Wszystkie towarzyskie turnieje mają na celu to, by jak najlepiej przygotować się do kwietniowych mistrzostw świata.
Najbliższa sobota, 15 grudnia, w sportowym życiu Damiana Słabonia może mieć szczególne znaczenie. Wiele wskazuje na to, że 33-letni napastnik Cracovii w spotkaniu z Ukrainą podczas turnieju Euro Ice Hockey Challenge w rumuńskiej Csikszerdzie po raz 200. zagra w biało-czerwonych barwach. By jednak obchodzić ten niecodzienny jubileusz, Słaboń będzie musiał zagrać również z dwoma wcześniejszymi rywalami w tej imprezie - Kazachami i Rumunami.
Pierwszy raz Tuż przed wyjazdem, podczas krótkiego zgrupowania w Krynicy, Słaboń trenował z kolegami i był w dobrym nastroju. Dla hokeisty „Pasów” mecze w Rumunii będą... debiutem w reprezentacji prowadzonej przez Igora Zacharkina. Kiedy bowiem nasza kadra rozgrywała w sierpniu towarzyski dwumecz z Francją, leczył kontuzję, z kolei z udziału w turnieju kwalifikacji olimpijskiej w Kijowie wyeliminowały go ważne sprawy rodzinne. Tak przynajmniej brzmiał oficjalny komunikat związku.
- Ten mecz jubileuszowy powinien być nieco wcześniej, ale rok temu, podczas
mistrzostw świata w Kijowie, już w pierwszym spotkaniu, z Litwą. doznałem kontuzji barku i zostałem odesłany do domu - mówi Damian Słaboń. - Generalnie jednak trochę tych meczów reprezentacyjnych się nazbierało, przez lata grałem w kadrze z lepszym bądź gorszym skutkiem. Chyba powoli muszę się rozglądać za następcami. Ale ponieważ konkurencja nie napiera, jeszcze się trzymam. Debiut w Gdańsku Reprezentacyjny debiut umknął hokeiście z pamięci.
Zatem, gwoli przypomnienia, nastąpił on 11 lutego w 1998 r. w Gdańsku, w przegranym meczu z Norwegami 4:7. Następnego dnia było już lepiej
i biało-czerwoni wygrali 1:0. Słaboń grał jako środkowy napastnik, a miał za partnerów Artura Ślusarczyka oraz Sławomira Krzaka i zapisał asystę przy golu tego pierwszego.
Nim debiutował w seniorach, jako młokos występował w reprezentacjach juniorów oraz młodzieżowych i z reguły był o 2 lata młodszy od kolegów. - Wówczas akcje naszych reprezentacji stały znacznie wyżej niż teraz, bo młodzież miała okazję grać w najsilniejszej grupie, seniorzy walczyli o nią i zaliczali się do czołówki w gronie średniaków – dodaje napastnik. – Z trenerem Wiktorem Pyszem w 2002 r. awansowaliśmy do elity, ale w następnym roku w Goeteborgu znów spadliśmy do grupy słabszej. A teraz jesteśmy w III lidze i mamy za sobą nieudaną próbę powrotu o szczebel wyżej.
Obowiązkowy powrót
Najprzyjemniejsze chwile dla Słabonia to wspomniany awans zespołu do elity we Francji oraz spotkanie ze Słoweńcami w turnieju EIHC w 2004 r. Polacy wygrali 4:2, zaś reprezentacyjny środkowy zapisał na swoim koncie dwa gole i asystę. Najbardziej przykre momenty to kontuzja barku w Kijowie oraz spadek drużyny do III ligi oraz ostatnie mistrzostwa w Krynicy i porażka z Koreą Płd.
- Nie przypuszczałem, że nasz występ - przy komplecie publiczności! - zakończy się
taką klapą. Bardzo mnie to zabolało - podkreśla Słaboń. - W kwietniu w Doniecku chciałbym wraz z kolegami cieszyć się z awansu, bo chcemy odzyskać utracone
miejsce. Dlatego dobrze się stało, że właśnie w Rumunii mamy okazję po raz kolejny zmierzyć się z rywalami wyżej od nas sklasyfikowanymi.
Kazachstan (17. miejsce w światowym rankingu) i Ukraina (20) nie pojawią się w Rumunii w najsilniejszych składach, ale obie reprezentacje przygotowują się do lutowych, finałowych turniejów, których stawką będzie udział w igrzyskach w Soczi w 2014 roku. Kazachowie zagrają w Rydze z Łotwą, Francją i Wielką Brytanią. Z kolei Ukraińcy będą rywalizowali w duńskim Vojens z gospodarzami, Białorusią i Słowenią.
Biało-czerwoni są na 23. miejscu w rankingu IIHF, a Rumuni na 27. W kwietniowych
mistrzostwach świata Dywizji IB w Doniecku Polacy zagrają m.in. właśnie z Ukrainą i Rumunią. W najbliższy weekend przekonamy się, czy nauki pobierane przez naszych hokeistów u Igora Zacharkina idą... w las, czy też pojawią się symptomy postępu.
Włodzimierz Sowiński - Dziennik Sport
Czytaj także: