Reprezentacja Szwecji pokonała Kanadę 4:2 i sięgnęła po brązowy medal Mistrzostw Świata Elity. Zawodnicy „Trzech Koron”, na czele z Marcusem Johanssonem, nie ukrywali, że ich celem było złoto.
Szwedzi przywieźli do Czech naprawdę silną kadrę. Znalazło się w niej aż 18 graczy występujących na co dzień w NHL, a wśród nich znakomici obrońcy Victor Hedman, Erik Karlsson i Rasmus Dahlin, a także napastnicy Marcus Johansson, Joel Eriksson Ek, André Burakovsky Adrian Kempe czy Lucas Raymond.
– Tak, naszym celem było mistrzostwo. Na koniec zagraliśmy o brąz z jedną z najlepszych reprezentacji na świecie. Uważam, że zrobiliśmy kawał dobrej roboty – wyjaśnił Marcus Johansson, który z dorobkiem 12 „oczek” (6 goli, 6 asyst) okazał się najlepiej punktującym graczem w ekipie ze Skandynawii.
Podopieczni Sama Hallama w przekroju całego meczu zaprezentowali więcej konkretów. Po pierwszej odsłonie prowadzili 1:0 po golu Carla Grundströma. W drugiej odsłonie stracili zaliczkę, a na początku trzeciej przegrywali 1:2. Jednak potrafili powstać z kolan i odpowiedzieć z nawiązką.
– Rozegraliśmy dobre spotkanie, chociaż druga tercja była w naszym wykonaniu dość niechlujna. Najważniejsze jest to, że dzięki bramce na 2:2 wróciliśmy do gry – komentował Johansson.
– Naturalnie, cieszymy się z brązowego medalu, chociaż nadal siedzi w nas to, że nie zagraliśmy o złoto, ale taki jest hokej. Zagraliśmy dobrze i znaleźliśmy sposób na wygranie tego spotkania – dodał.
Szwedzki napastnik był też pytany o to, czy po wysokiej przegranej z Czechami 3:7 zespołowi było trudno zmobilizować się na starcie o brąz.
– Nie było łatwo, ale przybyliśmy na halę, poczuliśmy to, że jednak gramy o medal, że naszym przeciwnikiem będzie Kanada i zanim wszystko się zaczęło, byliśmy gotowi – zakończył atakujący Minnesota Wild.
Na sam koniec dodajmy, że dla reprezentacji „Trzech Koron” był to osiemnasty brązowy medal w historii. Szwedzi mają też w swoim dorobku 11 złotych i 19 srebrnych krążków.
Czytaj także: