Hokej.net Logo

HC GKS na krawędzi, Naprzód zmierza (?) do PHL, czy Katowicom potrzebny jest hokej?

HC GKS na krawędzi, Naprzód zmierza (?) do PHL, czy Katowicom potrzebny jest hokej?

FELIETON: Sezon hokejowy trwa w najlepsze, ale nie dla HC GKS-u. Zespół z Satelity we wtorek pożegnał się z rozgrywkami, pożegnał pewnie z ulgą. W klubie źle się działo już przed sezonem...

Odszedł wieloletni prezes Leszek Tokarz, wycofali się sponsorzy… Mimo problemów GieKSa wystartowała w PHL i wygrała nawet kilka meczów, których wygrać teoretycznie nie miała prawa… szkoda tylko, że te heroiczne zwycięstwa często oglądało kilkudziesięciu kibiców.

Głośniej niż o wygranych meczach było jednak o kłopotach. Zaległości względem zawodników sięgnęły kilku miesięcy, w trakcie sezonu kolejni hokeiści odchodzili do bardziej wypłacalnych klubów, a w ostatnich spotkaniach w protokole pojawiało się nawet nazwisko 15-letniego Michała Domogały. Kije były na wagę złota, gdy w większości klubów sprzętu jest pod dostatkiem, w Katowicach każdy z zawodników strzegł kija jak oka w głowie i modlił się, by jak najdłużej pozostał cały, bo zapasu nie było – w myśl zasady: „Jak złamiesz kij, to nie masz czym grać”. Hokeiści apelowali o pomoc, oddali nawet walkowerem mecz z JKH GKS-em Jastrzębie, by zwrócić uwagę na dramatyczną sytuację klubu. Z trudem i w bólach GieKSa doczołgała się do końca sezonu, gładko przegrywając w ćwierćfinale z zespołem z Sanoka, ale o kolejnym nikt chyba poważnie w Katowicach nie myśli. Nie ma sponsorów, szanse na znaczące wsparcie miasta niewielkie i… poważny konkurent za miedzą.

Ekstraligowe aspiracje zgłasza bowiem Naprzód Janów. Po trzech sezonach poza elitą prezes Janusz Grycner zdołał zbudować zespół, który „w cuglach” wygrał rundę zasadniczą i walczy właśnie w półfinale z warszawską Legią. Zespół, w którym obok wychowanków występuje kilku graczy z bogatą przeszłością i który prowadzi Waldemar Klisiak, świetny niegdyś zawodnik zdobywający trenerskie szlify. Naprzód ma wszelkie predyspozycje, by wygrać rozgrywki (jeśli pokona w niedziele Legię, w finale czeka już Orlik Opole) i w przyszłym sezonie zgłosić swój akces do PHL. Jeśli tak się stanie, to z pewnością… wyciągnie też rękę po miejskie pieniądze.

A tych zawsze jest dużo mniej niż zainteresowanych. Przed rokiem HC GKS otrzymał od miasta 360 tysięcy złotych, blisko połowę mniej niż jeszcze rok wcześniej. Przy rosnących nakładach na drużynę piłkarską, pieniędzy na hokej ubywa. A dzielić je trzeba na dwa kluby, i to być może wkrótce dwa ekstraligowe. Czy Katowice na to stać? Odpowiedź wydaje się oczywista.

Starsze pokolenie fanów hokeja powie w tym momencie, że przecież to wcale nie jest nowa sytuacja. Przed laty w Katowicach istniały dwa mocne kluby hokejowe: 7-krotny medalista mistrzostw Polski Baildon i właśnie GKS. Inna rzecz, być może bardzo znamienna, gdy Baildon zdobywał medale, drugi katowicki zespół przeżywał gorsze czasy i choć grał w elicie, nie należał do ligowej czołówki.

Tak było i ostatnio. HC GKS (jeszcze jako GKS) opuścił ekstraklasę po sezonie 2004/2005 przegrywając w fazie play-out z drużyną z Sanoka. Gdzie był wtedy Naprzód? W pierwszej lidze, wstawał właśnie z kolan. W szeregi najlepszych powrócił rok później, ale nie na długo. W sezonie 2010/2011 znów pożegnał się z najwyższą klasą rozgrywkową i teraz walczy o powrót. Kto wie, czy nie w miejsce GieKSy...

Ostatnio coraz głośniej o tym, że być może katowickie kluby hokejowe powinny połączyć siły i stworzyć jeden mocny ośrodek. Radny Andrzej Zydorowicz zasugerował, że GieKSa powinna być klubem wiodącym, a Naprzód mógłby stanowić jej zaplecze. Oba pomysły są nie do przyjęcia. Głównie ze względu na kibiców. Ci z Janowa są przecież „niebiescy”, a „przyjaźń i wzajemna sympatia” fanów GKS-u i Ruchu jest dobrze znana. Zresztą każdy z tych klubów ma swoją osobną historię, nie da się tego połączyć w żaden sposób.

Ale hokeja nie da się „robić” bez pieniędzy. Sprzęt jest drogi, kije często się łamią, a taki kij kosztuje dużo więcej niż futbolówka czy piłka do siatkówki. W polskiej, nieliczącej się przecież w świecie lidze, czołowe kluby mają budżety na poziomie kilku milionów. Ile potrzeba, by przetrwać? Kilkaset tysięcy. Tylko co daje przetrwanie? GieKSa przecież przetrwała, ale wyraźnie na kredyt. Kosztem zawodników, którzy od miesięcy nie zarobili ani grosza, kosztem opinii w środowisku, bo dziś trudno będzie działaczom znaleźć kogokolwiek, kto wyłoży pieniądze na nowy sezon. GieKSa przetrwała kosztem przyszłości.

Jaka przyszłość czeka Naprzód? Na razie gracze z Jantoru specjalnie nie narzekają. Jak na warunki pierwszoligowe zarabia się tam podobno nieźle. Na PHL to jednak za mało. Czy znajdą się sponsorzy, dzięki którym Naprzód powróci do elity? GieKSa przecież takich nie znalazła…

Katowice to nie Tychy, ani Sanok, gdzie hokej jest sportem numer jeden, a działaczy stać na sprowadzenie każdego zawodnika, którego nazwisko pojawi się w notesie trenera. Tutaj najważniejszą dyscypliną jest piłka. Tu pieniądze wydaje się na Agnieszkę Radwańską, najlepszych siatkarzy Europy czy kolejny etap Tour de Pologne. Więc czy Katowicom w ogóle potrzebny jest hokej?


Olga Rybicka
Reporterka sportowa
TVP Katowice


Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe