Legenda New York Islanders nie żyje
Nie żyje czterokrotny zdobywca Pucharu Stanleya, legenda New York Islanders Clark Gillies. W czasie swojej kariery był uważany za jednego z najtwardszych graczy w NHL.
Gillies zmarł w piątek w wieku 67 lat. Nie podano przyczyny jego śmierci.
Urodzony w mieście Moose Jaw w kanadyjskiej prowincji Saskatchewan Gillies spędził w NHL 14 sezonów. Przez 12 reprezentował New York Islanders, a później grał w Buffalo Sabres. Przeszedł do historii jako członek mistrzowskiej "dynastii" Islanders z pierwszej połowy lat 80. ubiegłego wieku. W latach 1980-83 zdobył z tą drużyną 4 Puchary Stanleya z rzędu. To do dziś jej jedyne triumfy w rozgrywkach NHL.
Znany kolegom pod pseudonimem "Jethro" Gillies wybrał Islanders w 1974 roku, gdy ten klub draftował go z numerem 4. W tym samym czasie został także wybrany w drafcie konkurującej wówczas z NHL ligi WHA przez Edmonton Oilers, ale wolał grać w drużynie "Wyspiarzy". Rozegrał w niej 872 mecze sezonów zasadniczych, co jest 5. najlepszym wynikiem w historii klubu. Ogółem w NHL wystąpił w 958 spotkaniach rozgrywek regularnych. Strzelił 319 goli i zaliczył 378 asyst. W play-offach w 164 meczach zdobył 47 bramek i dołożył 47 asyst.
W ekipie "Wyspiarzy" był lewoskrzydłowym słynnego ataku nazywanego "Trio Grande", który tworzył razem z Mikiem Bossym i Bryanem Trottierem. Bossy był w tej formacji snajperem, Trottier rozgrywającym, a Gillies choć nie tak hokejowo utalentowany jak obaj wybitni partnerzy, uzupełniał ich swoją twardą, waleczną postawą na lodzie. Sam jednak też potrafił sześciokrotnie w karierze przekroczyć granicę 30 goli w sezonie.
Był kapitanem Islanders jeszcze zanim ci zaczęli osiągać największe sukcesy. Zrezygnował jednak z tej funkcji przed pierwszym mistrzowskim sezonem na rzecz Denisa Potvina, twierdząc, że presja związana z byciem kapitanem niekorzystnie wpływa na jego grę. Dwukrotnie był wybierany do Drużyny Gwiazd sezonu NHL, raz zagrał w Meczu Gwiazd. W 1978 roku spotkała się w nim cała trójka tworząca formację "Trio Grande".
W czasie swojej kariery uchodził za jednego z największych ligowych twardzieli i często angażował się w starcia z rywalami. Do historii przeszła jego walka w debiutanckich play-offach w 1975 roku z Dave'em "Młotem" Schultzem, który ustanowił wtedy w sezonie zasadniczym do dziś niepobity rekord liczby karnych minut (472). W meczu numer 5 półfinału play-off pomiędzy Islanders a Philadelphia Flyers Schultz oberwał jednak od Gilliesa na tyle mocno, że na pomoc swojemu koledze rzucili się inni zawodnicy "Lotników".
Legendarna bójka Clarka Gilliesa z Dave'em Schultzem:
Łącznie w sezonach zasadniczych i play-offach "Jethro" zebrał 1 312 karnych minut. Nigdy jednak w jednym sezonie nie przekroczył 100 minut. Według statystyk zajmującego się bójkami serwisu hockeyfights.com stoczył w NHL 66 pięściarskich pojedynków.
W 1996 roku numer 9, z którym występował, został zastrzeżony przez New York Islanders, a 6 lat później Gillies trafił do Galerii Sławy Hokeja.
Po zakończeniu kariery był znany z zaangażowania na rzecz społeczności Long Island i udziału w licznych akcjach charytatywnych.
- NHL opłakuje odejście Clarka Gilliesa, na lodzie opoki dynastii mistrzowskiej New York Islanders z początku lat 80. i filaru społeczności Long Island już zawsze później. Gillies pomógł zdefiniować pojęcie "silnego skrzydłowego" w czasie swojej 14-letniej, wartej nominacji do Galerii Sławy Hokeja kariery w Islanders i Buffalo Sabres, której najważniejszymi punktami były 4 Puchary Stanleya z rzędu - napisał komisarz NHL Gary Bettman w swoim oświadczeniu. - Uwielbienie i podziw ze strony kolegów z drużyny oddawały serce i pasję, które wnosił do hokeja. Składamy najgłębsze kondolencje jego rodzinie oraz niezliczonym przyjaciołom i kibicom.
Klub Islanders podał informację o śmierci swojej legendy zaraz po rozegranym tej nocy meczu z Arizona Coyotes. Ta kwestia zupełnie zdominowała pomeczową konferencję prasową.
- Widziałeś Clarka Gilliesa, myślałeś "Wyspiarz" - powiedział obecny trener drużyny Barry Trotz. - Charyzmatyczny, grał we właściwy sposób, był częścią społeczności. Miał to wszystko, co definiowało bycie "Wyspiarzem". Był dobrym kolegą z drużyny i fantastycznym człowiekiem. Serce mi stanęło, gdy się dowiedziałem o jego śmierci.
Komentarze