Kolusz: Momentami byliśmy stroną dominującą
GKS Katowice po raz drugi z rzędu zakończył rywalizację w Pucharze Polski na etapie półfinału. Mistrzowie Polski przegrali w Oświęcimiu z GKS-em Tychy 0:2. – To nie był najgorszy mecz w naszym wykonaniu – zaznaczył Marcin Kolusz, obrońca GieKSy.
Ogromny wpływ na losy meczu miał gol zdobyty przez tyszan już w 6. minucie. Filip Komorski wygrał wznowienie z Matiasem Lehtonenem, do krążka dopadł Ondřej Šedivý, który precyzyjnie przymierzył z nadgarstka. Później katowiczanie ruszyli do odrabiania strat, ale szło im jak po grudzie. Nie zdołali znaleźć sposobu na świetnie usposobionego Tomáša Fučíka.
– To nie był najgorszy mecz w naszym wykonaniu. Myślę, że momentami byliśmy stroną dominującą. Tylko nie zwieńczyliśmy tej w miarę dobrej gry żadnym golem. Jeżeli nie strzelisz, to ciężko myśleć o wygranym meczu – powiedział Marcin Kolusz, najbardziej doświadczony zawodnik katowickiego klubu.
Mistrzowie Polski na tyską bramkę oddali 33 uderzenia, ale żadne z nich nie znalazło dostępu do bramki. Pozostaje zapytać, czy to skuteczność jest w tej chwili największym mankamentem GieKSy?
– Chyba tak. Z drugiej strony przynajmniej stwarzamy sobie okazje i wierzymy mocno w to, że ta skuteczność przyjdzie. Mam nadzieję, że w najbardziej odpowiednim momencie, czyli na play-off – stwierdził "Kolos".
Katowiczanie w ostatnim czasie nie prezentowali się najlepiej. Ekipa z alei Korfantego wygrała w lidze tylko 4 z 12 meczów, a zwycięstwa odniosła z zespołami z dolnych rejonów tabeli. Po dwa razy przegrywała z czterema drużynami, które mają medalowe aspiracje.
– Pomału wychodzimy z dołka. Pracujemy na lodzie i wszyscy staramy się grać jak najlepiej. Musimy być cierpliwi, bo tylko w ten sposób możemy coś wygrać w tym sezonie – zaznaczył Marcin Kolusz. – Będziemy konsekwentnie trzymać swojego planu.
Komentarze