Kamil Wiwatowski: Pozytywnie zaskoczyliśmy się pokonując Polonię
Kamil Wiwatowski, napastnik SMS-u Toruń oraz MKS-u Sokoły Toruń, który wraz z macierzystym klubem sięgnął po srebro rozgrywek Młodzieżowej Hokej Ligi podsumował ostatni sezon na łamach naszego portalu. – Naszym celem było oczywiście wygranie ligi. Jednak drugie miejsce, które zostało wywalczone po tak ciężkiej fazie play-off uznajemy jako sukces – zaznaczył 19-latek.
HOKEJ.NET: – Jak oceniasz sezon zasadniczy w wykonaniu SMS-u Toruń?
Kamil Wiwatowski, napastnik MKS-u Sokoły Toruń: – Początek był dla nas trudny. Dla wielu zawodników był to dopiero pierwszy sezon w MHL-u i trochę nam zajęło zanim weszliśmy na odpowiednie tory, ale z każdym weekendem wyglądaliśmy coraz lepiej, co w efekcie zaczęło przynosić punkty. Niestety nie udało nam się awansować do fazy play-off i skończyliśmy sezon na dwunastym miejscu. Myślę, że przy odrobinie szczęścia w niektórych meczach, moglibyśmy skończyć ten sezon nieco wyżej.
Na play-offy przeniosłeś się do MKS-u Sokoły. Jakie były tam cele na fazę play-off?
– Tak, miałem możliwość wystąpienia w macierzystym klubie. Naszym celem było oczywiście wygranie ligi. Jednak drugie miejsce, które zostało wywalczone po tak ciężkiej fazie play-off, uznajemy jako sukces, ale został lekki niedosyt po finale, szczególnie, że było blisko, aby doprowadzić do decydującego meczu.
Jakie emocje towarzyszyły wam podczas obu meczów finałowych?
– Byliśmy pełni optymizmu przed dwoma spotkaniami, lecz w trakcie meczów każdy był na tyle skupiony, aby dać z siebie sto procent i nie mieć żalu, że mogliśmy zrobić coś więcej.
Czy przegrana w pierwszym meczu w Sanoku spowodowała u was smutek, czy jednak przekuła się w sportową złość i chęć rewanżu?
– Mecz na wyjeździe nie ułożył się po naszej myśli. Jak najszybciej zapomnieliśmy o tym meczu i chcieliśmy zrewanżować się na Tor-Torze. Niestety to się nie udało.
Czego zabrakło w decydującym meczu, aby wygrać to spotkanie?
– Zabrakło nam skuteczności w sytuacjach pod bramką przeciwnika. Myślę, że ważnym momentem była bramka na 1:1, którą straciliśmy bardzo niefortunnie chwile przed końcem pierwszej tercji.
Jakie były plany na dogrywkę?
– Oczywiście chcieliśmy strzelić decydującego gola (śmiech). W dogrywce nie ma miejsca na błędy i każdy musiał być bardzo skoncentrowany na tym by go nie popełnić. Niestety bramkę straciliśmy w osłabieniu, więc niewiele mogliśmy zrobić by uchronić się przed stratą tej bramki.
Czy po meczu byliście bardzo na siebie wściekli?
– Była w każdym sportowa złość, ale nikt nie był zły na nikogo. Wiedzieliśmy, że wykonaliśmy dobrą pracę i cieszyliśmy się z drugiego miejsca.
Co was najbardziej zaskoczyło w tych play-offach?
– Na pewno pozytywnie zaskoczyliśmy się pokonując Polonię Bytom, która była uznawany przez wielu jako faworyt tych rozgrywek.
Jak indywidualnie oceniłbyś ten sezon?
– Przed sobą mam jeszcze Mistrzostwa Polski Juniorów. Dotychczas jestem zadowolony z mojej dyspozycji w tym sezonie, ale wiem, że stać mnie na jeszcze więcej.
Będziesz chciał to udowodnić podczas meczów Centralnej Ligi Juniorów?
– Oczywiście że tak! Mam również nadzieje, że jako drużyna powalczymy o najwyższe cele.
Jakie plany na przyszły sezon?
– Zobaczymy jeszcze, co przyniesie czas. Bardzo chciałbym spróbować swoich sił z pierwszą drużyną.
Rozmawiał: Mikołaj Hoder
Komentarze