To był naprawdę kuriozalny gol. Bramkarz wpakował krążek prosto do bramki, ale nie rywali, a swojej.
Do rzadko spotykanej sytuacji doszło w meczu grupy południowej niemieckiej Oberligi, czyli na trzecim poziomie rywalizacji za naszą zachodnią granicą.
W 7. minucie spotkania drużyn SC Riessersee i Heilbronner Falken bramkarz tego drugiego zespołu Patrick Berger wyjechał, by przejąć krążek toczący się w jego tercji obronnej. Po zatrzymaniu "gumy" chciał ją zagrać za bramkę. Tyle że zrobił to tak nieudanie, że skierował krążek prosto do własnej bramki.
"Samobój" Patricka Bergera:
Polskim kibicom taki gol najbardziej przypomina tego, którego w półfinale Pucharu Polski w 2015 roku w meczu z Comarch Cracovią strzelił do własnej bramki broniący wówczas w JKH GKS-ie Jastrzębie David Zabolotny.
Nota bene, drużyna Zabolotnego Bietigheim Steelers jest obecnie w południowej grupie Oberligi głównym rywalem Heilbronner Falken Bergera. Ekipa Falken prowadzi w tabeli, a Steelers, których barwy reprezentuje także Paweł Dronia, są na 2. miejscu.
Ale takie gole przytrafiały się także bramkarzom, którzy dziś są na hokejowym szczycie. W obecnym sezonie takiego "samobója" w meczu z Tampa Bay Lightning zapisał na swoje konto Charlie Lindgren, bramkarz legitymującej się obecnie drugim najlepszym dorobkiem punktowym w NHL drużyny Washington Capitals.
Podobnego ma na koncie także bramkarz Columbus Blue Jackets Elvis Merzļikins, który w 2018 roku, jeszcze w barwach szwajcarskiego HC Lugano, strzelił do własnej bramki w derbowym meczu z HC Ambrì-Piotta.
Patrick Berger po wczorajszej wpadce w Garmisch-Partenkirchen mógł odetchnąć z ulgą, bo ostatecznie nie miała ona kluczowego wpływu na wynik meczu. Gol, którego zaliczono ostatniemu zagrywającemu krążek w miejscowej drużynie Thomasowi Schmidowi, dał miejscowym prowadzenie 1:0, ale goście z Heilbronn wygrali cały mecz 5:3.
Czytaj także: