Laszkiewicz: Nie czuliśmy się mistrzami. Wiedzieliśmy, że Jastrzębie się nie podda
"Przed meczami na Jastorze nie czuliśmy się mistrzami. Stąpamy mocno po ziemi i wiedzieliśmy, że Jastrzębie się nie podda. Żeby z nimi wygrać, trzeba zostawić na lodzie wszystkie siły i zagrać w stu procentach odpowiedzialnie. W Jastrzębiu nam to nie wyszło, ale to już za nami. Teraz wracamy na swój teren i chcemy zrobić wszystko, żeby wygrać ten mecz i żeby radość została w Krakowie" - mówi RMF FM na dzień przed szóstym spotkaniem w finale play off Polskiej Ligi Hokejowej napastnik Comarch Cracovii Leszek Laszkiewicz.
Edyta Bieńczak: Przed meczami wJastrzębiu wydawało się, że nic nie jest wstanie stanąć wam na drodze do tytułu. Prowadziliście 3:0 wbilansie meczów, wniedzielę na Jastorze 3:1 po pierwszej tercji. Inagle sytuacja zmieniła się o180 stopni. Uznaliście po tej pierwszej tercji, że złoto macie już wkieszeni?
Leszek Laszkiewicz:Na pewno nie. Nikt nie myślał, że jesteśmy już mistrzem. Cały czas powtarzaliśmy, że wiemy, że ciężko jest zrobić ten ostatni krok iże Jastrzębie na pewno się nie podda, bo to bardzo dobra drużyna.
Fakt jest faktem, że jesteśmy troszeczkę źli, bo wygrywaliśmy na Jastorze 3:1 itrzeba było dowieźć ten wynik do końca, ale niestety padły bramki dla Jastrzębia - można powiedzieć, że szczęśliwe, ale szczęście też jest potrzebne. Przed meczem wiedzieliśmy też, że jedziemy na ciężki teren - wJastrzębiu szczęścia nigdy nie ma, ciężko gra się tam każdej drużynie. No inie udało się.
Wtym drugim meczu również mieliśmy swoje sytuacje, ale Kamil Kosowski bronił rewelacyjnie, nie pozwolił nam kompletnie na nic.
Teraz wracamy do siebie, gramy przed swoją publicznością ichcemy zrobić wszystko, rzucić na lód wszystkie siły, żeby wygrać ten mecz.
Ja wrócę jeszcze na moment do tej drugiej tercji niedzielnego meczu wJastrzębiu. Powiedział pan, że JKH miało sporo szczęścia przy tych bramkach ifaktem jest, że Rafał Radziszewski bardzo dobrze bronił wtym meczu, ale też statystyka tej drugiej tercji - jeżeli chodzi ocelne strzały - była dla was miażdżąca: Jastrzębie 17, Cracovia 3.
Oczywiście, że tak. Ja nie twierdzę, że Jastrzębie grało słabo. Ale faktycznie rzadko się zdarza, żeby strzelić wmeczu bramki zpowietrza. Awiadomo, że kiedy drużyna strzela bramki, to się podnosi, coraz bardziej atakuje. Na pewno zagrali tą tercję rewelacyjnie itrzeba przyznać, że byli lepsi od nas wtym fragmencie gry. Później dowieźli ten wynik do końca ito jest ich duża zasługa. Po prostu byli wtym meczu lepsi.
We wczorajszym meczu przegraliście wysoko, 0:5. Wsieci pojawia się sporo głosów, że ten mecz odpuściliście po to, żeby to rozstrzygające spotkanie rozegrać wKrakowie iświętować zdobycie tytułu przed własną publicznością.
To jest kompletna bzdura. Jeżeli ktoś mówi takie rzeczy, to naprawdę jest nieświadomy rangi tych finałów ilekceważy jastrzębian. My na pewno tego nie robimy, naprawdę chcieliśmy wygrać ten mecz. Ale stało się tak, anie inaczej, Kosowski świetnie bronił wtym meczu inie pozwolił nam na nic - bo mieliśmy swoje naprawdę dobre sytuacje na początku spotkania, były dwie poprzeczki. Ale niestety oni strzelali kolejne bramki ipóźniej było już ciężko odwrócić losy spotkania.
Tak że naprawdę nikt nie odpuszcza. My cały czas stąpamy mocno po ziemi iwiemy otym, że żeby wygrać zJastrzębiem, trzeba zostawić na lodzie wszystkie siły izagrać wstu procentach odpowiedzialnie. Nam to nie wyszło wJastrzębiu, ale to już za nami, to już historia iteraz chcemy zrobić wszystko, żeby już nie popełnić tego błędu iwykorzystać atut własnego lodowiska.
A otak wysokiej porażce da się zapomnieć tak zdnia na dzień? Ona nie deprymuje trochę przed jutrzejszym spotkaniem?
Każdy mecz jest inny. Wplay offach można przegrać jeden mecz 0:10, 0:5, 0:1, ana drugi dzień można tak samo wygrać. Dlatego ja na pewno tamten mecz mam już za sobą ipodejrzewam, że chłopcy również. My po prostu musimy zrobić wszystko, żeby zmobilizować się na jutrzejsze spotkanie, iwiemy, że ta mobilizacja będzie bardzo dobra, bo przyjdą nasi kibice, aprzed naszymi kibicami zawsze gramy na sto procent, oni dodają nam skrzydeł. Tak że liczymy na pełną halę iświetny doping.
No właśnie, kiedy rozmawialiśmy ostatnio, po waszym awansie do finału, mówił pan, że wzrobieniu tego ostatniego kroku, który często jest najtrudniejszy, pomogli wam kibice. Czyli liczycie na to, że jutro będzie tak samo.
Dokładnie tak. Oni naprawdę świetnie nas dopingują iwyciągają nas "z ostatniej rezerwy". Przed taką publicznością gra się rewelacyjnie, to są same plusy. Tak że chcielibyśmy imarzymy otym, żeby jutro było tak samo, żebyśmy wygrali iżeby radość została wKrakowie.
Komentarze