Rozmowa z Januszem Gadomskim, sekretarzem OZHL w OpoluCo dalej z hokeistami Orlika Opole?
Marcin Sagan: Podobno nakłaniał pan właściciela firmy Trefl, jednego z najbogatszych ludzi w Polsce, do tego, by zainwestował swoje pieniądze w opolski hokej. Jakie są tego efekty?
Janusz Gadomski: Rzeczywiście tak było. Kazimierz Wierzbicki, właściciel firmy Trefl i czołowego europejskiego zespołu koszykarskiego - Prokom Trefl Sopot, jest moim przyjacielem ze studiów. I od ponad ośmiu miesięcy namawiałem go do zainwestowania w opolski hokej i przekonałem do tego, choć; nie jest wielkim pasjonatem hokeja. Był z nami na meczu Orlika w Oświęcimiu. Potem poszedł na hokej w Gdańsku. Rozeznał się w realiach rządzących tą dyscypliną w Polsce i był gotowy zainwestować; w Orlika.
Na razie jednak nie widać;, by klub hokejowy z Opola odniósł jakąś korzyść;.
- Bo na naszą koncepcję budowy klubu nie zgodził się prezes Orlika Leszek Pawlak.
Prezes Pawlak mówił, że nikt z firmy Trefl nie rozmawiał z nim. Co w ogóle zakładała koncepcja klubu?
- Panu Pawlakowi złożyłem ofertę 9 kwietnia. Miał ją przemyśleć; i dać; nam odpowiedź do 12 kwietnia. Nie zrobił tego do teraz. Obecnie słyszę, że próbuje niemal od nowa budować; klub i ja mu życzę powodzenia.
Nasza koncepcja zakładała powstanie spółki akcyjnej, w której 51 procent miała mieć; firma Trefl i przejęcie miejsca w ekstraklasie. Niewielka część; miała też należeć; do miasta. Poza tym agencja marketingowa, jaka pracuje dla wielu firm mojego przyjaciela, miała nam szukać; kolejnych sponsorów i była naprawdę wielka szansa na dojście kolejnych poważnych firm. Budżet w pierwszym sezonie miał wynosić; od półtora do dwóch milionów złotych, co gwarantowało spokojną walkę o utrzymanie. W ciągu trzech lat drużyna miała być; zwiększana i po tym okresie miała walczyć; o mistrzostwo Polski i start w europejskich pucharach. Osoba pana Wierzbińskiego gwarantowała taki rozwój. Proszę popatrzeć; na jego klub koszykarski. W ciągu ośmiu lat przeszedł on drogę z trzeciej ligi do finału Pucharu Europy.
Czy wejście poważnego sponsora wiązałoby się ze zmianami we władzach klubu?
- Tego nie ukrywaliśmy od samego początku. Ktoś daje pieniądze, więc wymaga. życzeniem pana Wierzbińskiego było, żebym to ja został prezesem. Dostaliśmy od niego upoważnienie do prowadzenia rozmów w sprawie skompletowania sztabu szkoleniowego i kadry zawodników. Mieliśmy już zaklepanych pięciu graczy, a także trenera. Na razie musieliśmy im jednak podziękować;. Z nazwy zniknąłby też Orlik, a pojawił się Trefl i może jeszcze jakaś firma. Dla wszystkich ludzi, którzy działali w Orliku, znalazłoby się jednak miejsce w nowym klubie. Głównie przy pracy z młodzieżą, która w ostatnim czasie z wielu względów nie wyglądała najlepiej.
Czy jest jeszcze szansa, że wrócicie do rozmów?
- Jest jeszcze taka szansa, choć; czas nagli. Cały czas czekam na telefon pana Pawlaka.
Rozmawiał Marcin Sagan "GW" w Opolu
Czytaj także: