"Chwile zwątpienia pojawiają się zawsze, ale zawsze przychodzi jakiś przełom. Dla nas przełomem była ostatnia wygrana w Sanoku. Po "zabawnym" hokeju, bo w trzeciej tercji padło 10 bramek" - tak napastnik Comarch Cracovii Leszek Laszkiewicz komentuje w rozmowie z Edytą Bieńczak zmagania z Ciarko PBS Bank KH Sanok w półfinale play off. "Duży udział w naszym awansie do finału mają kibice. Zmotywowali nas w tym ostatnim, najtrudniejszym meczu" - podkreśla. O finałowym pojedynku z JKH GKS Jastrzębie mówi krótko: "Szykujemy się na ciężką batalię, ale zrobimy wszystko, żeby zawiesić na szyi złote medale".
Edyta Bieńczak: Sprawiliście dużą niespodziankę. Przed rozpoczęciem play offów mało kto przewidywał, że uda wam się wyeliminować zespół zSanoka.
Leszek Laszkiewicz:Dokładnie. Tym większa nasza satysfakcja, tym większa radość wcałej drużynie. Naprawdę strasznie się cieszymy, bo Sanok to świetny zespół, byli głównym pretendentem do zdobycia mistrzostwa. Ale to my się teraz cieszymy imamy swoje fajne chwile.
Co zaważyło na wyniku tej półfinałowej rywalizacji?
Moim zdaniem, na niekorzyść Sanoka zadziałała przerwa, jaką mieli przed play offami. Kiedy nie gra się przez miesiąc iczeka na play offy, to nie jest dobry prognostyk. Wydaje mi się, że to wybiło ich zrytmu. My też mieliśmy kiedyś taką sytuację. Przed finałem zPodhalem (Podhale Nowy Targ, play off w2010 roku - RMF FM) też byliśmy zdecydowanym faworytem, aprzerwa podziałała na nas tak, że nie zdobyliśmy wtedy złota ito Nowy Targ się cieszył. Wydaje mi się, że to jeden zgłównych powodów, dla którego Sanok znami nie wygrał.
Zdrugiej strony, wplay offach gra się inaczej. Nie zawsze wygrywa drużyna lepsza na papierze. Tu wgrę wchodzą serce, ambicja. Ipoświęcenie, bo ile razy było tak, że chłopcy rzucali się prosto pod strzały...? Tak że tylko się cieszyć.
W tym decydującym meczu zagraliście bardzo mądrze taktycznie, aw bramce świetnie bronił Rafał Radziszewski.
On od początku sezonu pokazuje, że jest naszym najmocniejszym punktem, świetnie nas wspomaga. To jest bardzo ważne. Wplay offach również pokazał swój kunszt, pokazał się zjak najlepszej strony - ioby tak do końca.
Który ztych sześciu meczów był dla was najtrudniejszy?
Każdy był ciężki. Wplay offach nikt się nie oszczędza ikażdy mecz był na wysokim, wyrównanym poziomie. Trzeba było mocno się napocić inamęczyć, żeby wygrać. Ale uważam, że zawsze ten pierwszy mecz jest takim meczem przełomowym. Dla nas tak było, bo wygraliśmy na strasznie ciężkim terenie, jakim jest Sanok (Cracovia wygrała 4:3 po dogrywce - RMF FM), iuwierzyliśmy wto, że da się znimi grać, da się znimi wygrywać. Przez ostatnie dwa lata praktycznie nie byliśmy wstanie znimi wygrać - graliśmy jak równy zrównym, ale przegrywaliśmy zawsze otą jedną, dwie bramki. Dlatego ta pierwsza wygrana wSanoku strasznie nas zmotywowała ipóźniej już poszliśmy za ciosem.
Czy wcałej tej półfinałowej rywalizacji był jakiś moment, kiedy pojawiło się zwątpienie, myśl, że może się nie udać?
Tak, zawsze są takie momenty, chwile, kiedy widać, że coś "siada" albo coś nie wychodzi, nasila się już zmęczenie. Takie momenty się pojawiają, ale zawsze następuje jakiś przełom. Dla nas taki przełom nadszedł, kiedy wygraliśmy po "zabawnym" hokeju, można powiedzieć, bo wtrzeciej tercji padło 10 bramek (niedzielne spotkanie wSanoku, które Cracovia wygrała 7:6). My to wygraliśmy, szczęście przechyliło się na naszą stronę. Później było nam trochę łatwiej grać. Wróciliśmy na swój teren. Nasi kibice dopingują nas fantastycznie, wiemy, że możemy na nich liczyć, że zawsze wyciągną nas "z ostatniej rezerwy". Ipokazali to wostatnim meczu, wciężkich chwilach, bo trzeba powiedzieć, że nie mieliśmy takiego potencjału wdrużynie, jaki miał Sanok, ale oni zmotywowali nas do tego ostatniego kroku. Bo ten ostatni krok zawsze jest najtrudniejszy. Tak że wielkie podziękowania dla kibiców. Zawsze pomagali nam wciężkich chwilach iw tym ostatnim zwycięstwie jest duża ich zasługa.
Teraz to wsparcie przyda się bardzo wstarciu zdrużyną zJastrzębia, zktórą spotkacie się wfinale. JKH pokonało GKS Tychy wczterech meczach, więc miało trochę więcej czasu na regenerację. To może mieć znaczenie dla wyniku tej finałowej rywalizacji?
Wydaje mi się, że nie, bo każdy idzie już wrytmie. Nie ma tu dużej różnicy, 2-3 dni nie odgrywają, moim zdaniem, większej roli. My wiemy, że Jastrzębie gra wtym sezonie naprawdę świetny hokej. Udowodnili to już wtedy, kiedy wygrali Puchar Polski (w finałowym meczu wSanoku pokonali gospodarzy - RMF FM). Iudowodnili to tym, zjaką klasą wygrali ztyszanami. Wygrać 4:0 ztyszanami, którzy mieli naprawdę świetną ekipę - to budzi szacunek.
Tak że przygotowujemy się na ciężką batalię, wiemy, że nie będzie łatwo, ale idziemy za ciosem izrobimy wszystko, żeby zdobyć mistrzostwo Polski.
Jaki jest najbardziej realistyczny, pana zdaniem, scenariusz tej finałowej rywalizacji? Jaki bilans meczów?
Nieważne, jaki będzie bilans, ważne, żeby był korzystny dla nas. Żebyśmy zawiesili na szyi złote medale.
Edyta Bieńczak
RMF FM
Czytaj także: