W hokejowym klasyku kibice zastanawiali się, czy aby nie trafili na mecz piłki ręcznej, bo nawet kilkubramkowa zaliczka nie była kapitałem na wygraną. Wiele było przypadku we wtorkowym meczu mistrza z wicemistrzem.
Kilka dni temu Wojas/Podhale w finale Pucharu Polski po dramatycznym spotkaniu pokonał Dwory/Unię 5:4. Wtedy oświęcimianie przegrywali już 0:3, by objąć prowadzenie 4:3. Wydawało się, że wyciągnęli wnioski z tamtej porażki, bo tym razem od początku nie gonili wyniku, ale sami objęli prowadzenie.
Jednak nowotarżanie, podobnie jak miejscowi, wykorzystali liczebną przewagę, doprowadzając do remisu. Martin Kotasek dostawił łopatkę kija do zagrania wzdłuż bramki Miroslava Fiszera. Na początku drugiej tercji Marcin Kolusz jako pierwszy dopadł krążka odbitego po strzale Piotra Gila, pakując go do siatki.
O tym, że był to mecz dziwnych goli, można się było przekonać po raz pierwszy w 28. min. Wtedy Miłosz Ryczko zdecydował się na indywidualną akcję, krążek uciekł za bramkę, ale środkowy trzeciego ataku podążył za nim i spod bandy zagrał wzdłuż linii bramkowej, a Igor Bobczek tak nieszczęśliwie nastawił łopatkę kija, że wpakował "gumę" do siatki.
Najwięcej emocji było w trzeciej tercji. Wydawało się, że podhalanie nie oddadzą dwubramkowej zaliczki, jednak gospodarze doprowadzili do remisu. - Takie elementy zawsze podbudowują zespół psychicznie. Walczymy do końca i to jest najważniejsze - stwierdził trener Dworów Andriej Sidorenko.
- Najważniejsze, że stwarzamy sporo sytuacji bramkowych. W naszej grze widać finezję. Strzelamy dwa gole, rywal doprowadza do remisu, tymczasem odpowiadamy kolejnym trafieniem i znowu jesteśmy górą. Bardzo szybko staramy się wyciągać wnioski. Przegraliśmy pechowo, ale na tym meczu liga się nie skończyła - dorzucił Wiktor Pysz, menedżer Podhala.
Kuriozalny był gol dla Unii, pozwalający jej doprowadzić do dogrywki. Jacek Zamojski zza linii czerwonej uderzył w środek bramki, Marek Batkiewicz położył łapaczkę na lodzie, by wpuścić do niej krążek, tymczasem ten odbił się od nierówności na lodzie i wpadł do siatki.
W 59. min i 21. s karę zarobił Łukasz Wilczek. W regulaminowym czasie goście zdołali się obronić, ale kiedy w dogrywce układ przewagi zmienił się na 4 na 3, Mariusz Puzio z ostrego kąta trafił do siatki. - Luka była mała, ale krążek odbił się od ramienia bramkarza - mówił po meczu szczęśliwy Puzio. - Popełniamy sporo błędów w tyłach, ale może lepiej, że zdarzają nam się one teraz. Udowodniliśmy Podhalu, że porażka w Pucharze Polski była wypadkiem przy pracy.
- Jesteśmy przygnębieni tym wynikiem - stwierdził Marcin Kolusz, który, jak w Pucharze Polski, mógł zostać także bohaterem wczorajszego spotkania. - Rozegraliśmy dobry mecz. Na początku mieliśmy kłopot ze złapaniem właściwego rytmu. Ciężko nam się było rozruszać po sylwestrze. Nie traktowaliśmy tego pojedynku w kategoriach rewanżu.
- Dla nas największym problemem jest obecnie obsada bramki - stwierdził Andrzej Słowakiewicz, trener "Szarotek".
Dwory/Unia6
Wojas/Podhale 5
Tercje: 1:1, 1:1, 3:3, dogr. 1:0
Bramki: 1:0 Młynczenko (8. Gabryś), 1:1 Kotasek (18. Fiszer, w przewadze), 1:2 Kolusz (23. Gil), 2:2 Ryczko (28.), 2:3 Łabuz (44. Sroka, w przewadze), 2:4 Radwański (46. Kolusz), 3:4 Puzio (48. Piekarski, Klisiak), 4:4 Jaros (52. Jaworski), 4:5 Kolusz (54. Łabuz), 5:5 Zamojski (58.), 6:5 Puzio (61. Stebnicki).
Dwory/Unia: Jaworski - Zamojski, Piekarski, Klisiak, Stebnicki, Puzio - Miedwiediew, Gabryś, Klinim, Jakubik, Mlinczenko - Dulęba, Kłys, Wojtarowicz, Ryczko, Jaros - Modrzejewski, Stachura, S. Kowalówka.
Wojas/Podhale: Batkiewicz - Piotrowski, Łabuz, Zubek, Słowakiewicz, Wołkowicz - Sroka, Wilczek, Kotasek, Fiszer, Różański - Bobczek, Gil, Radwański, Kolusz, Łyszczarczyk - Hajnos, Biela, Podlipni.
Sędziował: Waldemar Matuszak z Bydgoszczy. Kary: 16 oraz 24 min (w tym 10 za niesportowe zachowanie dla Bobczeka). Widzów ok. 2000.
adi - Gazeta Wyborcza
skh
Czytaj także: