Hokej.net Logo

Grypowy półfinał

Wczoraj na lodowisku w Tychach odbył się trzeci mecz półfinałowy pomiędzy GKS-em Tychy a TKH Toruń. Obie drużyny w ostatnich dniach przetrzebiła grypa. Po sześciu zawodników z każdej drużyny zachorowało. We wczorajszym meczu nie wystąpili Woźnica, Mejka z GKSu oraz obrońca Fraszko i napastnik Kiedewicz z Torunia. Natomiast Adam Bagiński grał tylko półtorej tercji z wysoką gorączką. Musiał w końcu jednak spasować.

Niestety w tej materii przepisy PZHL są nieubłagane. Wystarczy dwunastu graczy, czyli dwie pełne piątki plus dwóch bramkarzy, aby rozegrać mecz. Tylko czy tak powinno być w półfinałach, gdzie gra jest o mistrzostwo. Niech to rozpatrzą kiedyś hokejowi mocodawcy...
W drużynie tyskiej powołani na mecz zostali juniorzy w osobach Króla, Matczka - juniora i Skosia występującego w sezonie zasadniczym w SMSie I. Szkoda, iż nie dostali oni w końcówce meczu szansy na debiut.

I TERCJA
Mecz rozpoczął się od mocnego uderzenia gości, gdyż w drugiej minucie po strzale Furo dobił krążek do bramki Rimsky i torunianie prowadzili 1-0. Na początku czwartej minuty karę za atak łokciem otrzymał Sławomir Krzak. Zjeżdżając z lodu, uderzył ze złością w pleksę, która rozbiła się. Nastąpiła kilkuminutowa przerwa, gdzie służby techniczne wymieniły pleksę.
W 5. 33 po akcji pierwszego ataku, bramkę dla tyszan zdobył Belica po podaniu Bacula. Uwidacznia się przewaga tyszan w tym okresie gry, ale ani Ślusarczyk, ani Bacul i Gwiżdż nie strzelają bramki. Wszystkie krążki stają się łupem Kiedewicza. W czternastej minucie po strzale z niebieskiej Majkowskiego dokłada łopatkę kija Sławomir Krzak i Gks prowadzi dwa do jednego. W dziewiętnastej minucie wspaniała akcja przy bandzie popularnego "Stefana" i podanie do Krzaka, ale broni instynktownie Kiedewicz.

II TERCJA
W pierwszej minucie świetna akcja hokeistów z "grodu Kopernika", ale strzał Fraszki cudownie broni Sobecki. Następnie do głosu znowu przechodzą tyszanie, którzy zadają mocne uderzenie. W 2. 56 bramkę znowu zdobywa tyski atak stranierich. Po podaniu Krzaka bramkę zdobywa Robin Bacul. Minęła zaledwie 62 sekundy i piękną bramkę zdobywa "młody gniewny" Bartłomiej Gawlina, który został perfekcyjnie obsłużony przez podanie Justki i w sytuacji sam na sam nie dał szans Kiedewiczowi. W dziesiątej minucie tuż przed zejściem z tafli lodowej Adam Bagiński w sytuacji sam na sam z bramkarzem torunian musiał uznać jego wyższość. Zastąpił go później w drugiej formacji Brocławik W kolejnych minutach przewagę uzyskuje zespół z Torunia. Ale z pełną gracją broni Sobecki strzały Proszkiewicza, Furo i Fraszki. W dziewiętnastej minucie dwa groźne strzały oddaje Bacul, ale goalkeeper gości zna się na swoim kunszcie. Jednak w ostatniej sekundzie drugiej tercji zostaje znowu pokonany przez Bartka Gawlinę, który urasta do kluczowego gracza tej potyczki. Wynik po dwóch tercjach 5 -1.

III TERCJA
Na początku drugiej minuty w sytuacji sam na sam z Sobeckim bramkę strzela Furo. Nie bez winy byli tutaj obrońcy GKS-u Tychy. Jednak riposta graczy ze stolicy "śląskiego hokeja" była natychmiastowa. 12 sekund później z dystansu strzelił bramkę Jarosław Kuc po podanie kapitana Śmiełowskiego. Trzykrotnie w tej tercji nękał Kiedewicza Bacula, ale nie poprawił swojego dorobku strzeleckiego. W piętnastej minucie odśpiewano "Sto lat" tyskiemu solenizantowi Andrzejowi Gretce. W ostatniej minucie spotkania trzecią bramkę dla "pierników" zdobył Laszkiewicz.

Po meczu powiedzieli:

II Trener torunian Stanisław Byrski: Przyjechaliśmy tutaj z ciężkim bólem tak samo jak nasi przeciwnicy. Choroba zmogła zawodników. Nie mamy szerokiego zaplecza juniorów, aby ich zastąpić. Robert Fraszko musiał zostać w domu, bo ma obustronne zapalenie oskrzeli. Zrobiliśmy roszady w tyłach. Został tam przesunięty Voznik i był najlepszym naszym obrońcom w tym meczu. Postawa naszego bramkarza, też nie była do końca olśniewająca. Postaramy się wyciągnąć wnioski i doprowadzić do stanu 2-2 i we wtorek przyjechać znowu do Tychów.

Trener Matczak: Obawialiśmy się dzisiejszego spotkania z tego powodu, że dziś na porannym treningu było dosłownie dwunastu zawodników i do końca nie wiedzieliśmy, w jakim składzie wystąpimy. Co najmniej szóstka zawodników z wysokimi gorączkami dzisiaj zagrała. Mecz na początku nie ułożył się po naszej myśli, bo straciliśmy bramkę. W miarę upływu czasu zaczęliśmy realizować założenia taktyczne. Bagiński ani przez pięć minut nie trenował między meczami i mimo dużej gorączki dzisiaj zagrał półtorej tercji. Ale chwała mu za to, że jesteśmy wszyscy razem. Wynik końcowy 6-3 dla GKS-u Tychy.



Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe