"Huragany" w połowie drogi. Awans na 88 % [WIDEO]
Ostatni pozostały jeszcze w play-offach NHL klub, który zdobywał Puchar Stanleya, jest w połowie drogi do finału konferencji wschodniej. Carolina Hurricanes po raz drugi łatwo rozprawili się z New Jersey Devils. Ci jednak w równie trudnej sytuacji już byli i świetnie dali sobie radę.
"Huragany" tej nocy przed własną publicznością w Raleigh pokonały "Diabły" 6:1 w drugim spotkaniu drugiej rundy play-off.
Fin Jesperi Kotkaniemi zaczął strzelanie zdobywając 2 pierwsze gole, czyli o jednego więcej niż w 7 poprzednich meczach tych rozgrywek postsezonowych łącznie. Jordan Martinook zdobył bramkę i zaliczył asystę, a na listę strzelców wpisali się też: kapitan Jordan Staal, Martin Nečas i Stefan Noesen. Duński bramkarz gospodarzy Frederik Andersen obronił 28 z 29 strzałów. Pokonał go jedynie Miles Wood.
Z kolei po drugiej stronie Szwajcar Akira Schmid wpuścił 4 z 25 strzałów w dwóch pierwszych tercjach (wszystkie 4 gole w drugiej) i nie wyjechał na trzecią. Zastępujący go Czech Vítek Vaněček został pokonany 2 razy na 10 uderzeń.
Schmid był bohaterem meczów numer 5 i numer 7 pierwszej rundy przeciwko New York Rangers. Nie wpuścił gola w żadnym z nich i wydatnie przyczynił się do awansu "Diabłów", ale teraz został zmieniony w trakcie obu pierwszych spotkań serii z Hurricanes i trener Lindy Ruff może w trzecim meczu w niedzielę w Newark postawić na Vaněčka od początku.
Puchar Stanleya zdobyty przez Hurricanes w 2006 roku jest ostatnim wywalczonym przez klub rywalizujący jeszcze o to trofeum w tym roku, bo zdobywcy ostatnich 16 Pucharów już z rozgrywek zdążyli odpaść. Czołowym graczem tamtej mistrzowskiej drużyny sprzed 17 lat był Rod Brind'Amour, który teraz prowadzi "Huragany" jako główny trener.
Za jego kadencji zespół tylko raz awansował do finału konferencji - w jego pierwszym sezonie 2018-19. Od tego czasu nie może przebrnąć drugiej rundy play-off. Teraz jest już w połowie drogi, by to zrobić.
Devils mają problem wynikający nie tylko z tego, że pierwsze 2 mecze przegrali, ale także że rozmiary porażek były wysokie, bo w pierwszym spotkaniu w środę polegli 1:5.
Ale takie problemy znają już z pierwszej rundy. Wtedy też gracze Ruffa zaczęli rywalizację z Rangers od wyniku 0-2 po pierwszych dwóch meczach, które przegrali w niemal identycznych rozmiarach, bo dwukrotnie 1:5. Teoretycznie wtedy sytuacja była nawet dla nich gorsza, bowiem obie porażki ponieśli u siebie, a teraz we własnej hali zagrają mecze numer 3 i 4.
Patrząc na sprawę historycznie, to jednak ta obecna sytuacja jest trudniejsza. W dziejach NHL zespoły zaczynające serię u siebie i przegrywające 0-2 odpadały z rywalizacji w 80,2 % przypadków, a te, które zaczynały na wyjeździe w 88,3 %. Wynika to z tego, że na wyjazdach zaczynają drużyny teoretycznie słabsze, bo niżej notowane po sezonie zasadniczym, stąd rzadziej są w stanie odwracać losy serii.
Lokalny dziennik "The News & Observer" z Raleigh w swoim internetowym wydaniu napisał, że Hurricanes biją na razie Devils "jak słabą drużynę w listopadzie", dodając, że w play-offach tak wyraźne zwycięstwa się nie zdarzają.
Charakterystyczny dynamiczny, szybki styl Devils na razie nie działa na powstrzymanie "huraganu". Co ciekawe, w pierwszej rundzie tegorocznych play-offów tylko w parach Hurricanes i Devils po pierwszych 2 meczach było 2-0. Ci pierwsi w takich rozmiarach prowadzili, a drudzy przegrywali. Obie ekipy jednak awansowały dalej. Teraz znów mają taki wynik, ale dalej zagra tylko jedna z nich.
Carolina Hurricanes - New Jersey Devils 6:1 (0:0, 4:0, 2:1)
Stan serii: 2-0. Trzeci mecz w niedzielę w Newark (New Jersey).
Skrót meczu:
Komentarze