażce szanse Tychów na grę o medale bardzo zmalały.
STOCZNIOWIECGDAŃSK – UNIA DWORY OŚWIĘCIM2:2 (1:1, 0:1, 1:0)
Sędziowali: Waldemar Matuszak (Bydgoszcz) oraz Piotr Madeksza i Sebastian Molenda (obaj Sosnowiec)
Bramki:
1:0 Raszczyński (4. Jurasek), 1:1 Gabryś (8. Stebnicki), 1:2 Laszkiewicz(30. Klisiak), 2:2 Jankowski (46. Cychowski)
Drużyna Stoczniowca walcząca o pierwszą czwórkę przystąpiła do spotkania znacznie lepiej zmotywowana od oświęcimian. I było to momentami widać;. Już w 4 minucie akcję Juraska wykończył Raszczyński. „Stocznia”powinna prowadzić; po I tercji ale po strzale Gabrysia z dystansu Wawrzkiewicz nieporadnie próbował złapać; krążek do rękawicy i ten wpadł do bramki. W drugiej odsłonie prrzewagę osiągnęlioświęcimianie, grając na sporym luzie co zaowocowało bramką Daniela Laszkiewicza. W III tercji Gdańszczanie postawili wszystko na jedną kartę. Szczególnie aktywny był Rafał Cychowski. To po jego strzale krążek odbił się od Jankowskiegoi wpadł do bramki. W dogrywce Cychowski strzelał jeszcze raz ale Jaworskiego uchroniła poprzeczka. Wynik sprawiedliwy ale Stoczniowiec może mieć; uczucie niedosytu...
WOJAS PODHALE – ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC 4:0 (2:0, 1:0, 1:0)
Sędziowali: Włodzimierz Zarodkiewicz (Katowice) oraz Krzysztof Czech i Jan Ryniak (obaj Sanok)
Bramki:
1:0 Łyszczarczyk (2. Baranyk), 2:0 Zapała (16. Baranyk, Łyszczarczyk), 3:0 Pajerski (23. Piekarz), 4:0 Łyszczarczyk (57. Zapała, Baranyk)
Drużyna Podhala pewnie „wypunktowała” gości z Sosnowca którzy tylko fragmentami starali się nawiązywać; walkę z „góralami”. Tylko słabszej skuteczności nowotarżan Zagłębie zawdzięcza że nie przegrało wyżej. Po raz kolejny, jak to ma w zwyczaju, trener Słowakiewicz pomieszał trochę w formacjach Podhala i to znowu dało efekt. MilanBaranyk tym razem grał w ataku z młodym Zapałą i Łyszczarczykiem i ten atak zdobył trzy gole dla Podhala.
KTH KRYNICA – TKH EUROSTAL TORUŃ 3:8 (0:4, 2:3, 1:1)
Sędziowali: Krzysztof Zawadzki (Katowice) oraz Grzegorz Porzycki i Zbigniew Wolas (obaj Oświęcim)
Bramki:
0:1 Morawiecki (3. Strzempek), 0:2 Proszkiewicz(10. Dołęga PP), 0:3 Suchomski (15), 0:4 Bomastek (16), 0:5 Proszkiewicz (22.), 0:6 Suchomski (26. Proszkiewicz), 0:7 Proszkiewicz (28. Dołęga PP), 1:7 Krzak (36. Cieraciew), 2:7 Piksa (38.), 2:8 Dołęga (54.), 3:8 Radwański (56.)
Mecz bez historii. Już po pierwszej tercji było „pozamiatane” Hokeiści Krynicy byli znacznie słabsi od graczy z Torunia. Poźniej mecz się trochę wyrównał ale nadal to Torunianie strzelali bramki. Po 7 trafieniu Proszkiewicza w 28 min. Kiecę zastapił Ziaja. Minutę później za niesportowe zachowanie do szatniodesłany został Ćwikła. Cały mecz zresztą był brzydki i ostry. Trzy gole strelone w końcówc spotkania nie zmieniły lichego obrazu zespołu KTH w tym meczu. Szkoda tylko krynickich kibiców, którym przykro patrzeć; na słabą formę swoich pupili. W pojedynku najsłąbszych drużyn Ekstraligi lepsi wyraźnie gracze z Torunia.
Piotr Adamski
Komentarze