Żywa legenda NHL Joe Thornton ma nowy-stary klub. "Jumbo Joe" zagra w nim już w sobotę i zrobi to... za darmo.
41-letni Thornton po raz trzeci w karierze oficjalnie został zawodnikiem szwajcarskiego HC Davos. Ostatnio trenował z drużyną tylko gościnnie, ale już w sobotę wystąpi w meczu ligowym z Rapperswil-Jona Lakers, jeśli do tego czasu uda się załatwić wszystkie kwestie formalne. Po raz pierwszy zagra także jako... Szwajcar, bo w ubiegłym roku otrzymał także obywatelstwo tego kraju. Thornton i jego obecna żona mają w Davos dom, w którym co roku spędzają całe lato.
Kanadyjczyk grał wcześniej w drużynie z Davos w trakcie dwóch lokautów w NHL - w sezonie 2004-05 i 2012-13. Szczególnie udane były te pierwsze rozgrywki, bo zespół sięgnął wtedy po tytuł mistrzowski, a Thornton był MVP części zasadniczej oraz najskuteczniejszym graczem play-offów.
Teraz także wraca tylko na czas do startu nowego sezonu NHL. Na razie jeszcze nie wiadomo na pewno, kiedy liga ruszy. Jej władze liczą, że stanie się to 1 stycznia przyszłego roku.
A sam Thornton, który ostatnich 15 lat w NHL spędził w San Jose Sharks, nie wie jeszcze, w jakim zespole zagra w nowych rozgrywkach. Umowa z "Rekinami" już mu się skończyła. Być może w najbliższych dniach poznamy jego decyzję w sprawie nowego klubu NHL. Do tej pory w 1 636 meczach sezonów zasadniczych najlepszej ligi świata zdobył 1 509 punktów, czyli najwięcej ze wszystkich zawodników, którzy w ostatnim sezonie w niej występowali.
Teraz jednak czeka go gra w zespole z Davos, za którą nie otrzyma żadnych pieniędzy. Przynajmniej na razie. Klub zamierza mu jednak zapłacić niewielką kwotę, ale dopiero w przyszłym sezonie i tylko pod warunkiem, że związany z koronawirusem kryzys finansowy nie uderzy go bardzo mocno.
- To wielki zaszczyt, że Joe wybrał grę w HC Davos już po raz trzeci w swojej niesamowitej karierze - mówi dyrektor sportowy HCD Raeto Raffainer. - A po tym, co widziałem u niego na treningu, wiem, że jest w stanie pomóc naszej drużynie ze sportowego punktu widzenia. Jego kontrola krążka czy jakość podań ciągle są na niesamowicie wysokim poziomie.
Na razie ostrożniejszy jest sam weteran, który nie grał od marca, gdy z powodu pandemii koronawirusa przerwany został sezon NHL. - Nie mam teraz dobrego timingu w sytuacjach na lodzie, muszę go dopiero znaleźć. I na pewno będę zmęczony po pierwszej zmianie czy po pierwszej tercji - mówi gazecie "Tages-Anzeiger". - To będzie wyzwanie.
"Jumbo" w NHL gra z numerem 19, ale w Szwajcarii nosi na plecach 97. Tak było w 2004 roku, gdy nie chciał zabrać 19 Michaelowi Kressowi, mimo że ten sam zaoferował oddanie mu numeru. Teraz także nie będzie odbierał 19 koledze z zespołu. - Z tym numerem gra tu Marc Aeschlimann, a ja nie będę prosił, żeby mi go oddał. Mój synek powiedział mi, żebym znowu wziął 97 - mówi.
Thorntona trudno traktować jak typowego hokeistę zza Oceanu, który przychodzi do europejskiego klubu, bo będzie grał właściwie u siebie. Dość wspomnieć, że ma własne klucze do hali, w której występuje najbardziej utytułowany szwajcarski zespół i jego powierzchni treningowych. Latem trenuje na tych obiektach, kiedy tylko chce. - Nikt w drużynie nie będzie miał pretensji, że Joe zajmuje jego miejsce w ataku. To nie jest tak naprawdę nowy nabytek, tylko już od dawna jeden z nas - mówi trener HCD Christian Wohlwend.
- Davos jest dla mnie drugim domem. Od 15 lat trenuję tu każdego lata. Świetnie, że znów zagram w tej drużynie - mówi Thornton.
Czytaj także: