Rozkręcamy się z meczu na mecz. To jednak nie zmienia faktu, że nasza gra nie wygląda jeszcze tak, jak powinna - ocenia początek nowego sezonu Marcin Kolusz.
Reprezentacyjny napastnik od początku rozgrywek tworzy jeden atak z Mikołajem Łopuskim i Josefem Vitkiem. - Na pewno musimy ciężko pracować nad naszym zgraniem. Potrzeba nam jeszcze trochę czasu. Zdaję sobie sprawę, że z Jastrzębiem nasz atak zagrał bardzo słabo, ale dwa dni później w Oświęcimiu zaprezentowaliśmy się zdecydowanie lepiej. Z każdym treningiem i meczem nasza współpraca wygląda coraz lepiej - mówi Marcin Kolusz.
W czterech z pięciu dotychczasowych spotkań to hokeiści GKS Tychy jako pierwsi tracili bramki. - Ciężko to wytłumaczyć. Za każdym razem na tafle wyjeżdżają dwa zespoły, które chcą otworzyć wynik spotkania. Najważniejszy jest jednak końcowy rezultat. Poza tym póki co tracenie bramek jako pierwsi wychodzi nam na dobre, bo te spotkania kończyły się naszymi zwycięstwami.
Wczoraj do zespołu dołączył Yuri Kuzin. - To na pewno zwiększy rywalizację wśród napastników. Można podejrzewać, że Yuri i Maxim będą grać w jednej formacji, chociaż decyzja oczywiście należy do trenera. To on musi poukładać formacje, a naszym zadaniem jest jak najlepsza realizacja jego założeń taktycznych - podkreśla Kolusz.
W najbliższym czasie tyscy hokeiści rozegrają trzy mecze ligowe na Stadionie Zimowym w Tychach. - Każdy zawodnik lubi występować przed własną publicznością. Nie trzeba spędzać czasu w autokarze. W Tychach gra się naprawdę fajnie, bo atmosfera na trybunach jest zawsze świetna. Wychodzi na to, że robimy to co lubimy w fajnym miejscu - kończy napastnik.
Czytaj także: