GKS Katowice podejmuje jutro na własnym lodowisku KH Sanok. Nasza drużyna w rywalizacji o utrzymanie w ekstralidze prowadzi 2:1 i do pełni szczęścia brakuje jej tylko jednego zwycięstwa.
- Tylko jednego i zarazem aż jednego. To dla nas niezwykle ważne spotkanie, bo jeżeli przegramy u siebie, to w ostatnim meczu w Sanoku może być bardzo ciężko. Ta rywalizacja musi się zakończyć w piątek w Katowicach. Wszyscy chłopcy zdają sobie z tego sprawę i są naprawdę bojowo nastawieni - podkreśla Andrzej Tkacz, szkoleniowiec GKS-u.
Pod znakiem zapytania stoi występ Jaroslava Filo, który ma naciągniętą pachwinę, oraz Adama Golińskiego, który złamał palec ręki. - Adam bardzo chce pomóc drużynie, ale nie wiem, czy w tym stanie będzie mógł zagrać. Liczę natomiast, że do sił dojdzie Jaro - dodaje trener.
Mecz rozpocznie się dopiero o godz. 19. - Wcześniej jest w Spodku wystawa psów, więc trzeba po niej posprzątać. Z tego powodu rano potrenujemy w Janowie - wyjaśnia Tkacz.
rg - GW
Czytaj także: