Jeszcze raz do historii
22 udane interwencje i 551. zwycięstwo w karierze - tak zakończył Martin Brodeur mecz po którym po raz kolejny zapisał się w księdze rekordów NHL. Wczorajszy wieczór na zawsze zostanie w annałach światowego hokeja.
Brodeur przyjechał do swojego rodzinnego Montréalu by wygrać w NHL po raz 551 i wyrównać bramkarski rekord wszech czasów należący do Patricka Roy. 21 273 widzów, w tym wielu członków jego rodziny i sam Patrick Roy obserwowało wczoraj mecz, w którym wygrana New Jersey Devils nad miejscowymi Canadiens ani przez moment nie była zagrożona. Diabły grały dużo mądrzej i uzyskały przygniatającą przewagę w liczbie strzałów (48-23), a Brodeur jak w wielu meczach mając przed sobą świetną defensywę nie był najbardziej zapracowanym człowiekiem na lodzie. Mimo, że strzał Tomáša Plekanca po którym gospodarze zdobyli jedynego gola powinien obronić, to po meczu nikt już o tym nie pamięta. Liczy się tylko fakt, że znów zapisał się w historii NHL. Kiedy spotkanie się zakończyło kibice Canadiens zapomnieli także o porażce swojej drużyny. Nikt w Bell Centre nie siedział, a Brodeur zjeżdżał z lodu żegnany owacją na stojąco ze strony fanów w mieście, w którym się wychował. - To wspaniałe. Myślę, że przez lata moje relacje z fanami w Montréalu były całkiem dobre biorąc pod uwagę, że gram po drugiej stronie - mówił po meczu Brodeur. - Dla mnie jako kogoś kto tu dorastał owacja na stojąco w tym mieście była całkiem miła.
Przed wczorajszym meczem 36-letni bramkarz spotkał się z Patrickiem Roy, który miał mu życzyć powodzenia, choć wbrew wcześniejszym zapowiedziom na twarzy tego ostatniego po meczu nie było widać radości. - Rozmawialiśmy w sobotę rano ponad półtorej godziny o różnych rzeczach. Patrick życzył mi powodzenia i dodał, że powinienem być dumny, bo jest mało graczy, którzy mogą wyrównać ten rekord. Biorąc pod uwagę, że ma dużo obowiązków trenerskich to miło z jego strony, że przyjechał - powiedział Brodeur, który szansę pobicia rekordu dostanie już we wtorek we własnej hali przeciwko Chicago Blackhawks. Co ciekawe będzie to 17 marca, a więc Dzień św. ... Patryka. Wczorajszy mecz oglądali także bliscy Martina Brodeura, a najlepsze miejsce miał jego ojciec, Denis. Brązowy medalista Igrzysk Olimpijskich w 1956 roku dziś jest fotografem, dzięki czemu mógł siedzieć tuż przy bandzie i z bliska obserwować wielki wieczór swojego syna. Brodeur został oczywiście wybrany pierwszą gwiazdą meczu, choć nie ze względu na wspaniały występ. Pewność zwycięstwa uzyskał dopiero po trzecim golu Jamie`ego Langenbrunnera. - Kiedy strzeliliśmy trzecią bramkę pomyślałem "O.K. - to powinno wystarczyć" - skomentował.
Nieco w cieniu wyczynu bramkarza Diabłów pozostał wczoraj inny rekord, który ustanowił Patrik Eliáš. Czeski skrzydłowy otwierając wynik meczu potężnym strzałem w 6. minucie uzyskał siedemsetny punkt w NHL, a później asystując przy golu Briana Rolstona zrównał się z Johnem MacLeanem w klasyfikacji najskuteczniejszych graczy w historii klubu. Wczorajszy wieczór pod względem ważnych indywidualnych osiągnięć był szczególny. Gol Rolstona był jego trzysetnym w NHL, a Patrice Brisebois rozegrał swój tysięczny mecz w najlepszej lidze świata. W bramce Canadiens dość dobrze spisywał się wczoraj Jaroslav Halák, który wrócił do skłądu po kilku występach Careya Price`a i obronił 45 strzałów, ale popełnił duży błąd przy strzale Rolstona, na który zupełnie nie był przygotowany. Devils dzięki zwycięstwu mają na koncie 93 punkty i wciąż liczą na dogonienie Boston Bruins w tabeli Konferencji Wschodniej. Drużyna Brenta Suttera traci obecnie do rywali sześć "oczek", ale ma do rozegrania o dwa mecze więcej. Canadiens z kolei z 80 punktami pozostają na 5. miejscu na Wschodzie, ale nad 9. pozycją, która nie daje prawa gry w play-offach mają tylko dwa punkty przewagi.
Montréal Canadiens - New Jersey Devils 1:3 (1:2, 0:0, 0:1)
0:1 Eliáš - Zajac - Parise 05:27 PP
0:2 Rolston - Hävelid - Eliáš 11:08 PP
1:2 Plekanec - Brisebois - D`Agostini 12:29
1:3 Langenbrunner - Zajac - Parise 52:57
Strzały: 23-48.
Minuty kar: 12-4.
Widzów: 21 273.
Boston Bruins skromnie, 2:1 pokonali najsłabszych w NHL New York Islanders, ale już tylko punkt dzieli ich od osiągnięcia granicy 100 "oczek" w sezonie. Gola i asystę zanotował Phil Kessel, a drugie trafienie było dziełem Marca Savarda. Kessel zdobył już w tym sezonie 30 bramek - tyle, ile łącznie w swoich dwóch pierwszych latach w NHL. Dzięki trzydziestemu zwycięstwu w rozgrywkach Tim Thomas wyrównał swój rekord kariery.
Dwa gole Arrona Ashama i 39 interwencji Martina Birona w największym stopniu przyczyniły się do zwycięstwa Philadelphia Flyers nad New York Rangers. Oprócz Ashama dla zwycięzców trafiali także Scott Hartnell i Mike Richards, a ich zespół wygrywając 4:2 umocnił się na 4. miejscu w Konferencji Wschodniej NHL.
Detroit Red Wings dzięki wygranej 5:2 z St. Louis Blues utrzymali prowadzenie w tabeli całej ligi z 99 punktami na koncie. O zwycięstwie przesądziły trzy bramki Czerwonych Skrzydeł zdobyte w ciągu 46 sekund w drugiej tercji. Dwa gole zdobył Paweł Daciuk, a trafiali także Tomáš Kopecký, Brett Lebda i Henrik Zetterberg. Dla Blues gola i asystę zanotował debiutant T. J. Oshie.
Dość szczęśliwie wykonany rzut karny Mike`a Comrie`ego dał Ottawa Senators zwycięstwo 4:3 nad Pittsburgh Penguins w spotkaniu przegranych finalistów dwóch ostatnich sezonów, którzy jednocześnie mierzyli się w play-offach zarówno w 2007, jak i 2008 roku. Senatorowie jeszcze na osiem minut przed końcem trzeciej tercji przegrywali 1:3, ale gole Nicka Foligno i Chrisa Phillipsa pozwoliły im wyrównać. Ich bramkarz, Brian Elliott odniósł piąte zwycięstwo z rzędu.
Buffalo Sabres pokazali jak przegrać mecz na własne życzenie. Podopieczni Lindy`ego Ruffa na siedem minut przed końcem spotkania z Atlanta Thrashers prowadzili 3:1 i grali w przewadze. Pozwolili jednak Marty`emu Reasonerowi zdobyć gola, a na zaledwie cztery sekundy przed końcem Toddowi White`owi wyrównać. W rzutach karnych niespodziewanym bohaterem był Brett Sterling. 34 strzały rywali obronił Kari Lehtonen, a dla Sabres gola i asystę uzyskał Derek Roy.
Prawdziwą kanonadę rodem z lat 80. obejrzeli kibice w Toronto, gdzie Maple Leafs wygrali z Calgary Flames 8:6. Obie drużyny potwierdziły, że obrona nie jest ich mocną stroną, a Płomieniom w odniesieniu zwycięstwa nie pomogły nawet trzy gole i dwie asysty Olliego Jokinena. Dla Maple Leafs dwa gole i asystę zaliczył Michaił Grabowski, z kolei czterokrotnie asystował Aleksej Ponikarowski. Miikka Kiprusoff zaliczył dla Flames asystę, ale po wpuszczeniu sześciu goli zjechał z lodu.
Świetny występ Aleksandra Siomina zdecydował o zwycięstwie 5:4 po rzutach karnych Washington Capitals nad Carolina Hurricanes. Rosjanin miał udział przy wszystkich golach - w regulaminowym czasie strzelił jednego i przy trzech asystował, a później wykonał decydujący rzut karny. 49. gola w sezonie zdobył najskuteczniejszy strzelec NHL, Aleksander Owieczkin, który zaliczył także asystę. Po raz 24. w sezonie 2008-09 na listę strzelców wpisał się najskuteczniejszy obrońca NHL, Mike Green.
W meczu dwóch zespołów z Florydy Tampa Bay Lightning także po rzutach karnych wygrali z Florida Panthers 4:3. Jako jedyny karnego wykorzystał Steven Stamkos, który miał także asystę, a gola i punktowe podanie zanotował Martin St. Louis. Drużyna Błyskawicy wygrała, mimo że jeszcze w 54. minucie było 3:1 dla Panthers. Gola i dwie asysty zaliczył dla nich David Booth. Swój mecz numer 400 w NHL rozegrał Matt Pettinger (TBL).
Dopiero drugi w karierze gol Nicklasa Grossmana zdobyty w dogrywce przesądził o zwycięstwie 3:2 Dallas Stars nad Minnesota Wild. Dwa gole w regulaminowym czasie gry strzelił Steve Ott, a przy wszystkich trafieniach Gwiazd asystował Loui Eriksson. Dla Wild gola i asystę zanotował Andrew Brunette.
Colorado Avalanche także 3:2 po dogrywce pokonali Edmonton Oilers i opuścili ostatnie miejsce w Konferencji Zachodniej. O wygranej przesądził gol John-Michaela Lilesa, który wcześniej dwukrotnie asystował. Avalanche do dającej prawo gry w play-offach 8. pozycji tracą obecnie 10 punktów i tylko cud mógłby dać im awans do rozgrywek posezonowych.
Gole J. P. Dumonta i Davida Legwanda oraz siódmy w sezonie "shutout" Pekki Rinne dały Nashville Predators zwycięstwo 2:0 nad Phoenix Coyotes. Fiński bramkarz nie miał jednak zbyt dużo pracy, bowiem musiał obronić tylko 18 strzałów. Predators wciąż pozostają poza ósemką awansującą do play-off, ale mają tyle samo punktów, co zajmujący upragnione 8. miejsce Edmonton Oilers. Prowadzeni przez Wayne`a Gretzky`ego Coyotes spadli na ostatnie miejsce na Zachodzie.
Siedem serii rzutów karnych wyłoniło zwycięzcę walki wewnątrz Kalifornii pomiędzy San Jose Sharks i Los Angeles Kings. Rekiny dzięki trafieniu Jonathana Cheechoo wygrały 2:1. Wcześniej gola dla zwycięzców zdobył Milan Michálek, a jego zespół przerwał serię dwóch porażek u siebie. 22 strzały z gry i sześć rzutów karnych obronił wracający po kontuzji Jewgienij Nabokow. W barwach Kings swój tysięczny mecz w NHL rozegrał Sean O`Donnell.
Komentarze