W polskim hokeju wrze. Większość klubów protestuje przeciwko powiększaniu ekstraligi. Wygląda na to, że PZHL będzie musiał się wycofać z tego pomysłu.
Decyzja zarządu Polskiego Związku Hokeja na Lodzie, który wbrew woli klubów powiększył ekstraligę z ośmiu do dziesięciu drużyn, wzbudziła ogromne niezadowolenie środowiska.
Kluby po kolei protestują i ślą do siedziby związku pisma. W naszym regionie najgłośniej sprzeciwiają się pierwszoligowcy: JKH Jastrzębie i Polonia Bytom.
Zarząd JKH podkreśla, że takie zmiany powinny być ustalone z przynajmniej rocznym wyprzedzeniem. Jastrzębian irytuje też, że w przyszłym sezonie każdy zespół będzie mógł mieć w składzie aż pięciu obcokrajowców (dotąd było trzech). "Zredukowanie drużyn I ligi oraz sposób, w jaki to przeprowadzono, uznajemy za skandaliczny" - czytamy w piśmie klubu z Jastrzębia, który nie wyklucza, że jeżeli związek nie wycofa się z podjętej decyzji, zwróci się do ministra sportu z prośbą o ustanowienie dla PZHL-u zarządu komisarycznego.
Jeszcze dalej poszli działacze Polonii, który rozważają wycofanie drużyny z rozgrywek. Sponsorzy klubu z Bytomia proponują działaczom PZHL-u, by zajęli się "Ligą Gry w Bierki".
Działacze KTH Krynica, beniaminka ekstraligi, zapowiedzieli, że jeżeli decyzja zostanie utrzymana, zarząd klubu w całości poda się do dymisji. Na zmiany nie godzą się też dwa najsilniejsze polskie kluby - Cracovia i GKS Tychy - oraz sosnowieckie Zagłębie.
Z naszych informacji wynika, że zarząd PZHL-u pod naciskiem klubów 26 czerwca ponownie zajmie się kształtem ekstraligi. Dwa dni później w Sosnowca ma się odbyć spotkanie Polskiej Ligi Hokejowej - niewykluczone, że właśnie wtedy zapadnie ostateczna decyzja o liczbie drużyn i sposobie prowadzenia rozgrywek.
Na ten dzień z niepokojem będą czekać w Janowie, który dzięki powiększeniu wrócił do ekstraligi. Nerwowe dni czekają szczególnie Marka Koszowskiego. Hokeista Naprzodu, gdy dowiedział się, że klub z dzielnicy Katowic ma szansę na grę w elicie, poprosił o rozwiązane dopiero co podpisanej umowy z Zagłębiem. W Sosnowcu przystali na takie rozwiązanie, zastrzegając jednocześnie, że nie ma mowy o powrocie.
tod - Gazeta Wyborcza
Czytaj także:
