Wczorajszy mecz był bardzo ważny dla Mariusza Puzia. Lewoskrzydłowy drugiego ataku obchodził wczoraj 38. urodziny. Publiczność odśpiewała mu chóralne "Sto lat" po zakończeniu spotkania. Popularny "Puzon" postawił wczoraj pieczęć na zwycięstwie Dworów Unii.- Trudno wymarzyć sobie lepszy prezent urodzinowy niż zdobycie bramki w meczu finałowym...
- Chciałabym podziękować Adrianowi Parzyszkowi za to, że okazał się dżentelmenem. Jechaliśmy we dwójkę na pustą bramkę Podhala, ale on zdecydował się na zagranie krążka do mnie. Po strzeleniu bramki jako pierwszy złożył mi urodzinowe życzenia, wypowiadając; "wszystkiego najlepszego w dniu urodzin".
- Czy w drugiej tercji nie pogrywaliście sobie nonszalancko?
- Na pewno w naszym wykonaniu było to słabsze spotkanie od tego, jakie zagraliśmy we wtorek, ale cóż, wygraliśmy i tylko to się liczy. Do obrony mistrzowskiej korony brakuje nam już tylko jednego zwycięstwa.
- Ale kombinacji przed bramką "Szarotek" było chyba zbyt dużo, a to zawsze wytyka wam trener Suchanek.
- Przy każdej okazji powtarzam, że to są finały, a nie zwykły ligowy mecz. Tutaj nie chodzi o śrubowanie wyników. Przecież rywala zawsze bardziej boli minimalna porażka.
- Koledzy co roku pamiętają o pańskich urodzinach...
- To prawda. Rok temu przez kontuzję nie miałem okazji zagrać w finałach, ale w dniu moich urodzin wygraliśmy w Katowicach i chłopcy zadedykowali mi to zwycięstwo.
Jerzy Zaborski
"Dziennik Polski"
Jerzy Zaborski
Czytaj także: