Tauron KH GKS Katowice przegrał wczoraj z GKS-em Tychy 3:4 i znalazł się nad przepaścią. Porażka w dzisiejszym starciu (początek o 18:00) spowoduje, że katowiczanie zakończą sezon ze srebrnymi medalami.
Po pierwszej odsłonie GieKSa prowadziła 2:1 po bramkach Bartosza Fraszki i Patryka Wronki. Po czterdziestu minutach było 2:2, ale w trzeciej odsłonie skuteczniejsi okazali się tyszanie.
– Trudno powiedzieć, czego nam zabrakło. Wydaje się, że w drugiej tercji złapaliśmy zbyt dużo kar, a na dodatek urazu nabawił się Marek Strzyżowski. Walczyliśmy do samego końca, ale się nie udało – zaznaczył Tomasz Malasiński, kapitan ekipy z Korfantego.
Tauron KH GKS Katowice w rywalizacji do czterech zwycięstw przegrywa już 0:3. Porażka w dzisiejszym starciu sprawi, że złote medale po raz trzeci w historii zawisną na szyjach ekipy z piwnego miasta.
– Dopóki krążek w grze, wszystko jest możliwe. Oni prowadzą 3:0, ale nie jest to powiedziane, że już wygrali mistrzostwo. Zrobimy wszystko, by odwrócić losy tej rywalizacji – zaznaczył "Malaś".
A hokejowa historia zna już takie przypadki. W sezonie 1997/1998 Slezan Opawa, prowadzony wówczas przez Jiříego Režnara, przegrywał rywalizację barażową o pozostanie w czeskiej ekstralidze z Orli Znojmo 0:3 (1:4, 1:2, 2:3). Udało mu się powstać się z kolan i pokonać rywali w kolejnych czterech meczach (4:1, 6:3, 3:2 d., 6:0).
Czytaj także: