Sanoczanie po chyba najsłabszym meczu z GKS Katowice w tym sezonie - przy oburzeniu kibiców zjeżdżali dziś z lodu pokonani 4:2. Było to pierwsze spotkanie o utrzymanie się w ekstralidze - spotkanie, które zwiększyło szanse katowiczan na pozostanie w ekstraligowym gronie.
Od początku spotkania katowiczanie grali bardziej zdeterminowali i dłużej gościli w tercji gospodarzy. W 4 minucie Rostislav Saglo otrzymał 2 minuty kary za zahaczanie, katowiczanie zamknęli sanoczan w hokejowym „zamku” jednak dość pewnie spisywał się Łukasz Janiec. W 9 minucie 3 sekundzie sanoczanie objęli prowadzenie. Krążek zza bramką rozgrywał między sobą atak Radwański – Koszarek - Niemiec i ten pierwszy z podania Niemca wzdłuż bramki zdobywa prowadzenie dla hokeistów KH Sanok. W 10 minucie znów kara dla sanoczan tym razem 2 minuty otrzymał Artur Dżoń za zahaczanie. Katowiczanie cisnęli, lecz nawet z najbliższej odległości nie mogli pokonać dobrze spisującego się na początku spotkania Jańca, który w 10 minucie 45 sekundzie wygrywa pojedynek sam na sam z Maciejem Baką. W równej 19 minucie spotkania ponownie sanoccy obrońcy przepuścili zawodnika GKSu Katowice, Tomasza Mirochę, który także w sytuacji „oko w oko” z popularnym „Kiecą” nie zdołał go pokonać. Była to bardzo słaba tercja w wykonaniu gospodarzy i tylko dzięki Jańcowi zjeżdżali prowadząc 1:0.
Sanoczanie na początku drugiej tercji mogli podwyższyć wynik, gdyż na ławkę kar został odesłany syn trenera, Rafał Tkacz. Jednak mimo kilku znakomitych sytuacji gospodarze nie zdołali pokonać dobrze broniącego Zająca. W 31 minucie 24 sekundzie powinno być 2:0, jednak w sytuacji sam na sam z katowickim bramkarzem, Tomasz Koszarek nie zdobył bramki. Zaraz potem powinna być kolejna bramka dla gospodarzy, Krzysztof Secemski zza bramki podał do Dariusz Brejty, który stał sam przed Zającem, lecz nie zdołał go pokonać strzelając prosto w niego. Te sytuacje zemściły się 4 minuty później. „Głupią” karę za nadmierną ostrość w grze dostał Przemysław Piekarz a katowiczanie tym razem nie zmarnowali takiej okazji. Adrian Labryga mocno strzelił z pod niebieskiej Janiec odbił krążek wprost pod kija Grzegorza Sobały, który bez najmniejszych problemów skierował krążek do bramki. 3 minuty później było 2:1 dla gości. Mocnym strzałem popisał się Adrian Labryga i Janiec tylko zobaczył jak krążek zatrzepotał w bramce po raz drugi. Za tą bramkę katowiccy zawodnicy otrzymali gromkie brawa od sanockich kibiców. Prawie równo z syreną kończącą drugą tercje katowiczanie mogli podwyższyć prowadzenie, jednak Janiec obronił w sytuacji sam na sam strzał Rafała Pluteckiego.
Gdzie Ci zawodnicy, którzy walczyli jak równi z równym w meczach z groźniejszymi rywalami, jakimi byli GKS Tychy czy Stoczniowiec Gdańsk … ? Zawodnicy zjeżdżając z lodu na przerwę przed trzecią tercją otrzymali porcję gwizdów od niezadowolonych kibiców, którzy mimo strasznego mrozu licznie zjawili się na trybunach, jednak ich pupile, zawiedli na całej linii…
Trzecia tercja to niemoc, zmęczenie i bezradność sanoczan, nad mądrze grającymi katowiczanami. W 45 minucie zasłonięty Janiec przepuścił nie groźny strzał Bartłomieja Kowalskiego. Po tej bramce trener wpuścił na lód Mykolę Voroshnov. W 51 minucie nadzieje, lecz tylko na chwilę odżyły, Saglo idealnie podał zza bramki do Macieja Mermera a ten mocnym strzałem z klepy zdobył kontaktową bramkę. Radość nie trwała długo, kontrę przeprowadzili goście i po błędzie obrońców dwóch zawodników GieKSy znalazło się przed jednym obrońcą. Jaroslav Filo idealnie obsłużył Rafała Tkacza, który z bliskiej odległości pokonał Voroshnova i było wiadomo, że gospodarze już nie wygrają tego spotkania. Mecz był bardzo słabym widowiskiem, widać było zmęczenie i małe zaangażowanie sanockich hokeistów, którzy nie radzili sobie z hokeistami z Katowic, także niewykorzystane sytuacje się zemściły i teraz trzeba liczyć na zwycięstwo w Katowicach, choć to nie będzie łatwe. Sanoczanie byli ostatnio chwaleni za AMBICJE, gdzie ona dziś była ? ...
My kibice liczymy, że w następnych meczach będzie lepiej i zawodnicy zrewanżują się za dzisiejszą porażkę. Jesteśmy z drużyną na dobre i na złe, ale kiedyś każdemu cierpliwość się kończy…
Wierzymy, że był to po prostu wypadek przy pracy… chwila słabości, zmęczenia po rozegraniu tylu meczów, dalekich wyjazdów do Gdańska, nie przespane noce. Liczymy, że będzie lepiej, wierzymy w to!
KH Sanok – GKS Katowice 2:4 (1:0, 0:2, 1:2)
1:0 Maciej Radwański – Marcin Niemiec – Tomasz Koszarek 9:03’
1:1 Grzegorz Sobała – Adrian Labryga 35:05’
1:2 Adrian Labryga - Marek Trybuś - Filo 37:53’
1:3 Bartłomiej Kowalski – Adam Goliński 44:47’
2:3 Maciej Mermer – Rostislav Saglo 51:30’
2:4 Rafał Tkacz – Jaroslav Filo 56:46’
Kary: 14 – 6 min.
Widzów: 1 800
Sędziowali: Przemysław Kępa - Artur Hyliński, Grzegorz Porzycki
Składy:
KH:
Bramkarze: Łukasz Janiec [rezerwowy: 44:47’ Mykola Voroshnov]
I formacja: Tomasz Połącarz, Arkadiusz Burnat; Tomasz Koszarek, Marcin Niemiec, Maciej Radwański
II formacja: Piotr Ciepły, Bogusław Rąpała; Maciej Mermer, Rostislav Saglo, Tomasz Demkowicz
III formacja: Dariusz Demkowicz, Przemysław Piekarz; Dariusz Brejta, Krzysztof Secemski, Artur Dżoń
Rezerwowi: Maciej Piecuch, Grzegorz Galant, Łukasz Miśków, Tomasz Mermer. Robert Kostecki
GKS:
Bramkarze: Jacek Zając [rezerwowy: Tomasz Kowalczyk]
I formacja: Adam Goliński, Adrian Labryga: Jaroslav Filo, Marek Trybuś, Rafał Plutecki
II formacja: Marek Szymański, Pavel Mareczek; Grzegorz Sobała, Robert Sobała, Rafał Tkacz
III formacja: Bartłomiej Kowalski, Marcin Trybuś; Maciej Baka, Łukasz Elżbieciak, Tomasz Mirocha
Rezerwowy: Szymon Kątny, Roman Fonfara, Tomasz Marznica
Czytaj także: