Jacek Płachta: Każdej drużynie mają prawo przytrafiać się słabsze mecze
Hokeiści GKS-u Katowice do swojej klubowej gabloty dołożyli Superpuchar Polski, po który sięgnęli po raz pierwszy w historii! –. Byliśmy głodni dzisiejszego zwycięstwa, chcieliśmy, żeby ten puchar został tu, w Katowicach – podsumował Jacek Płachta, trener GieKSy.
HOKEJ.NET: Trenerze kolejne trofeum do gabloty! Jak oceniasz na gorąco, to spotkanie?
Jacek Płachta, trener GKS-u Katowice: – Myślę, że tak do końca nie możemy się sugerować jego wynikiem. Byliśmy głodni dzisiejszego zwycięstwa, chcieliśmy, żeby ten puchar został tu, w Katowicach. Chłopcy byli dobrze przygotowani, a mecz był naprawdę ciężki. Cracovia miała swoje szanse. Jest tam kilku zawodników, których trudno zatrzymać, ale znaleźliśmy na to sposób i wykorzystaliśmy szanse, które sobie stworzyliśmy a Johnny podtrzymał nas w cięższych momentach. Cała drużyna zasługuje dziś na pochwałę, bo zagrali naprawdę dobry mecz.
Był moment, gdy Cracovia was przycisnęła. Zamknęła nawet na dobrych kilka minut w tercji, ale przetrzyaliście ten napór i szybko odpowiedzieliście z 2:1 na 3:1.
– W całym meczu na pewno to my mieliśmy tych pozytywnych momentów więcej, ale - tak jak powiedziałem - Cracovia jest bardzo dobrą drużyną i nie można ich wyłączyć z gry na całe sześćdziesiąt minut. To, że nas czasami przetrzymali bywało spowodowane tym, że trochę przedłużyliśmy zmianę, czy mieliśmy drobne problemy z komunikacją. Jednak ogólnie uważam, że takich momentów nie było zbyt wiele. Strzeliliśmy bramki, poszliśmy za ciosem po pierwszym golu, i myślę, że ten mecz poszedł nam dobrze. Byliśmy głodni zwycięstwa i na lodzie było to widać.
Skuteczność też była na dobrym poziomie, bo tylko w trzeciej tercji strzeliliście cztery bramki… Poczuliście krew i nie przestaliście atakować.
– Przede wszystkim graliśmy mądrze – cały czas prowadząc nie otwieraliśmy się, czekaliśmy na swoje szanse i jak się przytrafiały, to byliśmy skoncentrowani na tym, żeby krążek przeleciał przez linię czerwoną. Wiadomo, chcieliśmy powstrzymać Cracovię tak, żeby dać im jak najmniej okazji, żeby trochę ich sfrustrować. Graliśmy od pierwszej do ostatniej minuty i o to było widać.
Była to też konfrontacja dwóch uczestników Ligi Mistrzów, a wynik jest bardzo wysoki.
– Ja bym w ogóle nie mówił o wyniku – po prostu, jedna drużyna musiała wygrać. Patrzymy na to, co zrobiliśmy dobrze, bo za dwa dni znów spotykamy się z Cracovią. Dziś naprawdę chcieliśmy, aby ten Puchar został w Katowicach.
A czy to jest odpowiednia data na Superpuchar? W środku sezonu i w środku tygodnia. Nawet nie ma chyba aż takiej radości, jak w przypadku celebrownia Pucharu Polski. Wszystko jest tutaj stonowane. Zaraz jest kolejka ligowa i nawet nie ma się jak nacieszyć.
– Z tego, co mi wiadomo, to data tego meczu miała być inna. Nie jestem teraz w stanie powiedzieć, czy miał to być koniec sierpnia czy też miał to być pierwszy mecz sezonu… Mieliśmy teraz dużo meczów, ale pokazaliśmy, że chcemy wygrywać każde spotkanie. Data datą, ale Puchar jest u nas. Myślę, że Superpuchar jako pierwszy mecz sezonu nie byłby złym pomysłem, ale nie wiem, może było to związane z telewizją. Na tych sprawach znasz się lepiej (śmiech).
Jak z waszą formą w ostatnich tygodniach. Teraz był duży natłok spotkań ligowych, Liga Mistrzów, a tu widać, że o żadnym kryzysie nie może być mowy. Zagraliście dobry mecz i wysokie zwycięstwo.
– Nie wiem jak dziennikarze definiują słowo „kryzys” – czy mamy wygrywać wszystkie mecze, czy kilka mamy prawo przegrać? Jak dotąd nie przegraliśmy dwóch spotkań pod rząd. Zdarzają się takie mecze jak ten z Tychami, gdzie nic nam za bardzo nie wychodziło, ale chłopaki to nie są przecież maszyny. Nie wiem już jak długo gramy w zasadzie co drugi dzień. Uważam, że nie wygląda to najgorzej, cieszymy się z dzisiejszego zwycięstwa i jedziemy dalej.
Słabszy dzień ma prawo się zdarzyć, nie da się wszystkiego wygrywać seriami.
– Jasne i to obojętnie o jakich ligach nie mówimy. Przechodząc z Ligi Mistrzów w naszą ligę, gdzieś tam te głowy pracują inaczej, a to, co w głowach przekłada się na nogi… Wiedzieliśmy, że po Lidze Mistrzów nie będzie łatwo, bo wszystkie drużyny chciałyby w pierwszej części sezonu pokonać mistrza, ale mamy dobre nastawienie i na razie nie możemy narzekać ani mówić o kryzysach. Każdej drużynie mają prawo przytrafiać się słabsze mecze, to normalne.
Rozmawiał: Sebastian Królicki
Komentarze